Po kwalifikacjach w Garmisch-Partenkirchen wydawało się, że ich zwycięzca Anže Lanišek, włączy się do walki o czołowe lokaty także podczas noworocznego konkursu Turnieju Czterech Skoczni. I tak by było, gdyby nie obniżone noty za podparcie pierwszego skoku. – Zrobiłem naprawdę duży błąd – komentował dwunasty skoczek zmagań na Grosse-Olympiaschanze.
Błąd, który kosztował podium

Wysoko oceniona przez sędziów 139 metrowa próba dała Anže Laniškowi pierwsze miejsce w czwartkowych kwalifikacjach w Ga-Pa. Sam podkreślał wówczas, że tylko spokojne podejście jest mu w stanie zapewnić najlepsze skoki. W piątkowym pojedynku systemu KO zmierzył się z ostatnim zawodnikiem rundy kwalifikacyjnej, Niemcem Davidem Siegelem. Reprezentant gospodarzy skoczył zaledwie 117,5 metra, choć już wcześniej było wiadome, że to Słoweniec jest zdecydowanym faworytem tej narciarskiej batalii. Lanišek poszybował aż 138,5 metra. Wystarczyła jednak chwila dekoncentracji podczas odjazdu, jego prawa narta podcięła lewą i mimo iż 24-latek się nie wywrócił, to podparł swoją próbę.
To skończyło się na notach 13-14 punktowych, a łącznie za styl podopieczny trenera Hrgoty otrzymał zaledwie 40 punktów. Gdyby podczas lądowania i odjazdu zachowałby się tak jak w drugiej rundzie, w której skoczył 135 metrów (55,5 pkt za styl), już na półmetku zmagań zajmowałby trzecie miejsce. Jego łączna nota za dwa skoki wyniosłaby wówczas najprawdopodobniej powyżej 266 punktów, co spokojnie dałoby mu ostatecznie trzeci stopień podium. Tak się jednak nie stało i Słoweniec typowany przez austriacką legendę skoków Andreasa Goldbergera do turniejowego podium, do dziewiątej lokaty z Oberstdorfu dorzucił zaledwie dwunastą w Garmisch-Partenkirchen.
– Skoczyłem rewelacyjnie, niestety zrobiłem naprawdę duży błąd podczas lądowania w pierwszej serii, a ten kosztował mnie bardzo wiele w końcowej klasyfikacji. Przed nami jednak Innsbruck i teraz się tam przenosimy. Tam muszę być już w pełni skupiony – komentował po zawodach Lanišek.
Hrgota: „Anze musi się skupić na telemarku”

Z występu swoich podopiecznych nie był zadowolony trener Robert Hrgota, który w połowie grudnia przejął stanowisko głównego szkoleniowca Słoweńców. Dodajmy, że poza 12. Laniškiem, w rundzie finałowej zameldowali się jedynie 13. Peter Prevc oraz 29. Cene Prevc. Poza rundą finałową wylądowali: 37. Domen Prevc, 40. Žiga Jelar, a także 44. Bor Pavlovčič.
– Nie możemy być zbyt szczęśliwi, oczywiście cieszą finałowe skoki Petera i Anže [139 i 135 metrów – przyp.red], jednak obaj nie poradzili sobie dzisiaj z lądowaniem i przez to nie osiągnęli wyników na najwyższym poziomie. Pozostali chłopcy będą musieli z trzeciego biegu od razu wrzucić piąty i mocniej wcisnąć gaz – ocenił Hrgota. Zapytany o doprecyzowanie błędu, który popełnił najmocniejszy z prowadzonych przez niego zawodników, odparł: – Nie mogę być z tego zadowolony, ponieważ telemark jest częścią skoku. Jeśli tego nie ma, skok nie jest wykończony. Anže będzie musiał skupić się na tym podczas treningów. Wystarczyła chwila nieuwagi, trochę bocznego wiatru i lądowanie bardziej na jednej nodze. Gdy środek ciężkości nie jest właściwy, narta bardzo szybko grzęźnie w śniegu i sami widzieliśmy co się wtedy dzieje.
Po dwóch konkursach 69. Turnieju Czterech Skoczni, Lanišek wciąż jest jednak najwyżej klasyfikowanym Słoweńcem. Z dorobkiem 520,8 punktu zajmuje dziewiąte miejsce. Jego strata do podium, a konkretnie do trzeciego Kamila Stocha wynosi 27,5 punktu. Do liderującego Halvora Egnera Graneruda, 24-latek z miasta Domžale traci już 34,2 punktu. O odrobienie takich strat będzie trudno, jednak przed skoczkami wciąż konkursy w austriackim Innsbrucku (3 stycznia) oraz Bischofshofen (6 stycznia).
Bartosz Leja,
źródło: sloski.si / rtvslo.si