Słoweńska kadra skoczków mimo wcześniejszych planów nie zawitała do Zakopanego, aby potrenować na torach lodowych na Wielkiej Krokwi. Trener Gorazd Bertoncelj ze względu na rosnące statystyki zarażeń koronawirusem w Polsce, zdecydował się na wariant krajowy w Planicy i jest coraz bliżej nominowania podopiecznych, którzy wystartują w pucharowej inauguracji w Wiśle.
Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że Słoweńcy wraz z reprezentacją Polski będą w podobnym czasie trenować na zakopiańskiej Wielkiej Krokwi. Obie ekipy chciały właśnie w Tatrach oddać pierwsze w tym sezonie skoki na rozbiegu z torami lodowymi, co miało być bardzo ważnym etapem przed zbliżającym się sezonem zimowym. Ostatecznie jednak trudna sytuacja pandemiczna w Polsce zmieniła plany Słoweńców - szkoleniowiec tamtejszej kadry nie chciał narażać swoich podopiecznych i sztabu szkoleniowego na niepotrzebne ryzyko.
Od poniedziałku do piątku w minionym tygodniu słoweńskie kadry A, B i młodzieżowa, trenowały na "zimowym" rozbiegu na dużej skoczni HS-138 (K-125) w Planicy. - Obiekt był bardzo dobrze przygotowany. Przede wszystkim chodziło nam o przystosowanie się do jazdy na nartach po lodzie, ponieważ odczucia są wtedy trochę inne. Myślę, że przebrnęliśmy już przez ten etap. Najważniejsze jest oczywiście podniesienie poziomu gotowości startowej, a drugą kwestią przetestowanie sprzętu, nart i wielu kombinezonów - tłumaczy Bertoncelj. W trakcie zgrupowania w Planicy, skoczkowie byli odizolowani od czynników zewnętrznych znajdując się w hotelu w tzw. "bańce". Wszystko po to, aby minimalizować ryzyko zarażenia się koronawirusem przed zbliżającym się sezonem zimowym.
W trakcie zgrupowania w słynnym słoweńskim centrum narciarskim, trener słoweńskiej kadry narodowej miał pełny przegląd zawodników ze wszystkich grup treningowych. Oficjalnie nie podał jednak siedmioosobowego składu na pierwsze zawody Pucharu Świata, które odbędą się w dniach 20-22 listopada w Wiśle. - Po Planicy mamy jeszcze dobre dwa tygodnie na przygotowania. Jest kilku pewniaków, jednak pozostawiam otwarte drzwi dla dwóch, może trzech skoczków - przyznał 44-latek. Dodajmy, że wcześniej w bardzo istotnym etapie przygotowań fizycznych uczestniczyła piątka zawodników - Peter Prevc, Timi Zajc, Anže Lanišek, Žiga Jelar oraz Tilen Bartol. Ze sporą dozą prawdopodobieństwa można więc zakładać, że to oni mają już pewne miejsce w składzie na pucharową inaugurację. O pozostałe dwa miejsca powalczą zapewne Jan Bombek, Rok Justin, Bor Pavlovčič, a także Domen Prevc.
Szczególnie letnia dyspozycja tego ostatniego, przyniosła słoweńskiemu sztabowi szkoleniowemu sporo zmartwień. Stąd indywidualny cykl przygotowań, który spędził z trenerem Janim Grilcem. - Brakowało mu skoków, więc trenował w Kranju. Wykonał naprawdę sporą liczbę prób. Efekt jest taki, że obecnie jest w dużo lepszej formie niż latem. Wciąż nie jest całkiem w porządku, ale wykazuje oznaki przebudzenia - skwitował 21-latka Bertoncelj.
W pełni sił (i formy) nadal nie jest jeszcze doświadczony Jernej Damjan, który również znajduje się w słoweńskiej kadrze A. Szkoleniowiec zapytany o stan zdrowia swoich podopiecznych, odparł: - Pojawiają się tylko drobne, chroniczne problemy. Radzimy sobie jednak z nimi na bieżąco i w większym stopniu nie wpływają one na treningi i poziom gotowości poszczególnych zawodników.
Bartosz Leja,
źródło: sloski.si