Po tym, jak loty narciarskie w Vikersund nie znalazły się w kalendarzu Pucharu Świata kobiet na sezon 2021/2022, zaczęły się spekulacje, kiedy panie będą mogły pojawić się na skoczni „mamuciej”. Okazuje się, że 2023 rok to nadal nie tak pewny termin, jak mogłoby się wydawać. Dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile twierdzi, że bardziej możliwe jest 3-5 letnie oczekiwanie. Norweską stronę pytamy, czy kobiety będą mogły wcześniej polatać na Vikersundbakken (HS-240) w roli... przedskoczkiń?
Loty kobiet dopiero za pięć lat?
Jak już wielokrotnie wspominaliśmy, nic nie wyszło z norweskich planów zorganizowania konkursu lotów narciarskich kobiet w marcu 2022 roku. Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS), większością głosów krajowych związków, odrzuciła tę propozycję. Z wielkim rozczarowaniem odniosły się do tego czołowej skoczkinie świata. Tuż po tej decyzji, Pertile cytowany przez norweskiej media, powiedział: - Na debiut lotów kobiet trzeba będzie jednak poczekać do kolejnego sezonu.
Teraz okazuje się, że perspektywa może być jeszcze bardziej odległa, ponieważ włoski działacz w zaskakującym tempie, po raz kolejny zmienił zdanie. Tym razem w rozmowie cytowanej na stronie internetowej szwedzkiej telewizji publicznej. - To normalne, że panie reagują na tę decyzję w takim sposób. Potrzeba jednak więcej czasu, aby zadebiutowały w lotach narciarskich. Wcześniej czy później się to stanie. Jeśli mamy być realistami, może się to wydarzyć za trzy, do pięciu lat - powiedział.
O reakcję na te słowa zapytaliśmy dyrektora sportowego norweskich skoków narciarskich, Clasa Brede Bråthena, który jest jednym z największych orędowników lotów kobiet. - Trudno powiedzieć cokolwiek innego niż to, że mamy w tej kwestii zupełnie odmienne zdanie. Myślę, że skoki narciarskie dużo tracą, nie pozwalając najlepszym zawodniczkom rywalizować na obiektach "mamucich". Mają one większe "kwalifikacje" i możliwości, niż słabsi skoczkowie, którzy i tak pojawiają się na takich skoczniach. Większość ekspertów z pewnością się ze mną zgodzi - mówi były skoczek.
Panie w roli przedskoczkiń na mamutach?

Aby jednak przyspieszyć możliwość kobiecych lotów poza granicę 200. metra, warto się zastanowić nad przyznaniem paniom roli przedskoczkiń przed zawodami Pucharu Świata mężczyzn. Taki pomysł jest coraz częściej sygnalizowany w mediach społecznościowych. Wszak takie rozwiązanie było stosowane choćby kilkanaście lat temu, kiedy Austriaczka Daniela Iraschko poszybowała w Tauplitz 200 metrów, a w Vikersund Norweżka Anette Sagen i Szwedka Helena Olsson uzyskały po 174,5 metra. Czy obecnie takie rozwiązanie byłoby możliwe?
- Faktycznie, zrobiliśmy coś takiego w Vikersund w 2004 roku. Z gorszym sprzętem, kobietami skaczącymi na słabszym poziomie, większą prędkością na progu i na znacznie bardziej niebezpiecznej skoczni. Odpowiedź na to pytanie, została więc udzielona już piętnaście lat temu. Jest to zatem możliwe - zaznacza Bråthen, po czym dodaje: - Obecnie pytanie brzmi jednak inaczej. Czy bylibyśmy na właściwej drodze, gdyby największe żeńskie gwiazdy tego sportu, były tylko przedskoczkiniami dla mężczyzn?
Jeżeli jednak organizatorzy zmagań postawiliby przed skoczkiniami szansę spróbowania się na "mamuciej" skoczni w ramach treningu, mógłby być to sygnał dla działaczy FIS i przedstawicieli krajowych federacji, że panie są faktycznie gotowe na loty. Jeśli oczywiście, wszystko odbyłoby się bez zakłóceń. - Wcale nie chodzi o kwestię kobiecej "dumy", ale o to jak my, liderzy międzynarodowych skoków narciarskich, je traktujemy. Myślę, że zrobienie z nich przedskoczkiń dla mężczyzn, byłoby okazaniem paniom braku szacunku - twierdzi 52-letni norweski działacz.
Nie wszyscy zechcą latać
Niedawno informowaliśmy o tym, że najmocniejsza z reprezentantek Polski minionej zimy, Anna Twardosz, stwierdziła że nie byłaby jeszcze gotowa na oddanie skoku na tak dużym obiekcie. Z pewnością zawodniczek mających podobną opinię jest więcej, i nie wszystkie skoczkinie, tak jak choćby Maren Lundby, zdecydowałyby się na wzięcie udziału w konkursie lotów. Z pewnością sceptycy szybkiego dodania "mamutów" do kobiecej rywalizacji, biorą takie głosy pod uwagę w największym stopniu.
- Nie jestem zwolennikiem naciskania na ludzi, aby dokonywali właściwego wyboru. Wierzę w pracę na faktach i z dobrymi argumentami. Zrobię wszystko, aby ludzie na odpowiednich stanowiskach dostrzegli potencjał tego pomysłu. Wierzę też, że niedługo także i w Polsce skoczkinie będą gotowe do lotów narciarskich. Chciałbym tylko krótko przypomnieć: Nawet taki zawodnik jak Marius Lindvik, nie czuł się gotowy na udział w Mistrzostwach Świata w lotach w grudniu 2020 roku - skwitował Bråthen.
Bartosz Leja,
źródło: informacja własna / svt.se