Piotr Żyła po życiowym sezonie zimowym przystępuje do kolejnego letniego okresu międzynarodowych startów. W treningowym (114,5 m) i kwalifikacyjnym skoku (123,0 m) przed zawodami FIS Grand Prix w Wiśle Malince zajmował odpowiednio 20. i 15. miejsce. - Nie ma odpuszczania, do letnich konkursów podchodzimy z pełnym zaangażowaniem - zapewnił.
30-letni Piotr Żyła obok Kamila Stocha i Stefana Huli jest jednym najbardziej doświadczonym skoczkiem w polskich kadrach. Jak Wiślanin podchodzi do letnich startów na igelicie? - To zależy jak pójdzie. Jak nie pójdzie dobrze, to będę się nastawiał na zimę - zaczął ze śmiechem, po czym dodał: - Wiadomo, że do każdych konkursów, czy to letnich czy zimowych, podchodzimy z pełnym zaangażowaniem i staramy się oddawać skoki na jakie nas stać. Nie ma odpuszczania. W tych zawodach, w których będziemy startować, będziemy walczyć najlepiej jak potrafimy.
Jak wspominał trener Stefan Horngacher, w planach polskich zawodników z kadry A są przede wszystkim występy w europejskiej części Letniego Grand Prix. Czy Piotr Żyła będzie żałował, że nie wystartuje w azjatyckich konkursach na igelicie? - Nie zależy to ode mnie, ale na pewno dłuższe wyjazdy są męczące, bo jednak cały rok jeździmy i podróżujemy. Jak trzeba do takiej Japonii dwa dni jechać, żeby trzy dni być na miejscu, to trochę się nie chce. Z drugiej strony fajnie tam pojechać, jakby było bliżej - powiedział.
Od nowego sezonu do grupy prowadzonej przez szkoleniowca z Austrii dołączyło dwóch zawodników, którzy mają już za sobą epizody w kadrze A (Krzysztof Miętus i Jakub Wolny). Jak odnaleźli się w drużynie? - To nie są tak naprawdę nowi zawodnicy. Oni już od lat są w kadrze. Nie ma różnicy czy ktoś przechodzi z kadry A do B, czy z B do A. Jesteśmy jedną drużyną i zawsze byliśmy, to jest najważniejsze - stwierdził Żyła.
Zanim reprezentant Wiślańskiego Stowarzyszenia Sportowego rozpoczął przygotowania do sezonu olimpijskiego, miał za sobą ogromne emocje, które towarzyszyły mu podczas Mistrzostw Świata w Lahti. To właśnie tam Żyła wraz z kolegami wywalczył historyczny złoty medal w drużynie, a indywidualnie sięgnął po brązowy krążek na obiekcie normalnym. Czy często wspomina tamte chwile? - Szczerze, to już jest historia. Teraz skupiam się na tym co się dzieje w danym momencie i trochę na przyszłości. To co jest za nami, tego nie zmienimy i nie ma co tego rozpamiętywać. Trzeba patrzeć dalej - przyznał.
Zapytany o nowe reguły związane z obowiązkiem kwalifikacji dla całej stawki, które tego lata testować będzie Międzynarodowa Federacja Narciarska, Żyła odparł: - I tak większość czasu musiałem się kwalifikować, także dla mnie to żadna różnica.
O rywalizacji toczącej się nie tylko na skoczni, ale także wokół narciarskiego sprzętu i powiązanych z nim nowinkach technicznych, podopieczny trenera Horngachera odparł ze znaczącym uśmiechem: - To tajemnica.
korespondencja z Wisły, Bartosz Leja