You are currently viewing Punkt Krytyczny #14: Loty w Planicy inne niż zwykle
Letalnica w Planicy (fot. BoBo / OC Planica)

Punkt Krytyczny #14: Loty w Planicy inne niż zwykle

Szalone mistrzostwa świata w lotach dobiegły końca. Było wiele nieoczekiwanych zwrotów akcji i skoków, które stały się ozdobą i zwieńczeniem tego czempionatu.

 

KarlGeiger Planica2020winner fotboboplanicaoc 300x200 - Punkt Krytyczny #14: Loty w Planicy inne niż zwykle
Karl Geiger (fot. BoBo / OC Planica)

To były dziwne mistrzostwa. Sportowo najwięcej wygrali zawodnicy, którzy nieszczególnie liczyli się w walce o najwyższe trofea w poprzednim sezonie. Z wyjątkiem Karla Geigera, który zrobił odstępstwo od tej reguły i udowodnił, że dyspozycja z ubiegłego sezonu nie była przypadkiem. Już niejednokrotnie mówiono o Niemcu – solidna firma. Ale na mamutach? Tego się raczej nie spodziewano i niewielu liczyło na tak spektakularny triumf skoczka z Oberstdorfu. Zawodnik uniwersalny jak Kraft, którego niestety na Letalnicy nie mogliśmy podziwiać. Można rzec – taki jest sport.

Szczególnie głośno powinien te słowa wykrzyczeć Halvor Egner Granerud, który odrodził się jak feniks z popiołu. Dla przypomnienia dodamy, że Norweg poprzednią skróconą kampanię zakończył na sześćdziesiątym pierwszym miejscu w klasyfikacji generalnej. A jedynymi zdobytymi punktami były te wywalczone na ziemiach Drakuli w Rasnovie. Za to kochamy skoki, za to kocha je szalony Granerud. Był pewny siebie, to było widać. Przekonywał i udowadniał w każdej kolejnej próbie. Dla wielu stał się cichym bohaterem tych mistrzostw, a być może zostanie nawet lepiej zapamiętany niż Geiger. Norwegowie mają żyłkę do latania, po prostu robią to dobrze.

HalvorEgnerGranerud Planica2020 fot.BoBoOCPlanica2020 300x200 - Punkt Krytyczny #14: Loty w Planicy inne niż zwykle
Halvor Egner Granerud (fot. BoBo / OC Planica)

Markusa Eisenbichlera nie prosimy, aby krzyczał głośno. On to robi po każdym udanym skoku. Ileż to razy po lądowaniu można było usłyszeć gromkie ja. I dla niewtajemniczonych. Niemcowi nie chodziło o siebie, lecz o radość, którą dzielił się po każdym swoim skoku. Tych dobrych skoków było dużo, więc normą było naprzemienne ja oraz good. Obok Niemca należy postawić dokonania Michaela Hayboecka. Dla mnie czwarty skoczek tych mistrzostw – dosłownie i w przenośni. Do indywidualnego medalu trochę zabrakło, jednak skakał bardzo dobrze, a pojedyncze próby w wykonaniu Michiego były więcej niż dobre. Z Planicy wyjedzie bez medalu, głównie przez pecha, bo drużynę to on ciągnął bardzo mocno za uszy.

 

Beton się rozkruszył

Właśnie drużyna… To coś czego nie mieli gospodarze – Słoweńcy. Dla nich kluczowa impreza sezonu. Być może w hierarchii stawiana wyżej niż mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, okazała się fiaskiem. Na taki stan rzeczy z pewnością składało się wiele czynników. A ten najbardziej oczywisty to taki, że byli bez formy. Z takim składem nie było co rzeźbić, po prostu. Właściwie to i czwarte miejsce w drużynie dostali nieco w prezencie. Jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że gdyby startował zdrowy Kraft i Huber marzenia o medalu uleciałby jeszcze szybciej. Jednak najbardziej zostanie zapewne zapamiętany pożar w ekipie słoweńskiej, jakiego w skokach nie było od dawna.

TimiZajc Planica2020 fot.BoBoOCPlanica 300x200 - Punkt Krytyczny #14: Loty w Planicy inne niż zwykle
Timi Zajc (fot. BoBo / OC Planica)

Jak pożar to potrzebny strażak. Takim oto sposobem w trybie natychmiastowym wezwano Roberta Hrgotę. Byłego skoczka, który środowisko skoków zna z pewnością bardzo dobrze. Nie ma co oceniać osiągniętego rezultatu przez Słoweńców. Najpewniej jego wkład w uzyskany drużynowo czwarty rezultat, miała praca o podłożu psychologicznym. Jak wiemy jest to trudne zadanie poskładać rozsypaną układankę na tysiące części, więc brawa dla Roberta, że jakoś to w niedziele wyglądało. Gospodarze się nie skompromitowali, więc czempionat można w ich przypadku szybko odfajkować.

Pożaru nie ma bez wzniecenia ognia, a zapałkami umiejętnie bawił się Timi Zajc. Młodzian, bo w dalszym ciągu był najmłodszym zawodnikiem w słoweńskiej kadrze, doskonale uderzył w słaby punkt. W następstwie tego posadę stracił Gorazd Bertoncelj, szybciej niż przewidywano. Słoweńcy właściwie od początku jego kadencji jako zespół prezentowali się miernie. Nie było sukcesów, spektakularnych wyników. Jedynie pojedyncze wyskoki. Ale przecież, po tak szerokiej kadrze liczono na więcej. Zajc zatem zabawił się w szefa i zwolnił swojego przełożonego, publikując post na jednym z portali społecznościowych. Czy szkoda Bertoncelja? Ludzko tak. Jednak rezultaty jakie notowali Słoweńcy w ostatnim czasie były po prostu… beznadziejne. Nie był „betonem” jak jego poprzednik, jednak to nie wystarczyło, aby ocalić posadę.

 

Umiemy latać

AndrzejStekala 2020 fot.JuliaPiatkowska 300x200 - Punkt Krytyczny #14: Loty w Planicy inne niż zwykle
Andrzej Stękała (fot. Julia Piątkowska)

Oj dziwne to były mistrzostwa. Najlepiej świadczy o tym fakt, że nasza najlepsza dwójka zawodników z poprzedniego sezonu w Planicy skakała bez błysku. Zarówno Stoch jak i Kubacki nie psuli swoich prób, jednak oddawane skoki nie pozwalały na indywidualną walkę o medale. Z kolei bardzo pozytywnie zaskoczyli Żyła i Stękała, co dawało nam bardzo mocną drużynę w rywalizacji zespołowej. Jednak gdzieś ten niedosyt lekki mógł się tlić. Tylko dobre skoki to za mało, aby ugrać coś więcej. Potrzebny był błysk. Właśnie dlatego były to dość dziwne mistrzostwa. Zaskakiwali zawodnicy nieoczywiści, którzy jak się później okazywało notowali wynik ponad przewidywania. Bardzo wierzyłem w Andrzeja. Po cichu czułem, że nie zepsuje swoich prób, ale nie przewidywałem, że będzie czarnym koniem tych mistrzostw. Przypomnijmy zawodnik, który jest skoczkiem na cały etat, ale dorabia do skokowej pensji, serwując pyszności góralskie w zakopiańskiej knajpie. Niezła historia. Andrzeju pokłony!

O tym jak dziwne to były mistrzostwa świadczy trochę niemoc Kamila Stocha. Odnoszę wrażenie, że Kamil skacząc trochę się męczył, nie mogąc odpowiednio daleko odlecieć. Apetyty były ogromne. Wiadomym było, że jest to trofeum, które uśmiecha się do naszego olimpijczyka mocniej niż wszystkie inne. Brakujący skalp. Indywidualnie ósme miejsce. Niby blisko, ale jednak bardzo daleko spoglądając jak latali najwięksi przeciwnicy.

 

Zmiana pokolenia

GregorSchlierenzauer Wisla2019 fot.JuliaPiatkowska 300x200 - Punkt Krytyczny #14: Loty w Planicy inne niż zwykle
Gregor Schlierenzauer (fot. Julia Piątkowska)

Chyba coraz śmielej możemy o tym mówić. Szczególnie w kontekście Gregora Schlierenzauera, który jest cieniem skoczka sprzed kilku lat. Znikome już są szansę, że odzyska dawną świetlność. Znalazł się w drużynie na zawody indywidualne, zastępując wielkich nieobecnych – Krafta i Hubera. Czy wykorzystał szansę? Przeanalizujmy. Jeden skok na cztery oddane powyżej dwusetnego metra. Dwudziesta szósta lokata. Przed nim debiutujący na lotach Giovanni Bresadola z Włoch i Artti Aigro z Estonii. Za Austriakiem Matthew Soukup z Kanady.

Radość Jewgenija Plechowa to fajny obrazek z tych mistrzostw. Dużą pociechę dają mu młodzi na czele z Daniłem Sadriejewem i Ilją Mańkowem. Żadnego z nich nie oglądaliśmy indywidualnie (odpadli w kwalifikacjach), jednak w zespole zaprezentowali się z fajnej strony. Mogą mieć Rosjanie niebawem pociechę z tych skoczków. Dodając do składu Michaiła Nazarowa i lidera kadry Jewgenija Klimowa, robi się ciekawa paczka. Coraz szybciej już zapominamy o dawnych filarach drużyny Dimitrym Vassilievie oraz Denisie Korniłowie, który do Planicy się nie wybrali.

 

Michał Pasek
informacja własna

 

Dodaj komentarz