Trwająca przerwa pomiędzy latem a zimą, nie jest dla skoczków czasem odpoczynku. Polskie kadry A i B mają za sobą zgrupowanie we włoskim Predazzo, a już niebawem siódemka zawodników, która w listopadzie zainauguruje Puchar Świata, wyruszy na zgrupowanie do Oberstdorfu. Tam biało-czerwoni oddadzą pierwsze skoki na torach lodowych.
Predazzo – ostatnie „letnie” zgrupowanie kadr

Przed paroma dniami polskie kadry narodowe A, B i C zakończyły zgrupowanie we włoskim Predazzo. Skoki na obiektach kompleksu Trampolino Giuseppe dal Ben (HS-106 oraz HS-134) oddawali wszyscy podopieczni Stefana Horngachera, Roberta Matei i Macieja Maciusiaka. Zacieśniająca się współpraca poszczególnych grup zaczyna ponoć przynosić coraz lepsze rezultaty, a wyrazem tego ma być podniesienie i wyrównanie się poziomu zawodników. Do Macieja Kota, który w sezonie letnim był liderem biało-czerwonych kadr zaczynają dołączać inni. Z dobrymi skokami. Cały system, który zaproponował i wprowadza austriacki szkoleniowiec rozwija się w najlepsze. Jego pierwszym poważnym testem będą jednak oczywiście inauguracyjne zawody Pucharu Świata, które odbędą się pod koniec listopada w fińskim Kuusamo.

Za polskimi skoczkami póki co owocne zgrupowanie we Włoszech. Był na nim obecny także świeżo upieczony dyrektor koordynator PZN, Adam Małysz, który na bieżąco informował o postępach w czasie zgrupowania na swoim oficjalnym profilu na Facebooku. Pogoda panująca we Włoszech była zmienna – nasi reprezentanci zaznali trochę słońca, ale także namiastki zbliżającej się zimy – podczas jednego z dni treningowych skocznie w Predazzo pokrył bowiem szron. Jak się okazuje, czas spędzony w Italii był potrzebny nie tylko do szlifowania techniki skoku, ale także do testowania nart, wiązań i kombinezonów. Już podczas mistrzostw Polski Małysz wspominał o tym, że polskie pomysły na sprzętowe nowinki istnieją, jednak konkrety z wiadomych względów pozostawił w tajemnicy. W pracy sztabu szkoleniowego po raz kolejny pomogły również kamerki GoPro, dzięki którym szkoleniowcy mogli skupić się nad najdrobniejszymi detalami każdego z elementów skoku.

– Na samym początku przygotowań ustalono, że kadry spotkają się na początku i na końcu lata. Wspólne zgrupowanie na koniec sezonu letniego pozwoliło na to, by zobaczyć jak wygląda sytuacja, kto gdzie będzie startował. Myślę, że to było bardzo fajne zgrupowanie, całkiem dobre skoki chłopaków. Trening przebiegł według planu i to jest najważniejsze. Celem było przede wszystkim, aby kadry A i B znalazły się w jednym miejscu, by zobaczyć kto na ostatnie przygotowania do sezonu i pierwsze starty w Pucharze Świata przejdzie pod opiekę trenera Horngachera, a kto zacznie sezon od Pucharu Kontynentalnego – powiedział „Orzeł z Wisły” w wywiadzie dla oficjalnego portalu Polskiego Związku Narciarskiego.
Dodajmy, że to właśnie w Predazzo nastąpiły przetasowania osobowe w składach poszczególnych grup treningowych. Największy progres zanotował Aleksander Zniszczoł, który dołączył do kadry A prowadzonej przez trenera Horngachera oraz do składu na PŚ w Kuusamo. Do Finlandii uda się wraz z Maciejem Kotem, Kamilem Stochem, Dawidem Kubackim, Klemensem Murańką, Stefanem Hulą i Piotrem Żyłą. Zniszczoł zajął tym samym miejsce Andrzeja Stękały i Jakuba Wolnego - ta dwójka po obniżce formy znalazła się w kadrze B prowadzonej przez Roberta Mateję. Wraz z wahaniami dyspozycji zawodników są jednak możliwe zmiany przed kolejnymi konkursami najwyższej rangi.
Polscy skoczkowie na zimowych torach lodowych

Teraz siódemkę, która otrzymała nominację na inaugurację Pucharu Świata w mroźnej Finlandii czeka bardzo ważne zgrupowanie w niemieckim Oberstdorfie. Tamtejsze skocznie kompleksu Erdinger Arena (HS-106 oraz HS-137) są wyposażone w stosowane podczas zimowych konkursów tory lodowe - dla biało-czerwonych będą to zatem pierwsze w tym sezonie skoki w pół-zimowych warunkach (lądować wciąż będą na igelicie). - Już jesienią jesteśmy w stanie zaoferować odpowiednie warunki do treningu na lodowym rozbiegu, takim, na jakich zawodnicy skaczą w Pucharze Świata - wspominał już na progu minionej zimy jeden z włodarzy obiektów w Oberstdorfie, Stefan Huber. - Ogromne zainteresowanie wśród najlepszych drużyn na świecie bardzo nas cieszy i dokumentuje wartość tego, w czego posiadanie weszliśmy kilka lat temu. Trening w Oberstdorfie jest dla drużyn narodowych ważnym kamieniem węgielnym w programie przygotowawczym - dodał działacz.

O specyfice rozbiegu "lodowego" kilkukrotnie opowiadali nam w przeszłości również polscy szkoleniowcy. - Jest pewna różnica w czuciu rozbiegu, bardziej może nawet w odgłosie, ale wystarczy jeden skok czy dwa, by się przyzwyczaić - stwierdził przed rokiem Maciej Maciusiak, a Łukasz Kruczek dodał: - Z każdym rokiem problemy [z przejściem z torów "letnich" ceramicznych na lodowe - przyp.red.] są mniejsze. Dawniej dominowało przeświadczenie i wyraźny podział skakania letniego i zimowego, a w ostatnich latach ta różnica się zatarła. Wcześniej, kiedy tory letnie nie były takie szybkie, zawodnicy często mieli problem z przejściem na tory zimowe. Mieli wrażenie, że zaczynają „hamować” na rozbiegu i potrzeba było oddać wiele skoków, aby odnaleźć właściwe czucie i właściwą pozycję najazdową. Od kilku lat nie ma już z tym problemów. Ta różnica powoli się zaciera, wraz z wzrostem doświadczenia zawodników i ich nastawieniem do skakania na lodzie. Sądzę, że w ciągu kilku sezonów nie będzie potrzebne w ogóle coś takiego jak przejście pomiędzy latem a zimą.
Dodajmy, że jeszcze w listopadzie powinna zakończyć się modernizacja rozbiegu i instalacja nowego systemu mrożenia torów najazdowych na zakopiańskiej Wielkiej Krokwi. Bardzo możliwe jest zatem to, że jeszcze przed rozpoczęciem Pucharu Świata nasi skoczkowie zawitają również w Tatry, aby przetestować obiekt im. Stanisława Marusarza. Oczywiście wciąż do dyspozycji pozostają również skocznie w Wiśle Malince i Szczyrku Skalitem.
źródło: informacja własna / pzn.pl / facebook.com