Cztery lata temu malownicze kanadyjskie miasto Whistler było świadkiem niezwykłych olimpijskich emocji. Po igrzyskach przyszłość wielu olimpijskich obiektów stanęła pod znakiem zapytania. Na całe szczęście już niedługo skocznie w Whistler dostaną drugie życie – obok większych obiektów powstaną dwie nowe, mniejsze skocznie. Odpowiednie do treningów dla najmłodszych.
Już na początku 2014 roku Whistler Olympic Park zostało przekształcone w narodowe centrum szkolenia skoczków narciarskich oraz kombinatorów norweskich. Dzięki tym zmianom skocznie olimpijskie mogą na nowo odzyskać swoją dawną świetność. O to jakie dokładnie zmiany czekają Whistler Olympic Park, czy wpłyną one na popularność skoków w Kanadzie, a także o to kto zastąpi Aleksandrę Pretorius zapytaliśmy Gregora Linsiga, trenera kanadyjskich kadr w skokach.

- Po igrzyskach olimpijskich w 2014 r. nie dostaliśmy zgody na korzystanie z obiektów. W ostatnich latach podjęliśmy kroki ku temu, aby tę sytuację zmienić. Nasze starania przyniosły oczekiwane rezultaty i teraz będziemy mogli wykorzystywać skocznie co najmniej trzy razy w roku - powiedział kanadyjski szkoleniowiec.
Sam trener jest zadowolony ze zmian jakie przez ostatni czas udało się wprowadzić w życie. Z nadzieją patrzy na przyszłość kanadyjskich skoków. Linsig doskonale zdaje sobie jednak sprawę z tego, że na zawodników pragnących w pełni realizować swoją narciarską pasję czekają jeszcze spore niedogodności. - Obecnie wszyscy zawodnicy, którzy są skoczkami w Kanadzie pochodzą z Calgary. Nie jest im łatwo dojechać do Whistler. W ciągu ostatnich lat Whistler zostało jednak bardzo dobrze przygotowane do tego, aby uprawiać tutaj skoki na najwyższym światowym poziomie. Tutaj w Kanadzie czekaliśmy na to od wielu lat - podkreśla szkoleniowiec.
Obok gotowych olimpijskich obiektów, powstają tam także nowe, mniejsze skocznie narciarskie (K-20 i K-40). Czy będzie to szansa na to aby młodych Kanadyjczyków zachęcić do uprawiania tej niezwykłej dyscypliny sportu i czy wśród nich pojawią się nowe talenty? Trener Linsig gorąco w to wierzy.
- Skoki narciarskie w Kanadzie nie są popularną dyscypliną. Tak małe obiekty nie były nawet tutaj budowane. Póki co można jednak zauważyć już dużo chętnych młodych osób. To jest pierwszy, ważny krok do tego aby w Kanadzie wzrosła popularność skoków narciarskich. Uważam, że to jedno z większych osiągnięć tego sportu w Kanadzie od 15 lat. Jesteśmy bardzo podekscytowani tym faktem - podkreśla Gregor Linsig.
Jak wiadomo, w tym roku decyzję o zakończeniu swojej kariery sportowej podjęła jedna z najlepszych skoczkiń w Kanadzie, a swego czasu i na świecie - Alexandra Pretorius. Decyzję o zakończeniu kariery wymusiły też kontuzje, uniemożliwiające skoczkini powrót na skocznię. - Mamy jeszcze Atsuko Tanakę i Taylor Henrich, jest wiele młodych talentów, które mogą zastąpić Alexandrę. To był jednak dla mnie wielki cios stracić tak dobrą zawodniczkę. Musimy się z tym pogodzić, takie jest życie. Była ona najlepszym przedstawicielem kanadyjskich skoków od lat 80-tych i czasów Horsta Bulaua. Mam nadzieję, że Alexandra zainspirowała do skakania wiele dziewczyn w naszym kraju - podsumował Linsig.
Źródło: informacja własna / fis-ski.com
Pełno błędów interpunkcyjnych i ortograf w postaci „tą sytuację”.
Dziękujemy za komentarz dotyczący treści artykułu!
Chyba nie odczytałem poprawnie tonu, zabezpieczę się więc na wypadek ironii. Merytorycznie ten artykuł nie odbiega w żadnym stopniu od innych, tj. jest ciekawy i zwięzły, jednak roi się w nim od źle postawionych przecinków i brak ich tam, gdzie są potrzebne. Ponadto, kilka „ortów” zostało, mimo poczynionej poprawki. Nie chcę zabrzmieć malkontencko, bardzo cenię sobie tę stronę i zwyczajnie chcę, żeby wszystko na niej było, jak trzeba.
Dzięki ponownie, naprawdę staramy się reagować na uwagi czytelników, stąd poczynione poprawki.