Wisła: Eisenbichler pierwszym zwycięzcą i liderem PŚ, Żyła najmocniejszy z Polaków

Markus Eisenbichler potwierdził, że już u progu zimowego sezonu jest w wysokiej formie. Niemiec wygrał pierwszy konkurs indywidualny Pucharu Świata w Wiśle. Na skoczni im. Adama Małysza (HS-134) najwyżej sklasyfikowanym Polakiem okazał się Piotr Żyła, który zajął piąte miejsce. Podczas dzisiejszych zmagań skoczkom towarzyszyła spora wietrzna loteria.

Eisenbichler potwierdza moc

Bardzo dobre skoki Markusa Eisenbichlera podczas piątkowych i sobotnich serii nie były przypadkiem. Wielka forma 29-latka sygnalizowana przez niemiecki sztab szkoleniowy potwierdziła się już w czasie otwarcia zimowego sezonu 2020/2021. Po pierwszej serii podopieczny trenera Stefana Horngachera zajmował trzecią lokatę po skoku na 137,5 metra. W rundzie finałowej spisał się już najlepiej i 134-metrowa odległość pozwoliła mu na wyprzedzenie najgroźniejszych rywali i bardzo pewne zwycięstwo. Eisenbichler z notą 267,6 punktu sięgnął po drugie pucharowe zwycięstwo i trzynaste podium w karierze i został pierwszym liderem klasyfikacji generalnej sezonu 2020/2021.

Na drugiej pozycji w pierwszym indywidualnym konkursie sezonu zameldował się następny reprezentant Niemiec, Karl Geiger. 27-latek po pierwszej rundzie zajmował czwartą lokatę ze 133,5 metrową odległością. W finale bardzo solidne 128 metrów pozwoliło mu awansować o dwie lokaty i po raz piętnasty zameldować się w czołowej pucharowej trójce. Geiger stracił jednak do swojego kadrowego kolegi sporo, bo aż 9 punktów. Skład konkursowego podium uzupełnił dzisiaj Daniel Huber, który wyrasta na nowego lidera austriackiej ekipy. Na półmetku zmagań z najdłuższą 138,5 metrową odległością był drugi. W finale zapewnił sobie drugie pucharowe podium w sportowym dorobku 125,5 metrowym skokiem.

Żyła najmocniejszym z Polaków

Do serii finałowej awansowało siedmiu z jedenastu startujących Polaków. Najwyżej sklasyfikowany był Piotr Żyła, który skacząc 125,5 metra zajmował szóstą lokatę, jednak do podium tracił sporo, bo aż 8,2 punktu. W finale 33-letni polski skoczek zdołał jednak jeszcze zaatakować – 128 metrowa odległość pozwoliła mu przesunąć się na piąte miejsce.

Polaka od podium oddzielił jeszcze świetnie dysponowany Norweg, Halvor Egner Granerud, który zajął czwarte miejsce. Czołową szóstkę uzupełnił Słoweniec Anze Lanisek, który po pierwszej serii był liderem zmagań ze 136 metrową odległością. W finale skok na 118 metrów spowodował spadek o kilka pozycji. Siódmy był najmocniejszy z Japończyków Yukiya Sato, a dziewiąte miejsce zajął dziś sprawca największej niespodzianki in plus, Kanadyjczyk Mackenzie Boyd-Clowes, który powrócił do czołowej dziesiątki konkursu PŚ po ponad siedmiu latach przerwy.

Po pierwszej rundzie w czołowej dziesiątce plasowali się jeszcze ósmy Klemens Murańka (127,5 m) i dziewiąty Dawid Kubacki (124,5 m). Ostatecznie okazało się, że nikt z tej dwójki nie zdołał pozostać w tym elitarnym gronie. W pewnej mierze przyczyniły się do tego nieco słabsze podmuchy pod narty od tych, z których korzystali konkurenci. Kubacki lądując na 116. metrze otworzył drugą dziesiątkę stawki, a Murańka uzyskując zaledwie 107 metrów ukończył zmagania na 22. miejscu.

Jedenasty po pierwszej serii był triumfator piątkowych kwalifikacji, Kamil Stoch, który skoczył 121,5 metra. W serii finałowej potwierdziło się niestety, że nie był to dzień najbardziej utytułowanego naszego reprezentanta. Nieudane wyjście z progu, 104 metry, i ostatecznie dopiero 27. miejsce, które zajął wraz z jednym z największych bohaterów minionych sezonów, Japończykiem Ryoyu Kobayashim. O bardzo udanym dniu może za to mówić Andrzej Stękała (124,5 / 127,5 m), który zajmując dziewiętnastą pozycję zdobył pierwsze pucharowe punkty od marca 2016 roku. W finałowej trzydziestce zameldowali się ponadto: 20. Maciej Kot (117,0 / 121,0 m) oraz 29. Stefan Hula (117,5 / 111,5 m).

Awansu do serii finałowej nie zdołali wywalczyć niestety: 33. Jakub Wolny (114,5 m), 35. Aleksander Zniszczoł (115,0 m), 43. Tomasz Pilch (119,0 m), a także 48. Paweł Wąsek (102,5 m).

Klasyfikacje, przegrani i Ruka

Po pierwszym indywidualnym konkursie Pucharu Świata liderem klasyfikacji generalnej jest oczywiście Markus Eisenbichler, który zgarnął pierwsze 100 punktów. Drugi jest Karl Geiger (80 pkt), a trzeci Daniel Huber (60 pkt). Na piątej pozycji plasuje się najmocniejszy z polskich skoczków, Piotr Żyła (45 pkt). W klasyfikacji Pucharu Narodów prowadzą Niemcy (571 pkt), przed Austriakami (518 pkt) i Polakami (407 pkt).

Klasyfikacja PŚ 2020/2021 >>>
Klasyfikacja PN 2020/2021 >>>

Warto zauważyć, że podczas wietrznej loterii na skoczni im. Adama Małysza, nawet utytułowani skoczkowie nie radzili sobie najlepiej. Wystarczy zauważyć, że poza finałową trzydziestką uplasowali się: zdobywca Kryształowej Kuli Stefan Kraft (32.), mistrz świata w lotach Daniel Andre Tande (36.), mistrz olimpijski Andreas Wellinger (39.), rekordzista pod względem pucharowych triumfów Gregor Schlierenzauer (44.), a także dwukrotny medalista olimpijski Robert Johansson (45.). Mieliśmy też jedną dyskwalifikację. Jan Hoerl za późno rozpoczął swoją próbę po znalezieniu się na belce, stąd też jego skok nie został ostatecznie wzięty pod uwagę w klasyfikacji.

Kolejne konkursy Pucharu Świata odbędą się już za tydzień w fińskiej Ruce. W dniach 28-29 listopada na dużej skoczni Rukatunturi (HS-142) zawodnicy zmierzą się w dwóch konkursach indywidualnych.

Wyniki konkursu PŚ Wisła 2020

Pełne wyniki >>>

Bartosz Leja,
informacja własna