Dzisiejszy dzień wyraźnie nie należał do Krzysztofa Bieguna. Polski skoczek w treningach plasował się pod koniec stawki. Jak sam przyznał skoki „były tragiczne”, jednak solidny trening pozwoli mu powrócić do lepszej dyspozycji. Krokiem w dobrą stronę były kwalifikacje, które były lider Pucharu Świata przeszedł pozytywnie.
Biegun w treningach osiągał odległości 97,5 i 95 metrów. Kwalifikacje poszły mu już nieco lepiej – 120,5 metra dało mu awans do konkursu i 38. miejsce.
– Skoki były tragiczne. Całkowicie poprzestawiał mi się dojazd od wczoraj. Źle spałem tej nocy, nie mogłem zasnąć. Nogi nie pracowały dziś tak jak powinny. To złożyło się w jedną całość, na szczęście udało mi się wykonać cel – zakwalifikować. To nie jest jednak moje maksimum, mogę skakać dużo lepiej – zapewnia reprezentant Polski.
– Jeśli moc wróci i ustawię dojazd z trenerami na sali gimnastycznej tak jak powinien wyglądać, wtedy na sobotę powinno być już lepiej – mówi Biegun.
O kwalifikacyjnym skoku 20-letni skoczek podobnie jak o próbach treningowych nie miał najlepszego zdania. – Skok z kwalifikacji był podobny do tych z treningu, tylko że mniej spóźniony i było w nich trochę więcej mocy. Ogólnie skoki nie były dobre.
Zeszłego lata Biegun także musiał szukać formy na początku lata, później jednak nadeszły dalsze skoki i znaczące osiągnięcia. – Teraz się najciężej pracuje, żeby forma była w zimie. Da się jednak teraz lepiej skakać. Wiem to i jestem tego świadomy, jestem pozytywnie nastawiony na dobre skakanie – zakończył.
rozmawiał Bartosz Leja