You are currently viewing Kamil Stoch: „Nie miałem wielkiego pecha, sam popełniłem dzisiaj błędy”
Kamil Stoch (fot. Julia Piątkowska)

Kamil Stoch: „Nie miałem wielkiego pecha, sam popełniłem dzisiaj błędy”

Kamil Stoch, który wygrał w tym sezonie trzy konkursy Pucharu Świata, w rywalizacji indywidualnej w Zakopanem zajął jedenaste miejsce. 33-letni skoczek podkreśla jednak, że do końca zimy jeszcze dużo czasu i już za tydzień… „otwierają się kolejne możliwości”. Utytułowany zawodnik z Zębu był też pod wrażeniem skoków prezentowanych przez Andrzeja Stękałę.

 

Skoki trzykrotnego mistrza olimpijskiego na 128 i 134,5 metra pozwoliły ostatecznie zająć mu miejsce na początku drugiej dziesiątki. Zawodnik z podzakopiańskiego Zębu przyznał, że w tych próbach, a zwłaszcza w pierwszej, zabrakło kilku kwestii. – Dobrej energii, dobrego odejścia z progu i… odległości. A to bardzo pożądany element – mówił z lekkim uśmiechem Stoch. To wszystko przełożyło się na odległość i zajęcie po pierwszej serii dopiero czternastej pozycji. W drugiej części rywalizacji było już jednak lepiej – skok o 6,5 metra dłuższy i awans o trzy lokaty.

Zapytany o to czy warunki atmosferyczne w jego przypadku odegrały ważną rolę, odpowiedział: – Nie uważam, że miałem wielkiego pecha, po prostu wiem, że popełniałem dzisiaj błędy. Pierwszy skok nie był czysty technicznie i nie było dobrej mocy. Dzień pracowity, ale czegoś zabrakło. Różnie w sporcie bywa – skwitował. Dodajmy, że w obu seriach konkursowych Stoch musiał się zmagać z mocniejszym wiatrem od tego, który miała większość rywali, odpowiednio 1,08 i 0,80 m/s.

Dla 33-letniego reprezentanta, który na Wielkiej Krokwi pięciokrotnie już wygrywał, był to dość przeciętny konkurs. A jeszcze po trzech zwycięstwach z rzędu w Innsbrucku, Bischofshofen i Titisee-Neustadt wydawało się, że Stoch wyprzedzi Adama Małysza w liczbie pucharowych zwycięstw. Póki co, po weekendzie w Zakopanem, obaj nadal mają ich po 39. – W wywiadach miałem okazję się dowiedzieć, że albo nie wchodzę tu do drugiej serii, albo wygrywam, więc dzisiaj było tak po środku – komentował z przymrużeniem oka.

 

Zakopane już za miesiąc. Stoch: „To będzie tutaj?”

Zawody na Wielkiej Krokwi zostały rozegrane bez udziału publiczności, która zawsze stanowiła ważny element sportowej imprezy w stolicy Tatr. Wszystko oczywiście spowodowane było przez pandemię koronawirusa i chęć minimalizacji ryzyka zakażeniem. Trzeci zawodnik klasyfikacji generalnej Pucharu Świata podkreślił, że jedenastej lokaty nie traktuje jako porażki. - To dobry prognostyk na przyszły rok. Mam nadzieję, że wtedy będą już pełne trybuny i będzie się można cieszyć i bawić i że będzie ta pozytywna energia - podkreślił.

Kiedy został jednak poinformowany o tym, że kolejne zawody Pucharu Świata w Zakopanem odbędą się już za niespełna miesiąc, odparł zaskoczony: - A to tutaj będzie? No, to co się odwlecze, to nie uciecze.

Przypomnijmy, że w obecnym sezonie skoczkowie po raz drugi zawitają do zimowej stolicy polski w dniach 12-14 lutego, jednak te zawody zostaną rozegrane najprawdopodobniej także bez udziału kibiców. Będzie to kolejna okazja, do zaprezentowania się z jak najlepszej strony na skoczni im. Stanisława Marusarza i powetowania sobie styczniowego konkursu.

 

Stoch: "Stękała to gwiazda polskiego sportu"

Najlepiej z biało czerwonych zaprezentował się w konkursie Andrzej Stękała – ukończył rywalizację na wysokim piątym miejscu i pokazał, że jest ważnym elementem polskiej drużyny. Wszyscy wierzą, że podium w jego przypadku to jedynie kwestia czasu, a Andrzej będzie cieszyć się ze skakania jeszcze przez długi czas.

- Tego, czy będzie to skoczek na lata, tego się chyba nigdy nie da stwierdzić, natomiast to, że jest teraz gwiazdą w polskim sporcie nie ulega wątpliwości. Tak samo to, że jest teraz w bardzo wysokiej, dobrej i stabilnej dyspozycji, co zresztą widać. Zasłużył sobie na to gdzie teraz jest i mam nadzieję, że ta chwila będzie dla niego trwała bardzo długo. Tego mu życzę - tak o koledze z drużyny mówi 33-latek.

Kolejna szansa dla Kamila, Andrzeja, jak i reszty drużyny już za tydzień w fińskim Lahti – miejscu lubianym przez polskich zawodników. Dopiero połowa rywalizacji za skoczkami, więc jeszcze bardzo dużo pozytywnych rzeczy może się wydarzyć: „kolejna szansa, kolejne możliwości się otwierają, jestem spokojny”. Jeśli Kamil jest spokojny, to nam nie pozostaje nic innego jak iść w jego ślady i z nadzieją czekać na kolejny konkurs Pucharu Świata.

 

Maria Chenczke, Bartosz Leja,
informacja własna

 

Dodaj komentarz