Mistrzostwa, mistrzostwa i po mistrzostwach, a na sportowej trasie sezonu skoczków zbliża się Zakopane. Zanim jednak biało-czerwoni powalczą o wysokie lokaty na Wielkiej Krokwi, podsumowali mistrzostwa świata w lotach w swoim wykonaniu. Jak ocenił je Klemens Murańka i co spowodowało gorszy skok w drugiej serii drużynowych zmagań?

W indywidualnych rozgrywkach Klemensowi Murańce nie udało się przekroczyć granicy dwustu metrów. Jak to jednak mówi znane przysłowie, co się odwlecze, to nie uciecze – w niedzielę zakopiańczyk powetował sobie słabsze piątkowe i sobotnie loty i dwukrotnie, najpierw w serii próbnej, a następnie w pierwszej odsłonie konkursowej, poleciał poza punkt konstrukcyjny, notując 211,5 oraz 203,5 metra. Jak przyznał, skok z serii próbnej był jego najlepszym oddanym na lotnym czempionacie. Sam konkurs miał jednak słodko-gorzki smak – w finale Muańka nie był w stanie daleko skoczyć i podtrzymać medalowych aspiracji zespołu. Dlaczego? – Nie było warunków, teraz zresztą widać, co się dzieje – przyznał po swoim skoku, jeszcze przed zakończeniem zmagań na Kulm, i jednocześnie dodał: – Niestety, grawitacja była szybsza niż w pierwszej serii. Nie będziemy się tłumaczyć, bo jak nie ma warunków na dole, to nikt daleko nie uleci.
Jeszcze przed finałowymi rozstrzygnięciami 21-letni podopieczny Kruczka opowiadał o medalowych aspiracjach, które po skokach Kamila Stocha i samego Murańki w pierwszej serii mogły się pojawić w głowach naszych skoczków. – Możemy się zakręcić w okolicach podium, stać nas na to. Każdy dał z siebie wszystko, ale niestety jest, jak jest. Po skoku swoim i Kamila miałem nadzieje na medal – mówił na gorąco Murańka, zdając sobie jednak sprawę, że na taką okazję trzeba będzie poczekać. – Niestety, musiałby się jakiś cud wydarzyć, żebyśmy go zdobyli. A czy myśli biało-czerwonych zostały uzewnętrznione w rozmowach między seriami? – Przed finałową rundą nie rozmawialiśmy o medalach, zachowywaliśmy się normalnie, jak przed każdym skokiem.

198,0, 174,5; 142,0; 203,5 oraz 170,0 metrów – oto odległości Klemensa Muranki uzyskiwane w poszczególnych konkursowych seriach. Czy takie wyniki satysfakcjonowały brązowego medalistę zespołowych rozgrywek w Falun? – Ogólnie mistrzostwa oceniam może nie na jakiś duży plus, ale coś się ruszyło w dobrym kierunku, dlatego myślę, że dalej tez będzie w porządku – przyznał, dodając jednocześnie, że nie tylko oczekiwania kibiców, ale i jego własne były większe. – Chciałem osiągnąć jak najlepszy wynik i przywieźć jakiś medal, ale niestety się nie udało – zaznaczył. Teraz karuzela Pucharu Świata przenosi się na zakopiańską Wielką Krokiew. Może tam uda się zrobić lepsze wrażenie? Na to liczy podopieczny Łukasza Kruczka. – Będziemy walczyć o swój honor na swojej skoczni – zakończył z optymizmem.
informacja własna