You are currently viewing Kolejne asy w talii Horngachera. Geiger i Hamann pokazali moc w Wiśle
Martin Hamann (fot. Julia Piątkowska)

Kolejne asy w talii Horngachera. Geiger i Hamann pokazali moc w Wiśle

Nie tylko Markus Eisenbichler był mocnym punktem niemieckiej ekipy podczas pierwszych konkursów Pucharu Świata w Wiśle. O mocy zespołu trenera Stefana Horngachera stanowili też Karl Geiger i Martin Hamann. Tym samym słabsza forma Andreasa Wellingera i Severina Freunda, a także absencja kontuzjowanego Stephana Leyhe nie wydaje się być aż tak wielkim zmartwieniem austriackiego szkoleniowca.

 

Geiger o kibicach w Wiśle: „To było fajne, choć niezbyt rozsądne”

Puchar Swiata Wisla2020 konkurs.indywidualny fot 57 - Kolejne asy w talii Horngachera. Geiger i Hamann pokazali moc w Wiśle
Karl Geiger (fot. Julia Piątkowska)

Po raz ostatni niemieccy skoczkowie wywalczyli dublet podczas lutowego konkursu w rumuńskim Rasnovie. Wówczas triumfował Karl Geiger, a drugie miejsce zajął Stephan Leyhe. W sezonie 2020/2021 ten drugi z powodu kontuzji kolana nie wystartuje, jednak ten pierwszy kontynuuje znakomitą passę. Geiger, który także miniony sezon zakończył na drugiej pozycji w klasyfikacji generalnej, wywalczył w Wiśle swoje piętnaste pucharowe podium skacząc 133,5 i 128 metrów. Lepszy od 27-latka okazał się tylko jego reprezentacyjny kolega Markus Eisenbichler.

Nie wiem czy kiedykolwiek zaczęliśmy zimę tak, jak tym razem. To pokazuje, że latem wykonaliśmy dobrą robotę – cieszył się Geiger. – To były trudne i wietrzne zawody, więc trzeba było mieć trochę szczęścia. Jednak moje skoki były bardzo dobre, więc jestem zadowolony z drugiego miejsca. W ostatnich latach radziłem sobie dobrze na tej skoczni, więc jestem szczęśliwy, kiedy mogę tutaj wystartować. Chcę utrzymać poziom tych skoków przez cały sezon, wykonywać kolejne kroki do przodu, czerpać z tego radość i pozostać zdrowym – podkreśla skoczek z Oberstdorfu.

Niemiecki zawodnik zwrócił także uwagę na… kibiców, którzy mimo pustych trybun na skoczni im. Adama Małysza (przez obostrzenia związane z pandemią koronawirusa) tuż za terenem obiektu licznie obserwowali zmagania. - Myślę, że to było bardzo fajne, nawet jeśli nie było zbyt rozsądne w czasach koronawirusa - komentował ze śmiechem, dodając: - Na początku przez głośnik puszczano okrzyki. Później nie było to już konieczne.

 

Hamann bez konsekwencji po upadku

Puchar Swiata Wisla2020 Konkurs Druzynowy fot 54 - Kolejne asy w talii Horngachera. Geiger i Hamann pokazali moc w Wiśle
Niemiecka drużyna w Wiśle (fot. Julia Piątkowska)

Kolejnym bardzo mocnym ogniwem drużyny trenera Horngachera okazał się Martin Hamann. 23-latek, który latem na wiślańskiej skoczni wygrał dwa konkursy Pucharu Kontynentalnego, w jeszcze wyższej dyspozycji powrócił na nią zimą. W pierwszej serii niedzielnych zmagań indywidualnych nie trafił co prawda na najmocniejszy wiatr pod narty i ze 120 metrową odległością był dopiero dwudziesty, jednak w finale zrobił prawdziwą furorę. Niemiec szybując bardzo wysoko nad zeskokiem uzyskał aż 138,5 metra. Niestety spadając z dość wysoka nie zdołał ustać swojej próby i ostatecznie zakończył imprezę na osiemnastej pozycji. - To był niesamowitym skok. Zleciałem z samej góry na sam dół skoczni. Możliwe jednak, że mogłem nieco lepiej podejść do lądowania - komentował.

Mając w pamięci podobną próbę choćby Davida Siegela z zakopiańskiej Wielkiej Krokwi, można było przez chwilę obawiać się o to, czy Hamann nie nabawi się kontuzji. Szczęśliwie utalentowanemu skoczkowi nic się nie stało i już potwierdził, że za tydzień w fińskiej Ruce zobaczymy go na starcie. Bardzo solidnie w Beskidach spisywał się także Pius Paschke, który nie dość że był mocnym ogniwem niemieckiej drużyny, która w sobotę zajęła drugie miejsce, to w niedzielnym konkursie po skokach na 126,5 oraz 121 metrów zajął solidne dwunaste miejsce.

Mając kilku mocnych zawodników na miarę światowej czołówki, zmartwienie związane z wciąż nie najlepszą formą Severina Freunda (25. miejsce), nieco niestabilną dyspozycją Constantina Schmida (42. miejsce), niezbyt spektakularnym powrotem Andreasa Wellingera po kontuzji (39. miejsce), a także absencją Stephana Leyhe związaną z poważnym urazem kolana, trener Stefan Horngacher może być zadowolony. Wszystko wskazuje na to, że zamknięte treningi owiane aurą tajemniczości przyniosły oczekiwane rezultaty.

 

Bartosz Leja,
źródło: informacja własna / sport1.de

 

Dodaj komentarz