Mimo, że niemiecka kadra trenera Stefana Horngachera nie pojawiła się w żadnych międzynarodowych zawodach tego lata, pewne sygnały dotyczące formy jego podopiecznych dały mistrzostwa kraju w Oberstdorfie. Jak przyznaje jednak szkoleniowiec drużyny naszych zachodnich sąsiadów, kluczową rolę przy ustalaniu składu na pierwsze zawody zimowego Pucharu Świata będą odgrywały treningowe próby niemieckich skoczków.
Eisenbichler i Geiger w roli liderów

Zdecydowanym triumfatorem mistrzostw Niemiec na dużej Schattenbergschanze (HS-137) okazał się wciąż aktualny mistrz świata Markus Eisenbichler. Miejsce 29-latka w składzie na pierwsze zawody PŚ w Wiśle (20-22 listopada) jest więc niezagrożone. Pomimo nienajlepszego sezonu 2019/2020, druga lokata w przedostatnim marcowym konkursie w Lillehammer dodała skoczkowi z Siegsdorfu trochę pewności siebie. – Markus od dość dawna skacze na bardzo dobrym poziomie – ujawnia austriacki szkoleniowiec niemieckiej drużyny.
Sam zawodnik również przyznał, że jest zadowolony ze swojej aktualnej dyspozycji. – Pomimo sytuacji związanej z pandemią, mogłem dobrze trenować i wykorzystałem ten fakt. Chcę zajmować się swoją koronną dyscypliną jako skoczek narciarski, wszystko inne niech będzie rozstrzygane prawidłowo przez osoby za to odpowiedzialne - powiedział Eisenbichler podczas konferencji prasowej, zapytany o losy zimowego sezonu 2020/2021. - Nie martwię się tym, bo i tak nic nie mogę zmienić - skwitował.
Zarówno Eisenbichler, jak i lider niemieckiej ekipy poprzedniej zimy, Karl Geiger, przyznali że lepsze będą zawody bez udziału kibiców, niż całkowite ich odwołanie. Przed 27-letnim Geigerem jedne z najważniejszych zawodów w całej narciarskiej karierze - na przełomie lutego i marca odbędą się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w jego rodzinnym Oberstdorfie. To właśnie tam puste trybuny będą skoczka smucić najbardziej. Nie oznacza to jednak braku motywacji. - Trenowaliśmy bardzo solidnie i nie musimy się z tym kryć. Skupiam się na sobie i mam nadzieję, że już na starcie sezonu będę w dobrej dyspozycji - powiedział drugi zawodnik minionego sezonu Pucharu Świata.
Mimo takich słów, należy zauważyć, że niemalże przez cały letni sezon zgrupowania niemieckiej kadry trenera Stefana Horngachera były zamknięte nawet dla rodzimych mediów. Nad czym więc skupiał się na nich triumfator czterech tegorocznych konkursów najwyższej rangi? - Pracowałem nad ustabilizowaniem swojej pozycji dojazdowej, a także nad momentem wyjścia z progu, co finalnie pozwoli mi na osiąganie lepszych odległości. Starałem się także podnieść swój poziom atletyczny - przyznał jeden z najwyższych (185 cm) i jednocześnie dość szczupłych zawodników w stawce (62 kg). Dodajmy, że w mistrzostwach Niemiec, Karl Geiger sięgnął po brązowy medal i także on może być pewien startu na obiekcie im. Adama Małysza.
Hamann zrobił wrażenie na Horngacherze

Okazuje się, że na trzeciego pewniaka do składy wyrasta Martin Hamann. 23-letni zawodnik niemieckiej kadry B wygrał w wielkim stylu dwa konkursy Letniego Pucharu Kontynentalnego w Wiśle, wywalczył też srebrny medal w krajowym czempionacie w Oberstdorfie. Tym samym pokonał znacznie bardziej utytułowanych kolegów, co zaimponowało Stefanowi Horngacherowi. - Martin wywalczył dodatkowe miejsce startowe na Puchar Świata dobrymi skokami w "drugiej lidze" i na treningach także udowodnił, że zasługuje na to miejsce - podkreślił Austriak. 51-letni szkoleniowiec mocno wierzy również w potencjał 20-letniego Constantina Schmida, który w lutym wywalczył swoje pierwsze w karierze pucharowe podium. - Nie wiem, czy już w tym roku, ale jestem prawie pewien, że pewnego dnia zostanie naszym czołowym skoczkiem - zapewnia Horngacher.
Do obsadzenia pozostają zatem trzy miejsca, o które powalczą Andreas Wellinger, Pius Paschke, Severin Freund, David Siegel i Richard Freitag. Wydaje się, że najbliżej nominacji jest najbardziej doświadczony z tej piątki, czyli 33-letni Freund. Mistrz świata z 2015 roku na dobre uporał się już z przykrymi skutkami kontuzji i wydaje się być w pełni sił przed zbliżającą się zimą. - Przygotowania były dla mnie całkiem dobre i co ważne, jestem w dobrej formie fizycznej. Czasami nawet, nie schodzę poniżej poziomu, który prezentowałem za najlepszych lat sprzed kontuzji, nawet jeśli przed laty byłem w stanie wytrzymać więcej obciążeń. Nabyłem jednak przez te lata sporo doświadczenia, które teraz procentuje - komentuje utytułowany zawodnik. Sam Freund stwierdził jednak, że nawet będąc w swojej życiowej formie, którą prezentował w latach 2014-2015, obecnie nie załapałby się do ścisłej międzynarodowej czołówki. - Tak działa postęp - przyznał niemiecki "weteran".
Mimo dość solidnego powrotu po problemach zdrowotnych, aktualnie forma wspomnianego Andreasa Wellingera nie jest najwyższa. Mimo tego, trener Horngacher zdaje sobie sprawę z ogromnego potencjału mistrza olimpijskiego. Na etapie poszukiwania wyższej dyspozycji jest również niegdysiejszy lider niemieckiej ekipy, Richard Freitag. David Siegel z kolei po powrocie po kontuzji również nie zdołał jeszcze zbudować wysokiej formy. Stabilnie skacze ponoć narciarski "rzemieślnik", Pius Paschke. Były trener reprezentacji Polski, który obecnie współpracuje z Niemcami ma zatem w kim wybierać, jednak czy jego wybory okażą się słuszne - dowiemy się za niecały miesiąc. O ile oczywiście pucharowa inauguracja w Wiśle, w dobie rozprzestrzeniającej się pandemii koronawirusa, w ogóle dojdzie do skutku.
Bartosz Leja,
źródło: skispringen-news.de