You are currently viewing Zimowy Puchar Świata w zupełnie nowej formule? Jest kilka scenariuszy!
Dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile (fot. FIS)

Zimowy Puchar Świata w zupełnie nowej formule? Jest kilka scenariuszy!

Podczas gdy skoczkowie narciarscy skupiają się aktualnie na weekendowych zawodach Letniego Grand Prix w Wiśle, Międzynarodowa Federacja Narciarska już rozważa kilka scenariuszy na zbliżający się sezon zimowy. Kalendarz zmagań w związku z pandemią koronawirusa może ulec sporym zmianom.

 

Dyrektor sportowy słoweńskich skoków narciarskich Gorazd Pogorelčnik, podzielił się niedawno informacjami związanymi z planami FIS na zimowy sezon 2020/2021. Przez pandemię i ciągły wzrost liczby zachorowań na wirusa SARS-CoV-2 w wielu państwach goszczących międzynarodowe zawody, działacze nie wykluczają, że kalendarz Pucharu Świata ulegnie znaczącym korektom. Zmiany mogą być dokonywane na bieżąco, w zależności od rozwoju sytuacji. Priorytetem ma być bezpieczeństwo zdrowotne, które można zwiększyć poprzez ograniczenie dalekich i częstych podróży. Jakie możliwości zmian na zimę szykuje Międzynarodowa Federacja Narciarska?

Aktualny kalendarz Pucharu Świata mężczyzn 2020/2021 możecie zobaczyć TUTAJ >>>

 

Scenariusz optymistyczny i ten nieco mniej...

Podczas dwóch spotkań działaczy FIS z przedstawicielami krajowych federacji narciarskich ujawniono, że istnieją trzy scenariusze. Według pierwszego i najbardziej optymistycznego zwanego "formatem A", zawody odbędą się w dotychczas planowanej formie, z udziałem kibiców. Tym samym sezon PŚ rozpocząłby się w Wiśle w dniach 21-22 listopada, później skoczkowie przenieśliby się do fińskiej Ruki oraz rosyjskiego Niżnego Tagiłu. Następnie od 11 do 13 grudnia powalczyliby o medale przeniesionych z marca Mistrzostw Świata w lotach w Planicy. Przedświąteczne zmagania odbyłyby się tradycyjnie w szwajcarskim Engelbergu. Kolejny punktem terminarza jest 69. edycja prestiżowego niemiecko-austriackiego Turnieju Czterech Skoczni rozgrywanego na skoczniach w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofshofen. Tam zawodnicy pożegnaliby 2020 i przywitali 2021 rok.

Następną niemiecką lokalizacją ma być Titisee-Neustadt, po której rywalizacja przeniosłaby się na wielkie sportowe święto do Zakopanego (16-17 stycznia). Jeszcze w tym samym miesiącu planowane są konkursy w fińskim Lahti i niemieckim Willingen. Później pucharową karuzelę czeka daleka podróż do japońskiego Sapporo i przedolimpijska próba w chińskim Zhangjiakou. Po raz drugi w historii PŚ zagościć ma też w rumuńskim Rasnovie. Najważniejszą imprezą całego sezonu będą oczywiście lutowo-marcowe Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym w Oberstorfie. Potem przyjdzie czas na skokowy maraton w ramach norweskiego turnieju Raw Air rozgrywanego w Oslo, Lillehammer, Trondheim i Vikersund. Finałowe konkursy Pucharu Świata odbędą się tradycyjnie w słoweńskiej Planicy. Patrząc na obecną sytuację, wydaje się jednak, że to "scenariusz marzeń" i będzie on możliwy jedynie przy pełnym zachowaniu reżimu sanitarnego i spadku liczby zachorowań na koronawirusa.

Jako że prognozy epidemiologów nie są optymistyczne, FIS rozważa inne możliwości. Planem, czy też "formatem B" jest rozgrywanie pojedynczych konkursów, lub też w przypadku dużego zagrożenia, nawet całego Pucharu Świata bez udziału kibiców. Wówczas jednak w związku z problemami z finansowaniem imprez bez sprzedaży biletów, zapewne nie wszyscy organizatorzy zdecydują się na przeprowadzenie konkursów, a w sezonie zimowym mogą się pojawić spore luki.

 

Scenariusz "kryzysowy" najbardziej rozsądny?

Najciekawszy, najbardziej innowacyjny i... rozsądny, wydaje się być "format C", zwany też "regionalnym". Pucharowa karuzela przenosiłaby się wówczas kolejno do znajdujących się najbliżej skoczni narciarskich, na których planowane są zawody Pucharu Świata. Międzynarodowa Federacja Narciarska planuje wyznaczyć kompetentnych działaczy, którzy na bieżąco monitorowaliby sytuację w poszczególnych lokalizacjach i na konkursowych arenach. Na 30 dni przed zawodami musiałaby zostać podjęta ostateczna decyzja, czy w danym miejscu można bezpiecznie je rozegrać, nie narażając zawodników i wszystkich obecnych na niepotrzebne ryzyko zarażenia się wirusem COVID-19.

Ponadto jeżeli działacze FIS skłoniliby się ku planowi C, możliwe byłoby odwołanie sporej liczby konkursów. Pierwszeństwo przy przeprowadzeniu zmagań mieliby wtedy najbardziej doświadczeni organizatorzy w najbardziej "tradycyjnych" miejscach ich rozgrywania. Priorytetowe byłoby więc z pewnością rozegranie światowych czempionatów w Planicy i Oberstdorfie. Miejsce znalazłoby się też zapewne dla Turnieju Czterech Skoczni i pozostałych niemieckich lokalizacji. Sporym doświadczeniem i zaufaniem FIS darzeni są także Polacy, którzy jako jedyni podjęli się organizacji Letniego Grand Prix w Wiśle. Można zatem zakładać, że do skutku doszłyby właśnie inauguracyjne konkursy w Beskidach, a także te w Zakopanem.

Zmianie mogą jednak wówczas ulec terminy zawodów, w taki sposób, aby konkursy rozgrywane w jednym kraju były jak najbliżej siebie. Pewniakami wydają się więc konkursy zlokalizowane w kontynentalnej Europie. Pod sporym znakiem zapytania stanęłyby jednak zawody azjatyckie, czyli te w Rosji, Japonii i Chinach. Mniejszą ochotę do przeprowadzenia zmagań mogą w kryzysowej sytuacji wyrazić też komitety organizacyjne mające coroczne problemy finansowe związane z małym zainteresowaniem miejscowych kibiców, a co za tym idzie - sponsorów. Zagrożone mogą być więc zmagania w Finlandii. Jak ostatnio informowaliśmy, z problemami finansowymi spowodowanymi gospodarczą recesją w dobie pandemii, borykają się też Norwegowie. Mogą się więc pojawić spekulacje dotyczące okrojenia bardzo rozbudowanego turnieju Raw Air.

Póki co jednak to wszystko jedynie rozważania po sygnale ze strony FIS. Kolejne decyzje w sprawie przyszłości zimowego kalendarza w skokach narciarskich mają zapaść podczas spotkania działaczy, które odbędzie się pod koniec września, lub na początku października.

 

Bartosz Leja,
źródło: sloski.si / FIS / informacja własna

 

Dodaj komentarz