Kwalifikacje rozpoczynające cykl Willingen Six rozpoczęły się bardzo dobrze dla biało-czerwonych. Czterech Polaków zameldowało się w pierwszej dziesiątce. Oczy wszystkich zwrócone są dzisiaj jednak głównie na dwójkę naszych zawodników – zwycięzcę kwalifikacji oraz nowego rekordzistę skoczni. Co Klemens Murańka i Andrzej Stękała mówili po zawodach na antenie TVP Sport?
Wielki powrót Murańki
Klemens Murańka po przeciętnym występie w Zakopanem (zajął tam 27. miejsce), nie pojechał na zawody Pucharu Świata do fińskiego Lahti. Został w stolicy polskich Tatr i mógł się w spokoju skupić na treningu, co przełożyło się na dzisiejszą fantastyczną dyspozycję w niemieckim Willingen. – Grzesiek Sobczyk i Kacper Skrobot mnie wytrenowali, muszę ich pochwalić – stwierdził w rozmowie z Pawłem Baranem z TVP Sport.
Warunki wietrzne podczas kwalifikacji na Mühlenkopfschanze (HS-147) były bardzo sprzyjające. Polak wykorzystał je w imponującym stylu lecąc aż 153. metry, ustanawiając tym samym nowy rekord skoczni, który należał wcześniej do Janne Ahonena i Jurija Tepesa. Podopieczny trenera Doležala podkreślił, że już po wyjściu z progu czuł, że będzie to dobry skok, jednak nie spodziewał się aż takiej odległości. – Poczułem „poduszkę”, która zaczęła mnie windować do góry, trzeba było to wykorzystać – skwitował.
26-letni zakopiańczyk, który od pewnego czasu zmagał się nie tylko z kryzysem formy, ale także problemami, które mogły go pogłębiać (choćby COVID-owe zamieszanie w Oberstdorfie), nareszcie miał więcej powodów do radości. Przyznał też, że fakt narodzin drugiego syna zmotywował go do działania. – Człowiek może przy rodzinie „odłączyć” się od skoków i zregenerować siły psychiczne na następne zawody – podkreślił. Murańka dodał również, że spokój, którego doświadczył podczas pucharowej absencji, przyczynił się do poprawy dyspozycji. – Skoki nie były złe, ale brakowało błysku, takiego jaki był dzisiaj.
Stękała liderem Willingen Six
Drugim, a biorąc pod uwagę klasyfikację końcową, pierwszym bohaterem piątkowych kwalifikacji, był niewątpliwie Andrzej Stękała. 25-letni zawodnik, który przeżywa renesans sportowej dyspozycji, daleko poszybował już podczas treningu, w którym lądując na 150. metrze, zajął drugie miejsce. Jeszcze lepiej było w rundzie kwalifikacyjnej, w której 152. metrowa odległość zapewniła mu pierwszą pozycję.
– Fajne skoki… Pierwszy raz udało mi się wygrać kwalifikacje i w dodatku mieć taki wyróżniający się numerek. To motywujące, ale są jeszcze dwa dni przed nami i trzeba skakać – powiedział Stękała przyodziany już w czerwony plastron lidera turnieju Willingen Six. Dodajmy, że przed zawodnikami jeszcze pięć turniejowych serii, a tuż za Polakiem znajdują się tak mocni skoczkowie jak lider i wicelider pucharowej „generalki”, czyli Halvor Egner Granerud i Markus Eisenbichler.
Zapytany o stabilizację swojej formy, sprawiał jednak wrażenie, że nie to zajmuje jego myśli. – Mam pewność siebie (…). Idę na skocznie, oddaję skok, robię swoje. Delikatnie się stresuje, ale idę skakać – uciął temat. Czy skupienie będzie Stękale towarzyszyć do końca weekendu w Willingen? Z pewnością nie osłabi go świętowanie wygranych kwalifikacji. Nasz reprezentant po słowach Piotra Żyły, który powiedział o zasadzie „kto wygrywa, ten stawia” zapewnił, że czas na świętowanie przyjdzie dopiero po niedzielnych zawodach. – Jak będzie luźniejszy dzień, to będzie trzeba postawić bażanta. Piotrkowi postawie za całą kwotę, tylko musi wypić w dzień – zaśmiał się.
Czy po sześciu konkursach tej zimy zakończonych w czołowej dziesiątce, dla skoczka z Dzianisza nadejdzie czas na wielkie przełamanie i upragnione indywidualne podium? Sporo wskazuje na to, że może to nastąpić już w ten weekend w Willingen.
źródło: TVP Sport