Piotr Żyła po niespodziewanym zdobyciu złotego medalu na skoczni normalnej, po raz kolejny był bardzo blisko kolejnego indywidualnego podium podczas tegorocznych Mistrzostw Świata w niemieckim Oberstdorfie. 34-latkowi do zdobycia medalu zabrakło zaledwie… 3 punktów. – Po skoku nastawiłem się, że będę miał medal, chociaż ten brązowy – przyznał z lekkim rozczarowaniem skoczek po zajęciu czwartego miejsca.
Żyła: „Walczyłem ile mogłem”

Piotr Żyła po skoku na odległość 130,5 m w pierwszej serii konkursowej zajmował piąte miejsce ze stratą zaledwie 3,3 pkt do trzeciego Daniela Hubera. W drugiej serii Wiślanin zaatakował. Oddał najdłuższy skok piątkowych zmagań i wylądował na 137. metrze. Jednak mocny wiatr pod narty spowodował odjęcie niemal 18 punktów, co w rezultacie dało Żyle awans jedynie o jedno „oczko”. Podczas konkursu na skoczni normalnej Piotr Żyła postawił wszystko na jedną kartę, co w rezultacie dało Wiślaninowi złoty medal. W konkursie na skoczni HS-137 popularny „Wiewiór” również zaryzykował, jednak mimo dalekiego skoku i stosunkowo wysokich not, Żyle nie udało się stanąć na podium. – Walczyłem ile mogłem, szczególnie w drugim skoku. Próbowałem skoczyć tak jak na skoczni normalnej – wszystko albo nic, no ale taki jest sport, trzeba to zaakceptować. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Ryzyko nie jest jednak takie proste, nie można mieć chwili zawahania – mówił po konkursie Żyła.
Czwarte miejsce jest powszechnie uznawane za najgorsze, zwłaszcza w sytuacji, gdy do podium zabraknie naprawdę niewiele. W przypadku Piotra Żyły były to jedynie trzy punkty, czyli w przeliczeniu na odległość nieco ponad 1,5 metra. Dla zawodnika klubu WSS Wisła czwarte miejsce jest dobrym rezultatem, jednak mimo wszystko pozostaje niedosyt. – Musiałem zaakceptować to, że jestem czwarty. Czwarte miejsce jest bardzo dobre, ale dzisiaj aż płakać mi się chciało, bo czułem, że zrobiłem wszystko co mogłem. Medale fajnie mieć – przyznał mistrz świata ze skoczni normalnej.
Trudne warunki i ostatnia szansa na medale
Podczas piątkowego konkursu indywidualnego na Schattenbergschanze panowały bardzo niekorzystne warunki atmosferyczne. Mocne podmuchy wiatru, gęsta mgła, a przede wszystkim padający śnieg sprawiały zawodnikom spore problemy. Z nierównym zeskokiem nie poradzili sobie m.in. Ryoyu Kobayashi i Markus Eisenbichler, którzy zaliczyli upadek przy lądowaniu. Piotr Żyła w obu seriach konkursowych nie miał problemów z lądowaniem i za obydwa skoki dostawał noty 18 i 18,5 punktowe. – Udało mi się ładnie wylądować, ale sędziowie noty mogli mi dać wyższe.Usiadłem na belce i nic nie widziałem, nic nie słyszałem, więc pojechałem gdy zobaczyłem zielone światełko. Kiedy trener mi machnął albo gwizdnął to pewnie byłem już w połowie rozbiegu – zdradza 34-latek z Ustronia.
Po hucznym świętowaniu złotego medalu na skoczni normalnej, Piotr Żyła następnego dnia musiał stawić się na skoczni podczas konkursu drużyn mieszanych. Dyspozycja „Wiewióra” w mikście nie była jednak już tak dobra, jak w konkursie indywidualnym. Przed sobotnim konkursem drużynowym 34-letni reprezentant WSS Wisła zapowiada, że tym razem do zawodów przygotuje się solidniej niż ostatnio. – Wiedziałem, że po złocie mogę sobie pozwolić na trochę więcej, ale teraz już trzeba szykować się na drużynówkę – oznajmił Żyła. Konkurs drużynowy na skoczni HS-137 będzie ostatnią okazją do wywalczenia medalu podczas tegorocznego czempionatu. Szansę na medal ma kilka drużyn, a walka o podium zapowiada się niezwykle pasjonująco.
W sobotniej „drużynówce” oprócz Piotra Żyły wystąpią również Andrzej Stękała, Kamil Stoch i Dawid Kubacki. Początek pierwszej serii konkursowej zaplanowany jest na godzinę 17:00.
Anna Fergisz, Julia Piątkowska,
Źródło: informacja własna