You are currently viewing Polskie skoczkinie wystartują w Mistrzostwach Świata w Seefeld!
Kinga Rajda i Kamila Karpiel (fot. Frederik Clasen / Julia Piątkowska)

Polskie skoczkinie wystartują w Mistrzostwach Świata w Seefeld!

Trwający sezon zimowy 2018/2019 już jest najlepszym w wykonaniu polskich skoczkiń narciarskich. Nasze reprezentantki dziewięciokrotnie awansowały do konkursów Pucharu Świata, co więcej, trzykrotnie udało im się zdobyć punkty do klasyfikacji generalnej. Niewątpliwy progres, który wykonały biało-czerwone docenia współpracujący z Polkami od wielu lat trener Sławomir Hankus. – Kinga Rajda i Kamila Karpiel pojadą na Mistrzostwa Świata – mówi szkoleniowiec.

 

Rajda i Karpiel z punktami PŚ

Kinga Rajda i Kamila Karpiel – to przede wszystkim te dwie zawodniczki stanowią o sile żeńskiej reprezentacji Polski na międzynarodowej arenie. Ta pierwsza miała już w swojej karierze jeden zdobyty punkt Pucharu Świata, który wywalczyła za zajęcie 30. miejsca w styczniu 2016 roku w Oberstdorfie. Po dwóch sezonach, w których nie potrafiła potwierdzić swojego potencjału (ani razu nie przebrnęła kwalifikacji w zmaganiach elity), nadeszła zima, w której coś się odblokowało. Cztery awanse do pierwszej serii konkursowej i nareszcie upragniona czołowa trzydziestka, wywalczona w słoweńskim Ljubnie. Tam 18-latka ze Szczyrku zajęła 25. miejsce, uzyskując jednocześnie najlepszy wynik polskiej skoczkini w PŚ w historii. Tuż za nią, na 26. pozycji uplasowała się 17-letnia Kamila Karpiel, dla której obecny sezon jest najlepszy w dotychczasowej przygodzie z nartami. Skoczkini z Podhala tej zimy po raz pierwszy awansowała do konkursu głównego, a w czwartych zawodach w karierze zdołała wskoczyć także do drugiej serii.

Kinga już w lecie pokazała, gdzie jest jej miejsce. W kwalifikacjach jest to nawet czołowa dwudziestka, zdobyła punkty w cyklu Letniego Grand Prix... U niej tylko mentalna strefa może czasem komplikować regularność. Mam nadzieję, że choćby 31. miejsce w Hinzenbach, czy 25. w Ljubnie, a także spokojne przechodzenie kwalifikacji, da jej do myślenia, że nie musi robić nic na siłę. Wtedy będzie spokojnie punktowała. Kamila natomiast sporo poprawiła technicznie, zwłaszcza w fazie lotu i u niej właśnie to daje spory postęp - ocenił Sławomir Hankus pełniący rolę trenera współpracującego w polskiej kadrze kobiet.

 

Polki wystartują w Mistrzostwach Świata!

Jak się dowiedzieliśmy, reprezentantki Polski, konkretnie Kamila Karpiel i Kinga Rajda, wezmą udział w zbliżających się Mistrzostwach Świata w narciarstwie klasycznym w austriackim Seefeld. Będzie to pierwszy w historii start polskich skoczkiń w imprezie tej rangi. - Priorytetem jest dla nas indywidualny start - przyznał Hankus, po czym dodał: - Start w konkursie drużyn mieszanych będzie uzupełnieniem i nagrodą za wspólną pracę.

Tym samym mamy już pewność, że 27 lutego dwie Polki wezmą udział w kwalifikacjach do indywidualnego konkursu kobiet o mistrzostwo świata na skoczni HS-109, który odbędzie się tego samego dnia. 2 marac natomiast, wraz z dwoma polskimi skoczkami, Rajda i Karpiel na tym samym obiekcie zaprezentują się w międzynarodowym gronie w rywalizacji mikstów. Tym razem polska nie wystawi jeszcze pełnej żeńskiej ekipy w pierwszym w historii MŚ konkursie drużynowym kobiet. - Nie ma w tym roku w ogóle tego tematu. Jak dla mnie to słuszna decyzja, bo nie mamy odpowiedniej drużyny. Sukcesem jest to, że dwie dziewczyny fajnie się zebrały i nie musimy się prosić o wyjazd na mistrzostwa, tylko one po prostu na to zasłużyły swoją pracą. Reszta dziewczyn musi wiedzieć, że to nie są wycieczki, a z drugiej strony mieć świadomość, że tylko ciężką pracą osiąga się cele - komentuje Hankus. Dodajmy, że pozostałe dwie reprezentantki kadry juniorek, Anna Twardosz i Joanna Kil, nie wezmą udziału w światowym czempionacie.

 

Żeńska stawka się wyrównała

Jak przyznał w rozmowie z nami 32-letni szkoleniowiec, coraz więcej zawodniczek jest w stanie doskakiwać do światowej czołówki. Czy perspektywą czasu są takie występy w wykonaniu naszych reprezentantek, czy może jednak świat nadal mocno odjeżdża polskim skokom kobiet? - Jeśli zerknie się na punkty, to stawka bardzo się wyrównała. W konkursach mamy 40 dziewczyn i tam te najlepsze nie uciekają, a raczej reszta je goni. Widać to też po wynikach Japonki Sary Takanashi, która już nie dominuje jak wcześniej. Inne kraje  też już docierają do tej wzorowej techniki i pojawia się coraz więcej przetasowań, choćby na podiach czy na ich najwyższych stopniach - zauważył trener z Wilkowic.

Zapytany o to, czego jeszcze brakuje naszym zawodniczkom, aby tak jak choćby Lidiia Iakovleva, uzyskać spektakularnie szybki progres (Rosjanka w czwartym konkursie PŚ w karierze wywalczyła zwycięstwo), odparł: - Jeśli chodzi o szybki przeskok zawodniczek na wyższy poziom, nie da się tego wytłumaczyć jednoznacznie. U mężczyzn jest podobnie - czy ktoś przypuszczał, że Słoweniec Timi Zajc może tak szybko być na podium? To jest sport, czasami to wszystko wychodzi po prostu. Każdy zawodnik ciężko i mądrze pracuje, trenerzy szukają rozwiązań, ale jednemu wyjdzie po 200 skokach innemu po 1000, a jeszcze innemu nigdy. Jak w każdej innej dyscyplinie sportu.

Dodajmy, że polskie skoczkinie nie wezmą udział w zawodach Pucharu Świata na dużej skoczni HS-137 w Oberstdorfie, które odbędą się w dniach 15-17 lutego. W tym czasie biało-czerwone skupią się na spokojnym treningu w kraju i przygotowaniach do najważniejszej imprezy sezonu i jak dotąd - w całej karierze.

 

rozmawiał Bartosz Leja, informacja własna

 

Dodaj komentarz