You are currently viewing „No i poleciało”: W pogoni za rywalami… bez Stocha?

„No i poleciało”: W pogoni za rywalami… bez Stocha?

Rovaniemi 11.2013 pierwszy.snieg - „No i poleciało”: W pogoni za rywalami... bez Stocha?

Przez wszystkie lata startów Adama Małysza, Kamila Stocha i spółki zdążyliśmy przywyknąć do nierównej formy naszych „orłów” na początku zimowego sezonu. Nie inaczej jest też i w tym roku. Czy nieobecność Kamila Stocha zachwiała pewnością polskich skoczków? O tym w dzisiejszym „No i poleciało”.

 

Początek sezonu – standard czy powód do obaw?

Jak już wspomniałem na wstępie, polscy skoczkowie przyzwyczaili nas do tego, że ich pierwsze starty w sezonie zimowym nie były zachwycające. Dla przykładu, najbardziej utytułowany rodak, Adam Małysz, w przeciągu siedemnastu lat skakania w Pucharze Świata tylko pięć razy meldował się w czołowej „10” na inaugurację. Tyle w kwestii statystyk, z których wynika też, że po nieudanych premierach sezonów wyłaniało się wielu „fachowców”, którzy niejednokrotnie mieszali z błotem ... swoich rodaków.

Sezon 2014/15 rozpoczął się podobnie jak poprzednie (wyjmując poprzedni). Polacy, którzy w sezonie letnim spisywali się w kratkę, dawali do zrozumienia, że to na co wszyscy czekają nadejdzie we właściwym czasie, czyli zimą. Choć Letnią Grand Prix rozpoczęli od drużynowego triumfu w Wiśle, to im dalej, tym ze skokami naszych było co raz gorzej. Zaznaczam od razu, że sezon letni często pod względem rygoru startowego bywa luźniejszy dla skoczków. Nie wkrada się nadmierny niepokój, który potrafi udzielać się już po dwóch weekendach zimowej odsłony skoków narciarskich.

Puchar.Swiata.WC .Klingenthal.2014.Polska.Polacy 300x201 - „No i poleciało”: W pogoni za rywalami... bez Stocha?
Polacy na PŚ 2014/2015

Panika to z pewnością nadużycie, choć przewinęła się przez myśli wielu kibiców. Bardziej adekwatnie w tej chwili brzmi właśnie niepokój. Przez lata bywało źle na „dzień dobry” z Pucharem Świata, a następnie rozpływaliśmy się nad skokami naszych. W rok po bardzo udanym, obfitym w sukcesy Kamila Stocha sezonie oczekiwaliśmy kontynuacji dobrej passy w następnym cyklu. W każdym z minionych weekendów ze skokami wyczekiwaliśmy pozytywnych przekazów, czy to z Niemiec, czy też Finlandii, że Polacy powalczą jak równi z równymi z czołówką światowych skoków. Przesłanki z naszego obozu były pozytywne, co udzielało się kibicom przed startem kolejnego Pucharu Świata...

 

Po czym gdzieś to prysło...

... a dokładnie w Klingenthal. Jak w każdym sporcie, każda drużyna posiada swojego lidera. Pisanego bądź nie, ale zawsze takowy się wyłania, przeważnie na przestrzeni lat i dotychczasowych osiągnięć. Zauważmy, że zachwianie naszego lidera od razu budzi niepokój reszty zespołu. Gdy w 2004 roku podczas treningu w Salt Lake City upadał Adam Małysz, zadrżała cała Polska. Kiedy Stoch zaliczył upadek przed konkursem olimpijskim na dużej skoczni w Soczi, jego ręka stała się w tym momencie „ręką narodową”. Nie inaczej jest teraz. Kontuzja Stocha miała niebagatelny wpływ na wyniki i formę naszych. „Tymczasowym” liderem miał zostać – po udanym lecie – Piotr Żyła.

Nie można powiedzieć, że nasi skoczkowie przespali okres przygotowawczy do tego sezonu. Wręcz przeciwnie! „Harowali”, a teraz przyszedł czas na zbieranie z tej pracy plonów. Tego jednak nie uzyskają od razu, co więcej, nie wiemy ile będą potrzebować czasu na zbiory.

 

Brakuje spokoju

Skoro okres przygotowawczy był pod pełną kontrolą, nic nie mogło zachwiać pewności naszych skoczków. Z wyjątkiem jednego - warunków śniegowych. Nie jesteśmy Skandynawią, gdzie biały puch pojawia się dużo wcześniej niż u nas. Nie jest też prawdą, że skoczni nie dało się wcześniej przygotować. Gdyby większa suma była przeznaczana na zapewnienie naszym skoczkom spokojnych warunków do zimowego treningu, wówczas nie byłoby niepokoju ze strony sztabu szkoleniowego: „Kiedy my w końcu spokojnie potrenujemy u siebie, zamiast błąkać się po świecie w poszukiwaniu torów lodowych?”.

Jestem pewien, że brak oskakania w warunkach zimowych wpływa na (nie)przygotowanie skoczków. Choć tej zimy nie borykamy się z problemami ośnieżania obiektów (jak to miało miejsce w latach ubiegłych), to wciąż pozostajemy ładnych parę tygodni za innymi nacjami. Musimy się nad tym zastanowić... Spokój jest siłą, a siła spokojem.

 

Piotr Więcławek

 

Dodaj komentarz