You are currently viewing Dawid Kubacki: „Skok kwalifikacyjny był najlepszy na progu, na dole mogłem wyciągnąć więcej”
Dawid Kubacki (fot. Julia Piątkowska)

Dawid Kubacki: „Skok kwalifikacyjny był najlepszy na progu, na dole mogłem wyciągnąć więcej”

Kubacki Dawid WSC.Lahti .2017 fot.Julia .Piatkowska - Dawid Kubacki: „Skok kwalifikacyjny był najlepszy na progu, na dole mogłem wyciągnąć więcej"

Pierwszy skok Dawida Kubackiego na słoweńskiej Letalnicy nie imponował długością, jednak z każdą kolejną próbą skoczek z Szaflar sukcesywnie poprawiał swoje rezultaty. Kwalifikacje ukończył na 16. miejscu po skoku na 215 metrów, jednak i z tej próby nie był do końca zadowolony. Zawodnik zadeklarował, że wie co należy jeszcze poprawić.

 

Dawid Kubacki w czwartkowych treningach zaprezentował się dosyć nierówno: w pierwszej serii wylądował na 190. metrze i został sklasyfikowany jaki 46. zawodnik, natomiast w drugiej rundzie treningowej skoczył 209 metrów, co dało mu 31. miejsce. Najlepiej poradził sobie w kwalifikacjach, w których oddał próbę o długości 215 metrów i dzięki temu awansował do pierwszego konkursu indywidualnego z 16. najlepszym wynikiem. Mimo uzyskania kwalifikacji do konkursu, Kubacki nie był do końca zadowolony ze swojej dyspozycji. Reprezentant Polski stwierdził, że lepiej poradził sobie w pierwszej części skoku, zaś słabiej ocenił fazę lotu, której nieperfekcyjne wykonanie zaważyło według  niego na uzyskanej odległości.

– Plan na czwartek był bardzo prosty: pierwszy skok na rozruch po dłuższej przerwie po turnieju Raw Air, natomiast każdy kolejny miał być okazją do poprawiania detali. Skok kwalifikacyjny był najlepszy na progu, ale już w drugiej fazie, na dole skoczni, mogłem wyciągnąć trochę więcej. Będę nad tym pracował w piątek – zadeklarował 19. zawodnik obecnego sezonu.

Planica Letalnica.2016 fot.Bartosz.Leja  300x200 - Dawid Kubacki: „Skok kwalifikacyjny był najlepszy na progu, na dole mogłem wyciągnąć więcej"
Skocznia „Letalnica „w Planicy, fot. Bartosz Leja

Drużynowy mistrz świata z Lahti w żadnej z serii treningowych nie zdołał dolecieć do punktu konstrukcyjnego obiektu położonego w Kranjskiej Gorze. Kubacki zaznaczył jednak, że nie było to spowodowane ewentualnym problemem z aklimatyzacją na nowym obiekcie. – Przestawienie się z jednego „mamuta” na inny to nie kłopot, chociaż tutaj w Planicy skacze się inaczej niż w Vikersund. Na „Letalnicy” lata się zdecydowanie wyżej niż na „Vikersundbakken”, ale dla mnie nie jest to żadna nowość – powiedział podopieczny Stefana Horngachera w żartobliwy sposób nawiązując do cechy charakterystycznej swoich skoków, jaką jest wysoka parabola lotu.

Brązowy medalista z drużyny z Falun pozytywnie ocenił sposób przygotowania skoczni w Planicy do finałowych zmagań tegorocznej odsłony Pucharu Świata. Był też zadowolony z warunków pogodowych, w jakich przyszło mu skakać w czwartek. – Pogodę do skakania mieliśmy idealną. Podczas treningów trochę zmoczył nas deszcz, ale opady były na tyle małe, że nie przeszkadzały nam. Wiatru praktycznie nie było. Sama skocznia jest dobrze przygotowana –  tory są trochę mokre, ale wody nie jest na tyle dużo, żeby miała nas hamować – podsumował Kubacki.

Dawid zdradził nam jednak, że jedna rzecz w Słowenii nie do końca przypadła mu do gustu –

Kubacki Dawid Bischofshofen.2017.lot fot.Julia .Piatkowska 300x199 - Dawid Kubacki: „Skok kwalifikacyjny był najlepszy na progu, na dole mogłem wyciągnąć więcej"
Dawid Kubacki, fot. Julia Piątkowska

mianowicie grafik porannych treningów, które zaczęły się już o 9:00. – Tutaj w Planicy człowiek się nie zdąży dobrze obudzić, a trzeba już skakać. Jak po pierwszym skoku się wyląduje i przeżyje, to jest dobrze. Według planu miałem wstać około 6:30 i spokojnie zjeść śniadanie. Niestety, zaspałem, więc musiałem szybko zrobić kanapkę i jechać prosto na skocznię – sportowiec z Szaflar z humorem streścił swoje poranne przygody w Planicy.

Zapytany o to czy zmęczenie w schyłkowej fazie sezonu, zwłaszcza po intensywnych zmaganiach Raw Air, daje mu się we znaki,  odpowiedział: – Mieliśmy dwa dni, żeby trochę odpocząć po turnieju w Norwegii. Z uwagi na napięty kalendarz PŚ, te dwa dni musiały nam wystarczyć na regenerację. Mimo że sezon kończy się już za kilka dni, nie myślimy jeszcze o urlopie. Naszym zadaniem jest zachować koncentrację do ostatniego skoku tej zimy. Zmęczenie, które skumulowało się od początku sezonu zejdzie z nas zapewne w poniedziałek. Damy sobie tydzień czasu na odpoczynek i znów ruszymy do pracy z myślą o nowym sezonie – zakończył kadrowy kolega Kamila Stocha.

 

Mikołaj Szuszkiewicz, korespondencja z Planicy

Dodaj komentarz