Skocznia „Orlinek” w Karpaczu była w miniony piątek miejscem esktremalnego biegu „Kill the Devil Hill”. Na starcie pojawili się entuzjaści biegania zarówno z Polski, jak i z zagranicy, m.in. z Czech. Poza sportowym aspektem imprezy, całe wydarzenie miało na celu promocję niszczejącego obiektu, który niegdyś tętnił narciarskim życiem.

Sprint „Kill the Devil Hill” był biegiem bardzo wymagającym. Na zawodników czekała 300-metrowa trasa składająca się z 50 m rozbiegu, 50 m zbiornika wodnego, 140 m zeskoku, oraz 60 m rozbiegu skoczni. podbieg. Na śmiałków czekało ponad 30 stopniowe nachylenie zeskoku. Wyczerpująca rywalizacja odbywała się oczywiście w odwrotnym kierunku, niż typowa rywalizacja skoczków. W zmaganiach wzięło udział kilkadziesiąt biegaczy, wśród których byli zagraniczni goście, a także kobiety.
Odnotujmy, że pierwszym męczyzną na mecie był Piotr Łobodziński (czas: 03:17,00). Wśród kobiet najlepsza okazała się Danuta Piskorowska (04:10,02).
Na każdego uczestnika biegu czekał pamiątkowy medal, a dla najlepszych – nagrody pieniężne (za pierwsze miejsce – 3000 zł, drugie – 1000 zł, trzecie – 500 zł).

Organizator całego przedsięwzięcia Tomasz Stanek, chce w przyszłym roku przeprowadzić podobne zawody na czterech polskich skoczniach narciarskich („Puchar Polski 4 Skoczni w Kill the Devil Hill”). Do Karpacza miałyby dołączyć: Szczyrk, Wisła i Zakopane. Według planów, na każdym z obiektów warunki przypominałyby tegoroczny bieg (przeprawa przez zbiornik wodny i podbieg na szczyt skoczni). Jak się okazuje, nawet igielit znajdujący się na tamtejszych skoczniach, nie byłby przeszkodą w rozegraniu zawodów. – Można wyłożyć na całym igielicie siatki, których zawodnicy mogliby się trzymać. Powstałyby też specjalne baseny, tak jak to jest teraz na Stadionie Narodowym. Chcemy utrzymać regulamin i filozofię imprezy – powiedział nam Stanek.
Więcej informacji i zdjęć można znaleźć na facebookowym profilu Kill the Devil Hill.
Źródło: killthedevilhill.pl / informacja własna