You are currently viewing „Szybki” Stoch chciał się zakręcić w dziesiątce. „Nie spodziewałem się, że tak wyjdzie”
Kamil Stoch (fot. Jerzy Kleszcz)

„Szybki” Stoch chciał się zakręcić w dziesiątce. „Nie spodziewałem się, że tak wyjdzie”

Jeszcze w maju wydawało się, że dla Kamila Stocha nadchodzące lato będzie okresem lżejszych treningów i mniejszych oczekiwań po przebytej operacji stawu skokowego. Już w pierwszym dniu rywalizacji w ramach Letniego Grand Prix w Wiśle, 34-latek wygrał rundę kwalifikacyjną. – Nie spodziewałem się, że tak wyjdzie. Po cichu liczyłem, że będę się kręcił w okolicach pierwszej dziesiątki – przyznał zaskoczony.

 

Zabieg operacyjny polegający na usunięciu narośli kostnej ze stopy mógł budzić w kibicach Kamila Stocha pewien niepokój. Wyłączenie zawodnika z pełnego treningu na okres kilku tygodni mogło poważnie wpłynąć na jego dyspozycję. Polak wrócił na skocznię po zimie znacznie później niż jego reprezentacyjni koledzy i zagraniczni rywale. Stoch oddał swoje powrotne skoki dopiero w drugiej połowie czerwca w austriackim Ramsau. Póki co jednak, wszystko wskazuje na to, że operacja, rehabilitacja i przerwa wpłynęła na lidera polskiej kadry zbawiennie.

Cieszyć mogą nie tylko pierwsze i drugie miejsce w treningach (127,5 i 128 metrów), a także wygrane kwalifikacje (128 metrów), ale także prędkości na progu. Element, w którym Stoch zazwyczaj odstawał od najlepszych, tym razem był czymś, w czym Polak mógł rywalizować z czołówką. A że praw fizyki nie da się oszukać, wiadomym jest, że większa prędkość na progu sprzyja oddawaniu dłuższych skoków. – To jest coś, nad czym cały czas pracuję. To może nie moja pięta achillesowa, ale coś, w czym mogę się poprawić i co mogę ulepszać. Od zakończenia zimy pracowałem nad pozycją najazdową, żeby poprawić ułożenie się w tym elemencie, nawet nie chodziło o same prędkości – ujawnia podopieczny trenera Doležala.

Trzykrotny mistrz olimpijski nie ukrywa, że nie oczekiwał już u progu lata skoków na miarę światowej czołówki. Piątkowe rezultaty były więc dla niego sporym zaskoczeniem. – To kontynuacja roboty. Nie spodziewałem się, że to tak wyjdzie. Po cichu liczyłem, że będę się kręcił w okolicach pierwszej dziesiątki i to była myśl, która wisiała daleko z tyłu. Skupiałem się na elementach, na których musiałem się skupić. Na ruszeniu z belki, a później na tym, co miało za tym iść. Zdaję sobie sprawę, że to dopiero pierwszy dzień, a przed nami jeszcze dwa dni i wszystko się może wydarzyć – studzi emocje.

Okazuje się, że jeszcze kilka tygodni temu, występ Kamila Stocha w inauguracyjnych zawodach w Beskidach stał pod sporym znakiem zapytania. – Jestem w innym trybie niż chociażby moi koledzy z drużyny. Cieszę się, że w ogóle tutaj jestem, bo miało mnie nie być. Taki był plan jeszcze miesiąc temu. Trenerzy zakładali, że teraz miałem przeprowadzać najcięższy okres treningu. Udało się to wszystko pogodzić i zrealizować założony dla mnie program. Dzisiaj tu jestem i rozmawiam z wami po bardzo dobrym dniu. Robiłem wszystko, żeby w porę się pozbierać, być gotowym do startów i móc skakać. Skakać nie byle jak, nie żeby tylko pomachać kibicom, ale żeby być naprawdę gotowym. Póki co jeszcze wszystko okej – zapewnia.

Przed skoczkami dwa dni konkursowej rywalizacji. Już w sobotę międzynarodowa stawka powalczy w pierwszym tego lata indywidualnym konkursie Letniego Grand Prix. Będzie to zdecydowanie poważniejszy test formy, niż piątkowe kwalifikacje. Jakie nastawienie ma przed nim Kamil Stoch? – Cieszę się każdymi zawodami. Oczekiwałem już tego Letniego Grand Prix. Powrót kibiców też wzbudza u nas emocje. Było trochę stresu, rywalizacja też go dodaje. I cieszę się, że dzisiaj w sytuacji emocji potrafiłem zrobić to, co robiłem na treningach w ciągu ostatnich tygodni – podsumował.

 

Weronika Brodowska, Bartosz Leja,
korespondencja z Wisły

 

Dodaj komentarz