Mistrzowskie Lahti, Małysz i Stoch wygrali tam sześć konkursów PŚ

Trudno o bardziej szczęśliwe dla Polaków skocznie niż obiekty Salpausselka. Niezależnie od rangi zawodów, nasi reprezentanci skakali tam wyśmienicie. To właśnie w Lahti swój pierwszy medal na mistrzostwach świata zdobył Małysz, a nasza drużyna okazała się najlepsza.

Gdy polscy kibice myślą o Lahti, pierwszym skojarzeniem będą zapewne mistrzostwa świata. Czempionat odbył się w tej fińskiej miejscowości, za czasów ery Pucharu Świata, trzy razy. Od lat niekwestionowanymi królami tych obiektów są Polacy, którzy zarówno w drużynie, jak i indywidualnie prezentują rok w rok bardzo wysoką formę.

Mistrzowski czempionat 2001

Niespełna dwadzieścia lat temu, Lahti zorganizowało Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym. W sezonie, w którym życiową formą eksplodował Adam Małysz. Nic więc dziwnego, że na oba konkursy wiślanin jechał w roli głównego faworyta do zdobycia tytułu. Wówczas najgroźniejszym rywalem Polaka był Martin Schmitt. Niemiec od kilku sezonów nie schodził ze światowego topu, więc oczywistym było, że rywalizacja pomiędzy dwoma zawodnikami będzie toczyła się na przysłowiowe „centymetry”.

Pierwszy konkurs zaplanowano na Salpausselce (K-116), czyli obiekcie na którym w najbliższy weekend rywalizować będą skoczkowie. Konkurs padł łupem Schmitta. Najgroźniejszy rywal, wygrał z Małyszem nieznacznie, bo zaledwie o 2,8 punktów. Oczywistym stało się, że jeżeli „Orzeł z Wisły” chce rywalizować o wygraną, musi wspiąć się na skoczni normalnej (K-90) na wyżyny swoich umiejętności. Tak też się stało. Cztery dni później wiślanin nie dał szans rywalom. Łączna nota za dwa skoki, była lepsza o 13 punktów od Schmitta. To był nokaut, a Małysz mógł się cieszyć z pierwszego mistrzowskiego tytułu.

Mistrzowski czempionat 2017

Kolejne mistrzostwa świata, Lahti zorganizowało w sezonie 2016/2017. Był to już czas zupełnie inny. O najwyższe cele rywalizowało nowe pokolenie skoczków narciarskich. Polska reprezentacja przed rozpoczęciem mistrzostw była jedną z najmocniejszych ekip. Zwiastowało to zatem rywalizację o medale, zarówno w konkursach indywidualnych, jak i drużynowych. Konkurs na obiekcie normalnym, okazał się nieco rozczarowujący. Żaden nasz reprezentant nie zameldował się na podium. Zabrakło niewiele, ponieważ czwarte miejsce Kamila Stocha i piąte Macieja Kota z pewnością budziły uzasadniony niedosyt.

W odróżnieniu do roku 2001, gdzie obiekt normalny przyniósł nam więcej euforii, tak szesnaście lat później, to Salpausselka (K-116) okazała się dla naszych zawodników szczęśliwa. W konkursie indywidualnym świetną dyspozycją błysnął Piotr Żyła. Nasz reprezentant oddał dwa znakomite skoki, uzyskując kolejno 127,5 oraz 131 metrów, plasując się ostatecznie przy dobrze dysponowanej konkurencji na trzecim miejscu z brązowym medalem.

Prawdziwa fala euforii nastąpiła po konkursie drużynowym. Nasza reprezentacja po raz pierwszy w historii okazała się najlepszą drużyną podczas mistrzowskiego czempionatu. Nasz zespół w składzie: Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Maciej Kot i Kamil Stoch, nie dał szans rywalom. Po doskonałych ośmiu skokach, wyprzedziliśmy Norwegów oraz Austriaków.

Szczęśliwa Salpausselka

Biorąc pod uwagę całokształt startów naszych zawodników na tym obiekcie, jest to jedna z szczęśliwszych skoczni. Myślę, że nie będzie przesadą, jeżeli użyjemy stwierdzenia „talizman”. Podczas trwania zawodów Pucharu Świata, nasi reprezentanci indywidualnie wygrywali tam dotychczas sześciokrotnie, łącznie stając na pucharowym podium dziesięć razy. Pomiędzy sobą o miano lepszego, rywalizują Małysz i Stoch. Pomimo takiego samego bilansu zwycięstw, to wiślanin w sumie aż sześć razy meldował się na podium, skoczek z Zębu – czterokrotnie.

Gdyby zsumować konkursy drużynowe to zdecydowanie częściej w pierwszej trójce meldował się Stoch. Jak dotąd w każdych zawodach zespołowych, gdy wskakiwaliśmy na podium, nasz kraj reprezentował skoczek z Zębu. Skuteczność polskiego skoczka jest więc znakomita – łącznie osiem razy Stoch meldował się na podium (raz w drużynie z Małyszem).

Drużynowo nasza kadra cztery razy uplasowała się w pierwszej trójce zawodów w Lahti (raz na normalnym obiekcie), niestety jak dotąd nigdy na pierwszym miejscu. Pozostaje mieć nadzieję, że w tym sezonie się to zmieni. Podczas zbliżającego się weekendu zaplanowano trzy konkursy (w tym jeden drużynowy). Zatem kiedy, jak nie teraz? Pozostaje mieć nadzieję, że historia na Salpausselce po raz kolejny napisze się na naszych oczach.

Polskie podia podczas Pucharu Świata i Mistrzostw Świata w Lahti:

Michał Pasek,
informacja własna