Najjaśniejszym punktem polskiej reprezentacji w czasie dzisiejszych zmagań w Planicy był Maciej Kot, który uplasował się na 17. lokacie. Podopieczny trenera Maciusiaka wygrał także poprzedzające konkurs kwalifikacje, a także ustanowił nowy rekord życiowy (219,5 m). – To były moje trzy najlepsze skoki na tej skoczni jak do tej pory – przyznał.
Maciej Kot w konkursowych próbach osiągał 215 i 210,5 metra, co dało mu ostatecznie 17. pozycję. W porannych kwalifikacjach skoczył jeszcze dalej (219,5 m) i ustanawiając rekord życiowy okazał się najlepszy w kwalifikacjach.

– Myślę, że to były moje trzy najlepsze skoki na tej skoczni jak do tej pory. Pierwsze dwa naprawdę fajne, ten trzeci troszkę zepsuty. Popełniłem minimalny błąd przed na dojeździe przed progiem, w powietrzu też trafiłem na gorsze warunki i na podmuch, który wytrącił mnie z równowagi. Konkurs myślę, że niezły, oddałem trzy skoki powyżej starego rekordu życiowego – komentował na gorąco młodszy z braci Kotów, dodając też kilka słów o wrażeniach z całych zmagań: – Rewelacja, pełno ludzi, super pogoda, troszkę wieje, ale nie przeszkadza to w rozegraniu konkursu. Zapowiada się fajny weekend. To są loty narciarskie. Ciężko to opisać, bo ktoś kto nigdy nie miał nart na nogach i nie skakał na takim mamucie, pewnych rzeczy nie zrozumie. To naprawdę ogromna radość i ogromne emocje. Jeśli każdy z nas będzie zbliżał się do rekordów i je pobijał, myślę, że może być dobrze.

Zapytany o decyzje jury związane z ustalaniem wysokości najazdu, odparł: – Wydaje mi się, że wczoraj konkurs mógł pójść troszkę wyżej, bo skoki nie były aż tak dalekie. Dzisiaj myślę, że było naprawdę okej, bo w kwalifikacjach były długie skoki. Wiadomo, że później ta belka wędrowała na inne pozycje. Dość wysoko zakończyliśmy pierwszą serię, ale warunki były coraz gorsze. To, że w finale idziemy z 10 belki, z której jeszcze tu nie skakaliśmy, pokazuje, że jury jednak pozwala na dalekie skoki. Po skoku Japończyka [Kobayashi, 219,5 metra] myślałem, że belka pójdzie od razu w dół. Organizatorzy chcą jednak zapewnić rozrywkę kibicom, a i my chcemy skakać jak najdalej. Generalnie nie koncentrujemy się jednak na rzeczach, które nie są zależne od nas. Nie ważne z której belki, trzeba skoczyć tak samo.
Kot wypowiedział się także na temat zakończenia współpracy Łukasza Kruczka z polskimi skoczkami i pożegnaniu szkoleniowca. – Na tę chwilę koncentrujemy się bardziej na zawodach niż na zakończeniu sezonu. Myślę, że na pożegnanie Łukasza Kruczka przyjdzie czas na mistrzostwach Polski w Wiśle, bo to jednak nie jest jeszcze ostatni akord tego sezonu. Pożegnanie powinno nastąpić po ostatnim konkursie – podsumował.
informacja własna