Jeszcze pod koniec sezonu letniego zastanawiano się, czy Robert Kranjec, który doznał kontuzji ręki, zdoła wykurować się do zimy. Teraz ma już na swoim koncie dwa pucharowe podia, w tym piątkowy triumf na mamucie w Vikersund. – Nie spodziewałem się zwycięstwa, jednak kiedy stanąłem na samej górze skoczni, poczułem się znacznie lepiej – przyznał.
Robert Kranjec od lat jest uznawany za wybitnego specjalistę od skoczni do lotów narciarskich. Nawet kiedy nie idzie mu najlepiej na mniejszych obiektach, na mamutach zdaje się odżywać i szybuje jak natchniony. Nie inaczej było i tym razem. Słoweniec triumfował osiągają 236 i 239,5 metra.
– Prawdę mówiąc, nie spodziewałem się zwycięstwa. Uczucia przed zawodami były takie sobie, jednak kiedy stanąłem na samej górze skoczni, poczułem się znacznie lepiej. Oddałem dwa piękne i dalekie skoki, które przyniosły mi wygraną. W dwóch kolejnych konkursach w Vikersund chcę przede wszystkim cieszyć się skokami i wiem jak to zrobić – komentował tuż po szóstym pucharowym zwycięstwie w karierze doświadczony 34-letni zawodnik.
Jak się okazuje, mimo tego, że w tym sezonie Kranjec już dwukrotnie plasował się na pucharowym podium (był też trzeci w Sapporo), trwająca zima nie jest dla niego najłatwiejsza. – W jednym tygodniu wszystko idzie mi całkiem dobrze, a w następnym znów jest bardzo źle. Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Na początku sezonu czułem spory ból po mojej kontuzji. Nie byłem w stanie powalczyć w powietrzu, udawało się to tylko w treningach. Czasami mam podobne uczucie, tak jak dziś. Wciąż odczuwam stały ból w łokciu i nie jestem w stanie całkiem wyprostować mojego ramienia. W kwietniu ponownie poddam się operacji, a wtedy wszystko powinno już być w porządku – powiedział.
Z występu swojego najstarszego podopiecznego bardzo zadowolony był słoweński szkoleniowiec. – To coś świetnego, jak sen… Cieszę się, że Robi wrócił. Zaprezentował dwa fenomenalne loty, a to jest to, co jest potrzebne do zwycięstwa. W sumie cała drużyna osiągnęła sukces, jednak najważniejsze jest to, że z Jurijem Tepesem jest wszystko w porządku – przyznał po piątkowej rywalizacji trener Goran Janus, wspominając jednocześnie nieprzyjemnie wyglądający upadek Tepesa tuż po wylądowaniu swojego skoku.
Dodajmy, że tuż za konkursowym podium, na czwartej lokacie uplasował się w piątek Peter Prevc, pucharowe punkty zdobyli ponadto: wspominany Jurij Tepes (13. miejsce) i Jaka Hvala (20. miejsce). Poza finałową trzydziestką znaleźli się za to: Andraz Pograjc (42. miejsce), Tomaz Naglic (43. miejsce) i Anze Lanisek (52. miejsce).
źródło: fis-ski.com / dnevnik.si / delo.si