„Stary” skład na puchary i imprezy mistrzowskie potraktował letnie skoki bez większej presji, powiedziałbym z przesadną nonszalancją. Z kolei w kadrze „B” i wśród juniorów bieżące lato stało pod znakiem niekończącej się walki o miejsce w reprezentacji. Walki, którą sami zainteresowani określali mianem przyjacielskiej rywalizacji. Jej owoce były dość wyraźne – pierwsze miejsca w konkursach i klasyfikacjach FIS-Cup i Letniego Pucharu Kontynentalnego. Czy polskie wyczyny na zapleczu pierwszej reprezentacji przełożą się na zimową dominację?
Objawienie z Norwegii

Zanim o Polakach – kilka słów należne czołowej trójce lata. Zwycięzca ze Słowenii, Jernej Damjan, wyskakał podium cztery razy, choć triumfował „tylko” raz. Ubiegłoroczny zwycięzca Andreas Wellinger potrzebował jedynie pięciu konkursów do zwycięstwa. Wszystkie kończył na podium. Damjan nie pojawił się jedynie w Wiśle, na inauguracji cyklu. Potrzebował więc do zwycięstwa w klasyfikacji generalnej ośmiu konkursów.
Wątpliwe czy pierwsza nagroda lata trafiłaby w jego ręce, gdyby przedwcześnie rywalizacji nie zakończył Phillip Sjoeen. Norweg stał się objawieniem konkursów, w których wystartował. Na sześć startów liczonych (zdyskwalifikowany w Wiśle) tylko dwa razy nie skończył rywalizacji na „pudle”. Jako jedyny odniósł dwa zwycięstwa w dalekiej Japonii. Dziewiętnastolatka chwalą skoczkowie i trenerzy różnych nacji, ceniąc zwłaszcza mocne odbicie Norwega. Sjoeen świetnie radzi sobie nie tylko na skoczni. Jest przy tym pewny swego i otwarty przed kibicami i mediami. Czy przebojem wedrze się na stałe do pierwszego składu Aleksandra Stoeckla?
Co ciekawe, żadna z nacji bardzo wyraźnie nie zdominowała rywalizacji w tegorocznym Grand Prix. W czołowej dziesiątce znalazło się dwóch Norwegów, dwóch Austriaków, dwóch Japończyków i po jednym Słoweńcu, Polaku, Czechu i Niemcu. Gdy dodamy, że pod powyższymi reprezentantami kryją się nazwiska o średnim dorobku zimowym, co najwyżej solidne, to zrozumiemy, że przed zimą wiemy jeszcze mniej niż rok temu.
Mało tych punktów…

Najmocniejszym polskim akcentem w czołówce LGP były dwa drugie miejsca Piotra Żyły, które dały Polakowi chwilowe prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Popularny „Wiewiór” był najlepszym polskim skoczkiem w Letnim Grand Prix. Widzieliśmy Piotrka takiego jak na początku zeszłego sezonu i w samej końcówce. Szczególnie dobrze czuł się na skoczni w Wiśle – w LGP przegrał jedynie z Peterem Prevcem, w drużynówce był najmocniejszym ogniwem polskiej ekipy. Tydzień później wygrał na Malince zawody Letniego Pucharu Kontynentalnego. Dominację w drużynie potwierdził w Szczyrku, gdzie niedawno wywalczył Mistrzostwo Polski. Jak sam przyznaje, jest to zasługa większego luzu w skokach, który "uleciał" Żyle w drugiej części zeszłego sezonu zimowego. Podobnie jak najlepszy biało-czerwony przed rokiem (Krzysztof Biegun) - Żyła skończył rywalizację na piątym miejscu w „generalce” Grand Prix. Pozostali Polacy albo nie zachwycali w rozgrywkach tej rangi – albo odpuścili skoki - w dalekiej Japonii i na nowoczesnym obiekcie w kazachskich Ałmatach.

Po jakże pięknej zimie, której zwieńczeniem były dwa olimpijskie złota na szyi i Kryształowa Kula w rękach Kamila Stocha, nie oczekiwaliśmy w letnich skokach szczególnych fajerwerków. Polacy nie mogli jednak odpuścić letniego skakania na poziomie Grand Prix. Trenerzy Maciusiak i Mateja intensywnie testowali młode polskie talenty. Świetnym „poligonem” stały się konkursy o Puchar Prezesa i Mistrzostwo Polski. Puchar zgarnął Jakub Kot, zaś polski czempionat padł łupem Piotra Żyły. Niespodzianką było bez wątpienia trzecie miejsce w mistrzostwach Bartłomieja Kłuska, skoczka, który wyskakał niecałe dwieście punktów w Letnim Pucharze Kontynentalnym. Skoki w lipcu i sierpniu rozpoczynają sezonowe periody (okresy za które liczone są punkty do klasyfikacji), od których uzależniona jest kwota startowa dla wszystkich nacji. Mimo, że nasi w LGP punktowali mniej niż rok temu, to dzięki dobrym występom w zawodach niższej rangi, na pierwsze Puchary Świata, Polacy wystawią siedmiu zawodników. Najwięcej w stawce, tyle samo co Słoweńcy i Niemcy, więcej niż Austriacy i Norwegowie.
Polacy w LGP 2014:
Zawodnik | Punkty | |
5 | Piotr Żyła | 224 |
16 | Kamil Stoch | 126 |
36 | Jakub Wolny | 63 |
39 | Maciej Kot | 55 |
43 | Dawid Kubacki | 45 |
62 | Jan Ziobro | 18 |
65 | Stefan Hula | 13 |
74 | Aleksander Zniszczoł | 8 |
Suma punktów | 552 |
Polacy w LGP 2013:
Zawodnik | Punkty | |
5 | Krzysztof Biegun | 290 |
8 | Maciej Kot | 248 |
9 | Kamil Stoch | 228 |
11 | Jan Ziobro | 221 |
24 | Dawid Kubacki | 116 |
25 | Stefan Hula | 111 |
32 | Klemens Murańka | 96 |
33 | Aleksander Zniszczoł | 86 |
40 | Bartłomiej Kłusek | 60 |
43 | Piotr Żyła | 53 |
71 | Krzysztof Leja | 13 |
75 | Grzegorz Miętus | 11 |
Łącznie | 1533 |
Punktowało ośmiu Polaków, o czterech mniej niż w 2013 roku (tabelki powyżej). Niepokoić mogą też punkty – tylko Żyła wyskakał więcej niż 200 punktów. Przed rokiem tuż za Biegunem wspomnianą barierę punktową przekraczali też Kot, Stoch i Ziobro, późniejsi olimpijczycy i członkowie pierwszego składu. Nasi dali o sobie znać na samym początku cyklu, kiedy w jedynym drużynowym konkursie na igielicie, przed swoją publiką, nie dali rywalom (tak jak rok wcześniej) żadnych szans. Po drużynowej dominacji w Wiśle były tylko dwa drugie miejsca Piotra Żyły…
Bogactwo nadciąga z tyłu

Inna sytuacja panuje na zapleczu reprezentacji. Drudzy trenerzy mają przed zimą niemały ból głowy spowodowwany… bogactwem wyboru. Jest to w pierwszym rzędzie zasługa Jakuba Wolnego. Mistrz świata juniorów w pięknym stylu wygrywał zawody Pucharu Kontynentalnego (trzykrotnie), dzięki czemu pojawił się w pierwszym składzie na ostatnie zawody LGP w Klingenthal. W Niemczech skakał na poziomie najlepszych. Niestety, z rywalizacji o podium wykluczył go groźny upadek. Mamy nadzieję, że Kuba wyleczy się z tego urazu szybko, a jego forma pozwoli mu na walkę o miejsce w składzie i punkty w Pucharze Świata.
Poza Wolnym nasi nie zawojowali punktowo „Kontynentala”. Podobnie jak w LGP ich zdobycze wynosiły kilkadziesiąt punktów. Setkę przekraczali jedynie pierwsi kadrowicze zeszłej zimy (Ziobro, Żyła) i wcześniejszych sezonów (Hula). Warto zwrócić uwagę na liczną obecność Słoweńców w czołówce Pucharu Kontynentalnego. Sześciu skoczków znalazło się w najlepszej dziesiątce, wśród nich wyróżniali się bracia Prevc i Miran Zupancic.

W zawodach FIS Cup, które trwają od lata do samego końca marca, polska młodzież rozskakała się na dobre. Rzecz jasna z dobrym skutkiem. Na chwilę obecną nasi okupują cztery z pięciu miejsc w pierwszej piątce. Prowadzi Andrzej Stękała (3 zwycięstwa). Trzeci jest Krzysztof Leja, za nim Łukasz Podżorski i Adam Ruda. Między Polaków zdołał się wedrzeć jedynie utalentowany Szwajcar Killian Peier. Jedno zwycięstwo dołożył Andrzej Zapotoczny. Pierwsze zawody zimowej części FIS Cup odbędą się w połowie grudnia w Nottoden.
Jeśli Polacy utrzymają tendencję w punktowaniu czeka nas dominacja jakiej jeszcze na najniższym szczeblu nie oglądaliśmy. A przecież FIS Cup i furtka Pucharu Kontynentalnego dają przepustkę do Pucharów Świata. Rok temu w Engelbergu Polacy pokazywali jak wielki potencjał drzemie w ich drużynie. Osobiście wierzę, że stać Polaków na co najmniej kilka takich konkursów. Przyzwyczajajmy się.
Bartłomiej Chudy