You are currently viewing Pierwszy od końca – film o Eddiem Edwardsie już w 2016 roku

Pierwszy od końca – film o Eddiem Edwardsie już w 2016 roku

eddie the eagle - Pierwszy od końca - film o Eddiem Edwardsie już w 2016 rokuPrzez lata zajmował ostatnie miejsca we wszelkich konkursach, tylko od czasu do czasu wyprzedzając reprezentantów najbardziej egzotycznych państw. Przez lata producenci filmowi bili się o prawa do przeniesienia jego historii na szklany ekran. Dziś wszystko jest już jasne – w 2016 roku odbędzie się premiera filmu o Michaelu „Eddiem” Edwardsie. 

 

Zazwyczaj skoczkowie zdobywają popularność dzięki bitym rekordom, wyjątkowym zwycięstwom i charyzmatycznej osobowości. Historia pokazała jednak, że czasem wystarczy tylko ta ostatnia, a wyniki sportowe odchodzą na drugi plan. Chociaż z drugiej strony Eddie „Orzeł” Edwards był przecież prawie zawsze pierwszy, tyle że… od końca. I właśnie to przyniosło mu taką sławę, a dodatkowo wymusiło na przedstawicielach „skocznych władz” realne kroki – wprowadzono system kwalifikacji do konkursów, argumentując, że najsłabszy zawodnik, przegrywający z konkurentami o kilkadziesiąt punktów, nie może zdobywać większej popularności niż zawodnicy ze szczytu podium. Brytyjczyk w czasie swojej kariery złamał prawie 20 kości, a jeśli kogoś wyprzedzał, to byli to zazwyczaj reprezentanci takich państw, jak Hiszpania czy Holandia. W ostatnich zawodach, w jakich wziął udział, podczas Pucharu Kontynentalnego w amerykańskim Westby w 1997 roku, dokonał wyjątkowego wyczynu – w obu konkursach uzyskał całkowitą notę… niższą od zera (-6,3 i -10,6).Co ciekawe, w tym wypadku wyjątkowo nie zajął ostatniego miejsca. Za to podczas igrzysk olimpijskich w Calgary tradycji stało się zadość – w obu konkursach uplasował się na ostatnich lokatach. A przecież zaczynał karierę jako narciarz alpejski, zmieniając dyscyplinę na skoki ze względów finansowych.

Byłem zwykłym facetem, ale starałem się wyciągać jak najwięcej z tego, co miałem, choć nie było tego dużo. Nie miałem pieniędzy, trenerów, sprzętu ani śniegu, ale dalej byłem w stanie skakać w barwach mojego krajuto mój złoty medal cieszy się dziś 51-letni były skoczek, który w  sezonie 2013/14 chciał zostać przedskoczkiem w czasie Turnieju Czterech Skoczni.Zamiary zaprzepaściła decyzja Międzynarodowa Federacji Narciarska, która nie wydała pozwolenia. Mimo to Brytyjczyk powrócił na skocznię – wystartował w amatorskim konkursie „Pokonać Orła”, rywalizując z adeptami klubu w Oberstdorfie.

Kariera „najgorszego skoczka świata” stała się łakomym kąskiem dla producentów filmowych, którzy chcieli przenieść jego historię na duży ekran. Już od kilku lat w mediach pojawiały się plotki na ten temat. Teraz wszystko stało się jasne – w 2016 roku na ekrany kin wejdzie film „Eddie The Eagle”, reklamowany jako historia pierwszego brytyjskiego olimpijczyka w skokach narciarskich.Choć pierwotnie w roli głównej widzowie mieli zobaczyć Ruperta Grinta, odtwórcę roli Rona w popularnej serii o Harrym Potterze, to dziś wiadomo, że w postać Eddiego wcieli się walijski aktor, Taron Egerton. Jego trenera, który pomagał mu w Lake Placid podczas przygotowań do igrzysk, zagra Hugh Jackman. Jeśli jednak kibice skoków narciarskich liczą na ścisłe odtworzenie losów brytyjskiego „Orła”, to najprawdopodobniej czeka ich niemały zawód, gdyż sam zainteresowany przyznaje, że produkcja nie jest wierna faktom.Ostrzegano mnie, że film tylko w 10-15% odtwarza moje życie, reszta to czysta fikcjamówi Edwards. – Nie widziałem scenariusza, więc nie wiem, które fragmenty mojego życia wybrali producenci, a co dodali od siebie. W filmie zawsze znajdzie się pewna doza fikcji literackiej, jednak jestem podekscytowany tym, w jaki sposób zostałem przedstawiony – zakończył „najgorszy skoczek świata”.

Kibicom pozostaje tylko czekać do kwietnia 2016 roku i przekonać się, czy producenci filmowi podołali zadaniu zobrazowania kariery Brytyjczyka.

 

źródło: bbc.com / informacja własna

 

Dodaj komentarz