Maciej Kot, który w zeszłym roku zwyciężył w klasyfikacji generalnej cyklu FIS Grand Prix, tegoroczną edycję rozpoczął od świetnego występu w kwalifikacjach do indywidualnego konkursu w Wiśle. Po kwalifikacyjnym triumfie 26-letni reprezentant Polski przyznał, że czuje przynależność do światowej czołówki. - Cały czas zmierzam na szczyt - zapewnił.
Kot w Wiśle: "Możemy walczyć o zwycięstwo"
W jedynej czwartkowej serii treningowej rozegranej na skoczni im. Adama Małysza, Maciej Kot poszybował na odległość 119,5 metra, co pozwoliło mu na zajęcie 9. lokaty. W kwalifikacyjnej próbie reprezentant zakopiańskiego AZS-u lądował na 128. metrze i okazał się najlepszy w całej 72-osobowej stawce.

- Po pierwszym dniu rywalizacji i dwóch skokach w niekoniecznie sprawiedliwych warunkach nie można wyciągać pochopnych wniosków. Wszystko rozstrzygnie się w piątek i sobotę, zobaczymy jak w tym roku wygląda układ sił. My czujemy się dobrze, jesteśmy konkurencyjni, w dobrej formie i jak najbardziej możemy walczyć o zwycięstwo - powiedział Kot przed piątkowym konkursem drużynowym, w którym wezmą udział ponadto: Piotr Żyła, Kamil Stoch i Dawid Kubacki. - Każdy skok, za którym idzie dobry wynik dodaje sporo pewności siebie. Czasami jest tak, że dobre skoki nie dają dobrych wyników, wtedy pojawia się problem. My w tej chwili nie mamy żadnych problemów i zmartwień. Robimy swoje, ale w głowie mamy to, że najważniejsza jest zima, a to jest tylko etap przygotowań do niej - dodał letni lider biało-czerwonych.
Przypomnijmy, że w minionym sezonie Maciej Kot triumfował podczas inauguracyjnego konkursu w Wiśle, a także w ogólnej klasyfikacji generalnej całego cyklu FIS Grand Prix. Jak podchodzi do tegorocznej rywalizacji - W zeszłym roku traktowałem lato treningowo, w tym też je tak potraktuję. Pominiemy na pewno konkursy w Azji, skupimy się raczej na europejskiej części do Courchevel, a później na końcówce w Austrii i Niemczech. Stawiamy na to, żeby więcej w tym czasie trenować, a mniej jeździć - powiedział.
Plan Horngachera i rezerwy polskich skoczków
Tegoroczny sezon przygotowawczy biało-czerwoni spędzili na skoczniach w Szczyrku, Hinzenbach, Hinterzarten oraz Wiśle. To własnie tam podopieczni trenera Stefana Horngachera szlifowali formę do letnich startów. - Treningi wyglądały podobnie, oddawaliśmy na nich po pięć skoków. Koncentrowaliśmy się na jakości, a nie ilości. Każdy miał określone zadanie. Mieliśmy też szczęście do pogody - żaden trening nie wypadł z powodu złych warunków atmosferycznych. Jesteśmy zadowoleni z tego, co zrobiliśmy do tej pory - opowiedział o treningach Kot, po czym podkreślił: - Stać nas na takie skoki, jak na treningu, a co to przyniesie - nie jestem w stanie powiedzieć, bo nie mieliśmy okazji skonfrontować swojej formy z innymi zawodnikami.

Kot opowiedział także o tym, co trener Horngacher zaproponował swoim podopiecznym w drugim sezonie współpracy. - To kontynuacja tego, co było do tej pory. Zasada jest prosta, jeżeli coś działa, to się tego nie zmienia. Wprowadziliśmy tylko parę udoskonaleń treningu, ale ogólny plan przygotowań jest taki sam - przyznał, a zapytany o czas po zakończeniu życiowego zimowego sezonu, odparł: - Po zakończeniu sezonu mieliśmy tylko tydzień wolnego, także to naprawdę niewiele czasu, żeby gdzieś wyjechać. Znalazł się czas na odpoczynek w domu, spotkania ze znajomymi, start w jednym rajdzie i to wszystko.
Reprezentant polskiej kadry narodowej wspomniał także o rezerwach, które wciąż stwarzają możliwość sportowego rozwoju. - Jeśli chodzi o lato, to pierwsza rzecz, w której mamy rezerwy to sprzęt. Wróciliśmy do tego starego sprzętu, nie wyciągamy tego, co było w zimie. Jeśli chodzi o sferę motoryczną, jesteśmy teraz w treningu poza skocznią, na siłowni, który troszkę męczy. Nie jest to przygotowanie typowo przedstartowe, gdzie staramy się odświeżyć organizm i zyskać dodatkową moc. Oczywiście w technice też jest spora rezerwa. Cały czas staram się udoskonalić pozycję dojazdową i przede wszystkim lot, który w zimie szwankował, nie był symetryczny. Teraz staram się, żeby to wszystko grało jak należy.
Maciej Kot w drodze na sportowy szczyt
Zbliżający się sezon zimowy 2017/2018 przyniesie zawodnikom wiele okazji do walki o najcenniejsze narciarskie trofea. Punktem kulminacyjnym będą jednak z pewnością Zimowe Igrzyska Olimpijskie, które odbędą się w lutym w PyeongChang. Czy ta wielka sportowa impreza często gości w myślach Macieja Kota, który okazał się najlepszy podczas przedolimpijskiej próby na normalnym obiekcie HS-109?

- Za bardzo nie zaprzątamy sobie głowy igrzyskami olimpijskimi. Wiemy co nas czeka i co chcemy osiągnąć. Jest to punkt, do którego dążymy i który jest wielką motywacją, ale nie nastawiamy się tylko na to, bo mogłoby to negatywnie psychicznie zadziałać. Stawiamy na dobre, równe skoki przez cały sezon - podkreślił, jednak po chwili dodał: - Oczywiście zdarza mi się myśleć o igrzyskach. Postawiłem sobie jakiś cel, a teraz mam sprawdzoną zasadę: mniej mówić, więcej robić. To się sprawdza. Po igrzyskach powiem co mi leży na sercu.
Piąty zawodnik minionego sezonu Pucharu Świata zapewnił, że jest zawodnikiem, którego stać na walkę o najwyższe lokaty. - Oczywiście czuję przynależność do czołówki. Każdy dobry start, miejsce na podium, czy wygrana, dodaje pewności i wiary siebie. To utwierdza mnie w przekonaniu, że droga, którą obrałem jest dobra i prowadzi w dobrą stronę - zauważył, a o sukcesach odnoszonych w minionym okresie startowym powiedział: - Był to na pewno duży krok w mojej karierze, ale nie ostateczny. To nie był krok na szczyt, tylko w stronę szczytu, na który cały czas zmierzam. Bycie na szczycie w skokach narciarskich, to wygranie wszystkiego co jest do wygrania.
korespondencja z Wisły, Bartosz Leja