Wczorajsze zawody w Kuusamo obok pięknych sportowych emocji obfitowały w wydarzenia dramatyczne. Poza upadkiem Andreasa Wellingera, poważnego wypadku doznał 18-letni Słoweniec, Anže Lanišek, który runął na zeskok po awarii wiązania. – Anze nie ma nic złamanego, uszkodził jedynie kciuk – powiedział Urban Jarc, fizjoterapeuta słoweńskiej kadry.
Anže Lanišek, który rozpoczynał wczorajszą serię finałową na Rukatunturi, przed 120 metrem niespodziewanie runął na zeskok po tym, gdy wypięło mu się wiązanie w lewej narcie (WIDEO). Po dramatycznie wyglądającym upadku pojawiły się przy nim służby medyczne i przytomnego młodego skoczka odwieziono do szpitala.
– Anže nie ma nic złamanego, uszkodził jedynie kciuk. Jego kolano i biodro jest całe. Został jednak zabrany do szpitala w Oulu, celem sprawdzenia nerek i narządów wewnętrznych. Myślę, że to jedynie zabieg zapobiegawczy, lepiej po prostu to zrobić – powiedział fizjoterapeuta słoweńskiej kadry, Urban Jarc, który towarzyszył młodemu skoczkowi w drodze do szpitala. Jak dodał asystent trenera Janusa, Nejc Frank, takie sytuacje zdarzają się podczas treningów (m.in. Norwegowi, Tomowi Hilde – WIDEO), jednak w czasie oficjalnych zawodów to sytuacja wyjątkowa.
Dodajmy, że zarówno Lanišek, jak i Wellinger, obecnie znajdują się już w swoich domach, gdzie przejdą kolejne, szczegółowe badania. Szczęściem w nieszczęściu jest jednak to, że kolejne, poważnie wyglądające upadki skoczków obyły się bez groźnych kosekwencji. Przypomniał o sobie jednak także fakt, że skoki narciarskie to sport ekstremalny.
Źródło: dnevnik.si / delo.si