Aleksander Zniszczoł i Bartłomiej Kłusek przynieśli polskim kibicom najwięcej radości w czasie mijającego weekendu. Obaj uplasowali się na podium w sobotnim konkursie Pucharu Kontynentalnego we Frenstacie, jednak zapytani o swoje skoki mieli różne opinie. Zniszczoł przyznawał, że jego forma idzie w górę, a Kłusek stwierdził, że ma jeszcze sporo do poprawy.
Zniszczoł chce iść za ciosem
Po piątkowym trzecim miejscu zajętym na obiekcie im. Jiri Raski we Frenstacie, w sobotę Aleksander Zniszczoł dwukrotnie skacząc 101,5 metra sięgnął po najcenniejsze trofeum zwycięzcy. - Bardzo fajnie mi się skakało, od rana bardzo dobrze się czułem. Skakałem swoje, to co umiem, nie chciałem dodawać nic więcej. Fakt, że w powietrzu coś pracowałem, ale nie robiłem niczego nowego, wszystko kontrolowałem. Może nie była to taka "petarda", ale i ona jeszcze będzie - zapewnił tuż po zawodach, a zapytany o to czym różniły się oba konkursy w Czechach, odparł: - Różnica polegała na warunkach i lepszej dyspozycji dnia. W piątek w pierwszej serii miałem troszkę gorsze warunki i w drugiej serii ciężko było atakować. Teraz warunki były równe, zarówno dla mnie jak i dla Lukasa Hlavy bo jechaliśmy koło siebie.
Warto dodać, że było to już piąte podium cyklu LPK i jednocześnie drugie zwycięstwo w karierze 22-letniego Wiślanina. - Kiedy ostatni raz prowadziłem w Pucharze Kontynentalnym? Chyba w 2011 roku... Jestem więc bardzo z tego zadowolony, ta praca się opłaca, trzeba iść za ciosem - komentował Zniszczoł, który faktycznie w 2011 roku wygrał klasyfikację generalną letniej odsłony Pucharu Kontynentalnego.
Zapytay o ambicje związane z planami startowymi, odparł: - Na pewno chciałbym pojechać na Letnią Grand Prix bo taki jest cel: skakać tam i w Pucharze Świata. Na to jeszcze przyjdzie pora, trzeba ustabilizować formę, wzmocnić się psychicznie, żeby nie chcieć od razu tam też wygrać. Aby tak dobrze skakać, trzeba w to wejść ze spokojem.
Kłusek na podium: "Popełniam jeszcze błędy"

Po zajęciu 10. miejsca w pierwszym konkursie u naszych południowych sąsiadów, w drugim dniu rywalizacji na trzeci stopień podium zdołał wskoczyć Bartłomiej Kłusek. - Jestem zadowolony, to dla mnie najlepszy konkurs w ostatnim czasie. Pierwszy skok był dobry [98,5 m], ale ten drugi był jeszcze lepszy [101,0 m]. Wiatr trochę kręcił, ale nie było większych podmuchów, więc wydaje mi się, że konkurs był sprawiedliwy. Ja wykonałem to co miałem do wykonania, a miejsce jest adekwatne do moich skoków. Olek był lepszy i gratuluję mu, skakał tu bardzo dobrze. Dwóch Polaków na podium - jest się z czego cieszyć - komentował po zawodach, a zapytany o odczucia związane ze skakaniem pod koniec stawki w finałowej serii odparł: - Najlepiej o tym nie myśleć, bo jeśli się o tym myśli, to później coś nie wychodzi.
23-letni reprezentant kadry B krótko podsumował także swoje dotychczasowe starty i powiedział o technicznych detalach swoich skoków. - Sezon zaczął się dla mnie w miarę okej w Kranju, później było słabo, nie byłem z tego zadowolony. Po tym konkursie z pozytywnym nastawieniem pojadę do domu i będę trenował dalej. Udało mi się tutaj poprawić dojazd, przez co skoki były już lepsze. Cały czas popełniam jeszcze błędy, mam problem z kierunkiem odbicia i prowadzeniem nart po wyjściu z progu - mocno "rozwalam je na boki" i przez to tracę. Jest jeszcze dużo do poprawy - zapewnił.
korespondencja z Frenstatu, Julia Piątkowska