Konkursy w Sapporo jak zwykle znane są z bardzo loteryjnych warunków wietrznych i stosunkowo niskich platform najazdowych. Jak powtarza wielu zawodników, kto nie dostanie podmuchu pod narty, będzie miał problem aby odlecieć. Na Okurayamie dobrze poradzili sobie Polscy skoczkowie – ponownie dwóch zobaczyliśmy w czołowej „10” (Stoch, Kot), a kolejnych dwóch znów zdobyło punkty (Kubacki, Żyła). Zapunktowałby także Miętus, gdyby nie dyskwalifikacja. „Myślę, że to kolejny udany konkurs. Dwóch w dziesiątce i czterech w trzydziestce to jest to o czym mówimy od dłuższego czasu, że na to „Nas stać”.” – powiedział nam trener polskiej kadry, Łukasz Kruczek tuż po zakończeniu dzisiejszego konkursu w Sapporo.
Kruczek ocenił występy polskich kadrowiczów:
„Odbicie było trochę 'za krótkie’ i w pierwszej serii warunki nie były super. Jesteśmy w Sapporo i tutaj szczególnie ten czynnik skoków jakim jest szczęście jest konieczny.” – powiedział o występie Kamila Stocha, który zajął dziś 9. miejsce.
Maciej Kot natomiast, kolejny raz zaprezentował się bardzo dobrze. Piąty raz w karierze wskoczył do czołowej „10” PŚ. „Kolejny bardzo dobry konkurs w jego wykonaniu, w drugiej serii dopisało mu szczęście, ale skok też był dobry [138 m – przyp.red.]. Myślę, że Maciek powoli zaczyna nas przyzwyczajać do swojej stabilności.” – przyznał szkoleniowiec.
Pucharowe punkty zdobyłby także Krzysztof Miętus po dobrym skoku na 122,5 metra. Niestety okazało się, że został zdyskwalifikowany za niewymiarowy kombinezon. „Materiał ma tendencję do naciągania się i z tym się musimy liczyć, do tego doszło „kiepskie” jedzenie i mamy efekt. Myślę, że jest to u większej ilości zawodników, ale do konktroli nie idą wszyscy, a tylko ci 'wybrani’ „ – tłumaczy Łukasz Kruczek.
informacja własna
