Jeszcze w trakcie minionej zimy wydawało się, że są to tylko spekulacje. Później okazały się jednak prawdą. Łukasz Kruczek zakończył współpracę z polskimi skoczkami, a przed paroma dniami zawitał do Szczyrku już jako szkoleniowiec włoskiej kadry. Nam opowiedział o nowym trenerskim wyzwaniu w Italii oraz… o perspektywach polskich skoczków.
Bartosz Leja: Od pożegnania z polską kadrą minęły już dwa miesiące, jednak za Panem 8 lat spędzonych z biało-czerwonymi w roli trenera głównego. Co najbardziej utkwi w Pana pamięci z tego czasu?
Łukasz Kruczek: Jest wiele momentów, które będzie się pamiętać. Było to bardzo dużo czasu efektywnie przepracowanego i przez trenerów i zawodników. Najbardziej będzie się pamiętać oczywiście sukcesy, i to zarówno indywidualne jak i drużynowe. W pamięci też bardzo utkwione są momenty przełomowe. To już było, jest zapisane i tyle. Chłopcy wraz z nowym trenerem rozpoczęli przygotowania i to jest najważniejsze.
W jakim stopniu zmieniło się Pana życie po objęciu kadry Włoch?

Jest to całkiem odmienny poziom sportowy z jakim zmagałem się w ostatnich latach w Polsce. Jest zbliżony do tego, co było kilkanaście lat temu kiedy do Polski przyjechał Pavel Mikeska. Inne są też pierwsze cele pracy, a przede wszystkim organizacja pracy w całym związku wygląda nieco inaczej. Są to całkiem inne doświadczenia. O codziennym życiu trudno powiedzieć, ponieważ w przypadku sportowca, czy trenera to „codzienne życie” wygląda bardzo podobnie w każdym z krajów.
Sytuacja w Italii nie wygląda kolorowo, więc na czym dokładnie będzie polegać Pańskie nowe trenerskie wyzwanie?
Włoska Federacja jako taka jest pewnie jedną z najsilniejszych w Europie, jedynie męskie skoki nie odnosiły w ostatnich latach sukcesów. Głównym celem jest przede wszystkim odwrócenie trendu, ale na początku jest to przede wszystkim organizacja i przerzucenie zawodników do nieco innego reżimu treningowego.

Jest Pan po pierwszych treningach z nową ekipą. Jakie są Pana początkowe przemyślenia i uwagi dotyczące podopiecznych? I które włoskie nazwiska powinniśmy już teraz zapamiętać?
Jest ogrom pracy jeśli chodzi o przygotowanie motoryczne, tam jest ogromne pole do pracy. Oczywiście skoki, to nie tylko „motoryka”, a przede wszystkim technika, z tym że bez odpowiedniej bazy nie ma co marzyć o wprowadzaniu korekt technicznych. Na pewno interesującym zawodnikiem jest Alex Insam, który właśnie kończy gimnazjum w Stams. Trenował do tej pory cały czas w austriackim systemie, który jakby na to nie patrzyć jest owocny. Oczywiście jest dwójka doświadczonych jak Sebastian Colloredo i Davide Bresadola. Kolejnym ciekawym zawodnikiem jest Daniele Varesco. Ale wszystkich łączy jedno – ogrom pracy jaki jest przed nimi na kolejne miesiące i lata.

Za Wami zgrupowanie w Szczyrku – jak przebiegało?
Było to praktycznie pierwsze dłuższe zgrupowanie, kiedy wszyscy zawodnicy byli dostępni i trenowali wspólnie. Były to też ich pierwsze skoki tego lata. Na początku jest dużo testowania, wiele pytań i odpowiedzi do analiz. Można powiedzieć, że w tej chwili nadal się organizujemy.
Jak będzie wyglądała współpraca pomiędzy poszczególnymi grupami – Pańską oraz trenera Roberto Cecona?
W grupie, którą ja bezpośrednio się opiekuję jest siedmiu zawodników. Roberto ma pieczę nad kolejną grupką zawodników dla których celem jest Alpen Cup. To są zawodnicy całkiem młodzi i na razie nie ma nawet mowy o tym, by przeprowadzać wspólne treningi. Z samymi trenerami jest dobry kontakt i powoli schematy treningowe będą przenikać do młodszej grupy.
(Pełne składy włoskich kadr na sezon 2016/2017 – przyp.red. >>>)

Mówiąc o lecie w Waszym wykonaniu, które starty macie w planach?
Zaczynamy od zera, zarówno treningowo jak i startowo. Kwoty dla Włoch są minimalne. Na początku będziemy startować w Pucharze Kontynentalnym i FIS Cup. W miarę sezonu będziemy powoli przesuwać się w kierunku Grand Prix. W planie mamy start w finale w Klingenthal.
Na koniec jeszcze kilka słów o Polaków, jednak bardziej w kwestii przyszłości. Jak według Pana kształtuje się przyszłość polskich skoków biorąc pod uwagę nowy układ kadr i sztabów?
Każda zmiana ma ogromny wpływ na zaangażowanie wszystkich. To jest bardzo ważne. W Polsce jest bardzo szeroka grupa zawodników, którzy mogą osiągać dobre wyniki, co potwierdzili już w przeszłości. Myślę, że już w najbliższym okresie będą w najmocniejszej grupie startujących. Stefan Horngacher jest bardzo ambitnym trenerem i ma doświadczenie z trochę innego pola niż my. Myślę, że tego rodzaju "mix" ma szansę powodzenia.
rozmawiał Bartosz Leja