Polskie skoczkinie szykują się do pierwszych skoków na torach lodowych w Szczyrku. Podopieczne trenera Łukasza Kruczka mają za sobą letnie mistrzostwa Polski, w których po złoty medal sięgnęła Joanna Szwab. 23-latka dość niespodziewanie wyprzedziła na podium 19-letnią Kingę Rajdę. – Wewnętrzna rywalizacja, pod warunkiem że jest „zdrowa” jest zawsze korzystna dla rozwoju grupy – podkreśla szkoleniowiec Biało-Czerwonych.
Pracowite lato w wykonaniu Polek

W letnim sezonie polskie zawodniczki miały kilka okazji do konkursowej rywalizacji. Podczas jedynego konkursu Grand Prix w czeskim Frensztacie najwyżej uplasowała się Kinga Rajda, która zajęła szóste miejsce. W 27 osobowej stawce pojawiły się ponadto: Kamila Karpiel (19. miejsce), Joanna Szwab (21. miejsce), Wiktoria Przybyła (25. miejsce) oraz Nicole Konderla (27. miejsce).
Później nasze reprezentantki skupiły się na treningach i krajowych zmaganiach w cyklu LOTOS Cup. W ośmiu konkursach rozgrywanych w Szczyrku aż pięć wygrała Rajda, dwukrotnie najlepsza okazała się Szwab, a raz na najwyższym stopniu podium zameldowała się Karpiel. Tym samym można zauważyć, że w rywalizacji o miano najlepszej polskiej zawodniczki liczy się już kilka skoczkiń. - Wewnętrzna rywalizacja, pod warunkiem że jest "zdrowa" jest zawsze korzystna dla rozwoju grupy - podkreślił trener żeńskiej kadry Łukasz Kruczek.

44-letni szkoleniowiec ocenił dyspozycję swoich najmocniejszych podopiecznych na nieco ponad miesiąc przed rozpoczęciem zimowego sezonu kobiet. - Można powiedzieć, że kwestia pozycji najazdowej u Asi, po jej problemach z tym elementem, jest ustabilizowana. Co do dyspozycji, to faktycznie w ostatnich tygodniach prezentowała się najrówniej. Czy jest najlepsza? Na tym etapie nie prowadzę takich rankingów. Każda z dziewczyn stara się dawać z siebie maksimum, aby jak najlepiej przygotować się do nadchodzącego sezonu. Kinga miała obniżkę formy po Letnim Grand Prix, teraz można powiedzieć, że jest na prostej wznoszącej - zapewnił.
O sporej niespodziance mówiło się w kontekście brązowego medalu powracającej po kontuzji Anny Twardosz. Trener Kruczek podkreślił jednak, że dla niego nie było to zaskoczenie. - Zwykle, jeśli nie ma się zbyt długiej przerwy i przede wszystkim nic nie boli, to świeżość procentuje. Poza tym jest to zawodniczka, u której styl skoku jest silniejszą strona i przy wyrównanych odległościach był jej przewagą - ocenił. Z kolei Kamila Karpiel, która jeszcze w poprzednich sezonach była drugim ogniwem żeńskiej kadry, tym razem musi się liczyć z rosnącą dyspozycją większej liczby koleżanek. - Popełniła błąd w pierwszym skoku i trudno było odrobić w finale, to w kontekście mistrzostw Polski. Na ostatnim zgrupowaniu w Planicy to ona natomiast skakała najlepiej. Także z oceną o obniżce jej formy kompletnie się nie zgadzam. Faktem jest to, że cel do którego dąży jest jeszcze odległy i wymaga konsekwentnej pracy - skwitował.
Polki zaczynają zimowe skakanie, w perspektywie... loty?

W perspektywie zbliżającego się sezonu zimowego w pandemicznych realiach, kluczową kwestią obok sportowej dyspozycji będzie jednak zdrowie. Na szczęście pod tym względem, Polki nie mają póki co żadnych zmartwień. - Na dzień dzisiejszy komplet jest zdrowy i nie mamy problemów zdrowotnych - zapewnił Kruczek.
Już w poniedziałek reprezentantki naszego kraju oddadzą pierwsze w tym sezonie skoki na rozbiegu z torami lodowymi. Takie możliwości stworzy normalny obiekt HS-104 (K-95) w Szczyrku, na którego rozbieg został przywieziony śnieg produkowany na inaugurację Pucharu Świata mężczyzn w Wiśle. Czy szybkie wejście Polek na "zimowe" tory może procentować w pierwszych etapach sezonu? - Myślę, że cały świat ruszy w bardzo podobnym terminie i nie ma to większego znaczenia. Większość skoczni wyposażonych w takie możliwości będzie, lub jest aktualnie uruchamianych - ocenia trener Biało-Czerwonych.

Zapytany o plany na pierwsze tygodnie sezonu kobiet, mówi: - Na razie organizujemy się do pierwszych zawodów, tak jak mówi kalendarz. Ten sezon będzie wyjątkowy i z naszej strony musimy być elastyczni. Chcemy startować jak najwięcej... Po to się trenuje.
Tym samym można zakładać, że najmocniejsze polskie skoczkinie rozpoczną sezon już podczas inauguracyjnych zawodów Pucharu Świata w norweskim Lillehammer w dniach 4-6 grudnia. O żeńskiej rywalizacji w Norwegii mówiło się ostatnio także w kontekście kolejnej zimowej kampanii 2021/2022. Trwają wszak spekulacje, czy puste miejsce w finałowych dniach sezonu jest pozostawione na upragnione przez niektóre zawodniczki loty narciarskie w Vikersund. Czy spoglądając na obecny poziom naszych reprezentantek, trener Łukasz Kruczek zdecydowałby się na ich start na mamucim obiekcie w Kraju Wikingów? - Na tę chwilę nie ma jeszcze takich planów, aby kobiety miały konkurs na skoczni do lotów. Jeszcze długa droga do tego, aby FIS uczynił ten krok - studzi emocje polski szkoleniowiec, po czym dodaje: - Na pewno jest to w pewnym sensie naturalną kolej rzeczy, jeśli będą takie konkursy to na nie pojedziemy. Najpierw jednak przed nami wymagający z różnych względów nadchodzący sezon.
rozmawiał Bartosz Leja