Arktisk Arena to sportowy kompleks w Tromsø, na którego terenie mają znaleźć się m.in. trasy biegowe czy trasy zjazdowe. Na terenie norweskiego obiektu mają zostać również otworzone dwie nowe skocznie, o które od paru lat walczy Johann André Forfang – Mieszkamy w północnej części Norwegii, gdzie warunki klimatyczne są idealne do skoków narciarskich – mówi 26-letni zawodnik.
Arktisk Arena szansą dla norweskich skoków?
Koszt budowy Artisk Areny jest szacowany na ok. 600 milionów koron norweskich, czyli nieco ponad 260 milionów złotych. Aż 70% całej kwoty pokryć ma Norweski Związek Narciarski. Prace nad projektem kompleksu trwają od 2018 roku, a cała inwestycja ma zostać zakończona do 2024 roku. W skład Arktisk Areny mają wchodzić trasy biegowe, trasy zjazdowe i co najważniejsze dwie nowoczesne skocznie narciarskie, które mają umożliwić pełnowymiarowy rozwój zawodnikom z północy kraju „Wikingów”. Obecnie w Tromsø znajdują się zaledwie dwa obiekty – Doktordalen i Grønnåsen Ski Jump Center, jednak są już one mocno przestarzałe, a największa ze skoczni wchodząca w skład jednego z kompleksów to zaledwie K-74. – Arktisk Arena będzie obiektem do uprawiania sportu dla wszystkich mieszkańców Tromsø i okolic. Będzie to również międzynarodowa arena skoków, kombinacji norweskiej i narciarstwa biegowego, a na zawody będzie można zaprosić światową elitę. Jeszcze ważniejsze jest to, że sportowcy z północnej Norwegii nie będą musieli wyprowadzać się z regionu, aby móc spełnić swoje marzenia – oznajmił w lutym tego roku norweski działacz Erik Røste.
O problemach związanych z brakiem skoczni na północy Norwegii ponownie wypowiedział się Johann André Forfang, który od kilku lat walczy o budowę nowych obiektów w rodzinnym mieście. Srebrny medalista olimpijski z Pjongczangu podobnie jak inni zawodnicy z Tromsø musiał przeprowadzić się na południe kraju, aby móc dalej kontynuować karierę jako profesjonalny skoczek narciarski. Forfang miał wtedy zaledwie 15 lat. – Przez całe życie wiedziałem, że jeśli chcę zostać skoczkiem narciarskim, tak jak mój brat, to muszę w wieku 15 lat przenieść się na południe, aby spełnić swoje marzenie. Nie jest to idealnym rozwiązaniem dla rodziny, aby wysłać 15-letniego syna lub córkę, aby mieszkali samotnie w innym mieście, wiele godzin stąd, tylko dlatego, że chcą zostać skoczkiem narciarskim – mówi w wywiadzie dla Hopplandslaget 26-letni Norweg. – Zwłaszcza gdy mieszkamy w północnej części Norwegii, gdzie warunki klimatyczne są idealne do skoków narciarskich. Myślę, że to dziwne i smutne, że musisz przenieść się na południe, aby móc uprawiać sporty zimowe – stwierdza trzykrotny zwycięzca zawodów Pucharu Świata.
Marzenie ważniejsze od igrzysk olimpijskich
Reprezentant klubu Tromsø Skiklubb znany jest ze swojej ambicji i nie ukrywa, że od samego początku swojej kariery marzył o wyjeździe na igrzyska i o zdobyciu olimpijskiego krążka. Cel udało mu się osiągnąć podczas zawodów w Pjongczangu w 2018 roku. 26-letni skoczek sięgnął wtedy po srebrny indywidualny medal na normalnym obiekcie i po drużynowe mistrzostwo olimpijskie. Sam Forfang podkreśla jednak, że marzenie o skoczniach w Tromsø jest dla niego ważniejsze niż dziecięcy „sen” o najważniejszej imprezie czterolecia. – Kiedy dorastałem igrzyska były najważniejszą rzeczą, którą mogłeś wygrać jako sportowiec. Więc oczywiście mam wyjątkowy związek z igrzyskami olimpijskimi. W 2018 roku kiedy byłem w najlepszej formie w moim życiu to pomyślałem o marzeniu o igrzyskach olimpijskich w moim rodzinnym mieście, które miałem jak byłem mały. To cel, który może być nawet większy niż sen olimpijski, który miałem jako dziecko – zdradza norweski zawodnik.
Kompleks Arktisk Arena jest nie tylko szansą dla młodych adeptów skoków narciarskich z północy Norwegii, ale również ratunkiem w dobie ocieplenia klimatu. Międzynarodowa Federacja Narciarska bez obaw mogłaby tam organizować inaugurację Pucharu Świata w połowie listopada, ponieważ Tromsø leży za kołem podbiegunowym. Przez cały rok jest tam bardzo zimno, a roczna średnia temperatura dla tej miejscowości wynosi zaledwie 8 stopni Celsjusza. Forfang o budowie obiektu w swoim rodzinnym mieście myślał już od najmłodszych lat. Norweski skoczek zdradza, że jego marzeniem jest móc zakończyć karierę przed własną publicznością. – Podczas mojego dzieciństwa robiłem małe skocznie narciarskie w tym obszarze. Zrobiłem 100, może nawet 1000 małych skoczni w rejonie, gdzie planują teraz nowe obiekty. Szybko zdajesz sobie sprawę, że młodzi skoczkowie nie będą mieli tam przyszłości bez profesjonalnych skoczni. Z tego powodu juniorzy często rezygnują ze sportu w wieku 15-16 lat. Pojechać do domu i móc „zabrać” tam ze sobą ten sport, a może nawet zakończyć tam karierę to byłoby spełnienie marzeń – mówi dwukrotny medalista olimpijski.
Weronika Brodowska,
źródło: skiforbundet.no / Hopplandslaget