Niektórzy polscy reprezentanci, którzy wystąpili w inauguracji FIS Cup w Villach, mieli dość mieszane odczucia. W tym gronie byli także Kinga Rajda oraz Grzegorz Miętus. Polka po dyskwalifikacji zdołała zająć 11. lokatę, natomiast młodszy z braci Miętusów po otarciu się o podium, drugiego dnia rywalizacji wypadł poza czołową trzydziestkę.

14-letnia Kinga Rajda była jedyną reprezentantką Polski w żeńskich zawodach FIS Cup w Villach. W pierwszym dniu rywalizacji w związku z nowymi przepisami dotyczącymi kontroli kombinezonów, podopieczna trenera Sławomira Hankusa została zdyskwalifikowana jeszcze przed swoim skokiem. – Po pomiarach miałam zachować ostrożność i się nie dotknąć, ale nie skupiłam na tym uwagi i niestety odruchowo poklepałam się po udach. Przepisy te są trochę dla mnie nie do końca zrozumiałe, ale mimo to trzeba ich przestrzegać – tłumaczy.
W niedzielnym konkursie zawodniczka klubu SS-R LZS Sokół Szczyrk wystartowała już bez żadnych problemów i w całkiem mocno obsadzonym konkursie zajęła 11. lokatę (skoki: 77,0 / 80,0 m). – Z drugiego występu jestem jak najbardziej zadowolona. 11. miejsce było satysfakcjonujące, ale gdybym oba skoki wylądowała telemarkiem, lokata byłaby zapewne jeszcze lepsza. To jest teraz moje nowe zadanie na treningach – skomentowała.
Rajda przez ostatnie kilka miesięcy stała się numerem jeden w polskich skokach, po tym jak w zimowych Mistrzostwach Polski pokonała bardziej doświadczone koleżanki. – Ten sezon rozpoczęłam dość dobrze. Skoki są porównywalne i myślę, że z treningu na trening jest coraz lepiej. Chcę skakać, trenować, dawać z siebie wszystko i robić postępy – powoli do przodu – zapewnia reprezentantka polskiej kadry juniorek.
W zmaganiach mężczyzn w pierwszym konkursie najlepiej spisał się Grzegorz Miętus, który zajął czwarte miejsce (skoki: 96,5 / 92,5 m), a do podium zabrakło mu zaledwie pół punktu. – Oddałem dwa dobre skoki i miałem dużo szczęścia w pierwszej serii – przyznał.
W drugim dniu rywalizacji skoczek z klubu AZS Zakopane skoczył 82,5 metry i zajął odległą, 41. lokatę. – Skok był co najwyżej niezły, no i warunki też nie sprzyjały. Skocznia w Villach jest bardzo specyficzna, osobiście jej nie lubię. Trzeba było mieć trochę szczęścia by odlecieć – podsumował.
Przed Grzegorzem Miętusem jest teraz start w Mistrzostwach Polski w Wiśle, a także w Memoriale Olimpijczyków w Szczyrku.
Aleksandra Pieprzyca, Bartosz Leja / źródło: informacja własna