You are currently viewing Kamil Stoch „Czasami nie jednostka ciągnie zespół, a zespół ciągnie jednostkę”
Kamil Stoch (fot. Bartosz Leja)

Kamil Stoch „Czasami nie jednostka ciągnie zespół, a zespół ciągnie jednostkę”

To był sezon pełen skrajnych emocji dla Kamila Stocha. 31-letni reprezentant Polski miewał momenty trudne, jak choćby w Zakopanem, czy w ostatnich tygodniach zimy, miał też chwile wielkiej radości, jak choćby w Seefeld, gdzie wywalczył tytuł wicemistrza świata. Dziś w Planicy zakończył sezon na 11. pozycji. – Nie było łatwo, z pewnymi elementami się męczyłem, a koniec końców wyszło pięknie. To pokazuje, że czasami nie jednostka ciągnie zespół, a zespół ciągnie jednostkę – komentował.

 

„Najtrudniejsza i najpiękniejsza była Planica”

222 i 220 metrów pozwoliły Kamilowi Stochowi na zajęcie 11. miejsce podczas finałowych zmagań na Letalnicy (HS-240). Jak przyznał sam zainteresowany, w tym roku loty na słoweńskim „mamucie” nie były dla niego łatwe. Mimo tego był zadowolony z efektów końcowych – Najtrudniejsza i najpiękniejsza była końcówka sezonu, ostatni weekend tutaj w Planicy. Nie było łatwo, z pewnymi elementami się męczyłem, a koniec końców wyszło pięknie, bo wspólnie zdobyliśmy Puchar Narodów, wygraliśmy konkurs drużynowy. To pokazuje, że czasami nie jednostka ciągnie zespół, a zespół ciągnie jednostkę – mówił na konferencji prasowej. Zapytany o to, czy najlepszym momentem sezonu nie był dla niego jednak medalowy czas w Seefeld, odparł: – Seefeld było zbieraniną wszystkich emocji. Ciężko określić czy były to momenty piękne, czy fatalne. Było tam wszystko, od złości i frustracji, po euforię i radość. Na pewno zapamiętam to na długo.

Zawodnik z Zębu krótko podsumował też całą zimę. – To nie było tak, że chciałem być pierwszy, po prostu chciałem dobrze skakać. Bywały momenty, w których nie byłem zadowolony nie z wyniku, a bardziej z tego, że nie szło mi jak chciałem. Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze można wygrywać. Jak najbardziej to akceptuję i cieszę się z podium w generalce Pucharu Świata. Żałuję tej klasyfikacji lotów. Jest mi przykro, że w końcówce sezonu nie udało mi się cieszyć lotami i walczyć na tym podłożu… Ale to jeszcze nie koniec.

 

„Poziomem w dalszym ciągu idę do góry”

Finałowe zawody w Planicy przyniosły też zakończenie współpracy polskich skoczków z trenerem Stefanem Horngacherem. Jak podchodzi do tego jego najbardziej utytułowany podopieczny? – Mam nadzieję, że po odejściu Stefana niczego nam nie będzie brakowało. Oczywiście jest on osobą nietuzinkową, bardzo przydatną osobą w skokach. Każdy zespół, który będzie go miał, będzie szczęściarzem. Ja byłem tym szczęściarze dwukrotnie, najpierw będąc juniorem, teraz w kwiecie wieku zawodnika. Cieszę się, że miałem okazję wiele się nauczyć, zebrać wiele doświadczenia. Mam nadzieję, że ta wiedza przyda mi się w przyszłości – powiedział Stoch. Zapytany o wybór nowego szkoleniowca biało-czerwonych, którym został Czech Michal Dolezal, dotychczasowy asystent Horngachera, powiedział: – Nasze wzajemne rozumienie się z Michalem jest na wysokim poziomie, to jest bardzo ważne. Ja trenera jednak nie wybierałem, nie mam nic do gadania. Nie było takiej sytuacji, że powiedziano nam: „Jest taki i taki trener, kogo chcecie?”. Po prostu dostaliśmy informację, że jest taka i taka opcja i okej.

Stoch bardzo docenia trzyletnią współpracę z austriackim szkoleniowcem i liczy na kontynuację tego trendu z nowym trenerem, który w pewnym sensie będzie kontynuatorem jego sposobu pracy. – Ostatnie trzy lata były solidne, poziomem w dalszym ciągu idę do góry, nie zatrzymuję się, ani nie cofam. Może miejsca nie są coraz wyższe, ale też trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, świat nie śpi i nie leży z założonymi rękami. Każdy się chce rozwijać, a czasami drobne rzeczy robią różnice – ocenił.

 

„Usiąść, zjeść coś dobrego, napić się czegoś zimnego”

Polski skoczek, który po raz piąty w karierze uplasował się na podium klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, bardzo pozytywnie wypowiedział się także na temat największego bohatera tej zimy, zdobywcy Kryształowej Kuli Ryoyu Kobayashiego. – To był jednak zdecydowanie jego sezon, wygrał wszystko. Oglądać jego skoki to było coś niesamowitego, zwłaszcza w końcówce sezonu, gdzie mogłoby się wydawać, że już sobie odpuści i dopadnie go zmęczenie. Życzę mu dużo zdrowia i dalszego rozwoju, bo tacy zawodnicy są potrzebni w Pucharze Świata, oni wyznaczają nowy poziom, do którego reszta musi dążyć. Mam jednak nadzieję, że nie będzie wiecznie wygrywał. Żaden zawodnik nie jest niepokonany. Widać to było na przestrzeni ostatnich lat, że może być jeden zawodnik, który zdominuje sezon, ale nie zdominuje dekady.

Jak przyznał trener Michal Dolezal, reprezentacja Polski powróci do treningów przed nowym sezonem 2019/2020 już za tydzień. Czy Stoch, który przyznawał, że jest zmęczony końcówką tego sezonu będzie zwolennikiem tego pomysłu? – To nie jest temat na rozmowę z dziennikarzami, a na rozmowę ze sztabem i tak też zrobię. Na razie skupiam się na tym, co jest tu i teraz. Po tym sezonie chciałbym usiąść, odpocząć, zjeść coś dobrego, napić się czegoś zimnego – zakończył ze śmiechem.

 

korespondencja z Planicy,
Bartosz Leja

 

Dodaj komentarz