You are currently viewing Jest plan powrotu do „normalności” w polskim sporcie. Co to oznacza dla skoczków?
Kamil Stoch (fot. Julia Piątkowska)

Jest plan powrotu do „normalności” w polskim sporcie. Co to oznacza dla skoczków?

Premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej wraz z minister sportu Danutą Dmowską-Andrzejuk, podali pierwsze informacje dotyczące „odmrażania” polskiego sportu w trakcie pandemii koronawirusa. Po tygodniach niepewności, do wspólnych ćwiczeń i treningów na skoczniach będą mogli powrócić także skoczkowie narciarscy. Kiedy to jednak nastąpi?

 

Kwarantanna skoczków i treningi w domu

Rozprzestrzeniająca się pandemia koronawirusa spowodowała niemalże całkowite zatrzymanie sportowego świata. Sportowcy w Polsce mieli możliwość treningu wyłącznie w warunkach domowych, co w wielu przypadkach było dużym ograniczeniem. Skoczkowie kadry narodowej starali się dostosować do nietypowych warunków, ćwicząc "na sucho". Kamil Stoch, Dawid Kubacki, czy Piotr Żyła zdołali zorganizować w swoich domach siłownię, Maciej Kot skorzystał z sali gimnastycznej swojej żony Agnieszki, trenerki fitness, Jakub Wolny już w połowie marca mówił nam, że sytuacja jest bardzo niepewna i sam rozpoczął rozruch treningowy, aby się nie "zastać".

Zazwyczaj polscy kadrowicze wracali do wspólnych treningów nawet tydzień po zakończeniu zimowego sezonu. Jako że Puchar Świata zakończył się przedwcześnie już 11 marca w norweskim Trondheim i wówczas dla naszych reprezentantów priorytetem był bezpieczny powrót do domu i uniknięcie ryzyka zarażenia wirusem COVID-19, scenariusz uległ zdecydowanej zmianie. Od tego czasu sztab szkoleniowy na czele z trenerem Michalem Doleżalem wysyłał swoim podopiecznym drogą internetową zestawy koniecznych ćwiczeń i wskazówki dotyczące procesu treningowego. Po kilku tygodniach takiego funkcjonowania, gdy zniesiono bardzo restrykcyjne zakazy dotyczące przemieszczania się, możliwe było spotkanie się asystentów trenera głównego (Doleżal przebywa obecnie w domu w Czechach) z pojedynczymi zawodnikami, aby podpatrzeć ich proces treningowy. Wszystko jednak z zachowaniem wszelkich procedur bezpieczeństwa.

Jak długo jednak można trenować wyłącznie w domu, "na sucho"? - Problemem będzie wejście w okres przygotowawczy, gdzie trzeba wykonać dużo pracy. To, co się wykona latem, procentuje później zimą. Każdy trening jest dobry, nawet w czterech ścianach, ale nie zastąpi normalnego treningu. Skoczek musi skoczyć na nartach, wyjść pobiegać w górach, podrzucić na siłowni paręset kilogramów w ciągu tygodnia. W skokach można robić ćwiczenia "na sucho", ale skoki są konieczne, szczególnie w lecie można ich zrobić trochę więcej - mówił nam Jakub Kot. Adam Małysz stwierdził z kolei, że rozpoczęcie skakania nawet pod koniec maja nie byłoby wielkim problemem. Wiadomo jednak, że lato jest najlepszym okresem na oddanie większej ilości prób na skoczni, pracę nad techniką, ale i szansą na testowanie nowinek technicznych. Dlatego też coraz częściej pojawiało się pytanie - kiedy Polacy będą mogli wrócić na skocznię?

 

Sport wróci do "normalności"? Etapami...

Podczas sobotniej konferencji premiera Morawieckiego i minister Dmowskiej-Andrzejuk, dowiedzieliśmy się, że 4 maja rząd w drugim etapie "odmrażania" polskiego sportu (pierwszym było umożliwienie indywidualnych treningów w miejscach rekreacji) otworzy część obiektów sportowych, w tym m.in. boiska szkolne, stadiony, czy korty tenisowe. Nadal jednak obowiązuje zasada, wedle której na obiektach sportowych będzie może przebywać maksymalnie sześć osób. Jeśli chodzi o decyzje związane ze sportem zawodowym, na uprzywilejowanej pozycji wydają się być piłkarze (rozgrywki PKO Ekstraklasy ruszą 29 maja), a także sportowcy olimpijscy przygotowując się do letnich igrzysk w Tokio w 2021 roku. Dla nich zostaną otwarte Centralne Ośrodki Sportu w Wałczu i Spale, a sami atleci już znajdują się w izolacji i przygotowują do wkroczenia na obiekty treningowe.

Jak poinformowała minister sportu, następni w kolejności będą też skoczkowie, ponieważ także dla nich nieco później zostaną otwarte COS-y w Zakopanem i Szczyrku. To właśnie te miejsca są jednymi z najważniejszych z punktu widzenia treningów na skoczniach, dokładnie na Wielkiej Krokwi (HS-140) i Skalitem (HS-105). Dodajmy, że skocznią im. Adama Małysza w Wiśle-Malince zarządza nie COS, a Polski Związek Narciarski, co akurat tam powinno ułatwić kwestię otwarcia obiektu i treningów. Jak informował nas dyrektor skoczni w Wiśle, Andrzej Wąsowicz, skocznia jest już właściwie gotowa, aby zagościli na niej zawodnicy.

 

Maseczki na skoczni, realia dla kibiców

Minister sportu podkreśliła, że podczas treningów sportowcy nie będą oczywiście musieli nosić maseczek, jednak do momentu przybycia na obiekt sportowy, jak i po treningu, taki obowiązek wciąż będzie istniał. To właśnie od skutków drugiego etapu "odmrażania", będą zależne etapy kolejne i ich terminy. W przypadku zwiększającego się ryzyka istnieje też możliwość powrotu do etapów poprzednich i wycofanie wcześniej podjętych decyzji.

Kwestią jeszcze bliżej nie sprecyzowaną jest to, kiedy rząd wyrazi ponowną zgodę na przeprowadzanie imprez masowych. A ta jest potrzebna do zorganizowania choćby zaplanowanych na 22-23 sierpnia zawodów Letniego Grand Prix w Wiśle. Zgoda na imprezy z udziałem ponad 999 osób została ujęta przez premiera w ostatnim etapie procesu "odmrażania" polskiego sportu, a przejścia pomiędzy tymi etapami, są uzależnione od rozwoju sytuacji pandemicznej w kraju. Dodajmy, że nawet wówczas, będą obowiązywać całkiem nowe zasady sanitarne. - Wyobrażam sobie fakt noszenia maseczek, które pewnie wśród kibiców będą. Dla zawodników również będzie to w pełni bezpieczne. Skoczkowie będą mogli udać się na górę wyciągiem z zachowaniem bezpieczeństwa, co „drugie krzesło” - ocenił szef komitetu organizacyjnego LGP w Wiśle, Andrzej Wąsowicz.

 

Bartosz Leja,
źródło: Kancelaria Premiera Rady Ministrów / informacja własna

 

Dodaj komentarz