You are currently viewing Paweł Szyndlar. Skoczek i dwuboista z Podkarpacia, czyli jak z Krosna dostać się do Szczyrku
Paweł Szyndlar (fot. Ewa Skrzypiec)

Paweł Szyndlar. Skoczek i dwuboista z Podkarpacia, czyli jak z Krosna dostać się do Szczyrku

Swoją przygodę ze skokami zaczął dopiero w wieku 16 lat. Dziś na swoim koncie ma starty na Mistrzostwach Polski i w cyklu LOTOS Cup nie tylko w skokach narciarskich, ale też w kombinacji norweskiej. Młodszym kibicom znany jest głównie z aplikacji TikTok, gdzie zgromadził dość dużą publiczność. Kim jest Paweł Szyndlar, ambitny 21-latek z Podkarpacia?

 

Ewa Skrzypiec: Na początku ciężko nie wspomnieć, że skakać zacząłeś w wieku 16 lat. Jak do tego doszło, że akurat skoki, a później kombinacja?

Paweł Szyndlar: Mam starszego brata, Piotrka. Pamiętam, że zawsze chciałem robić to co on i najlepiej dorównać mu w tym, albo nawet być lepszym. Brat jest o 8 lat starszy, więc ciężko było to zrobić, ale dzięki temu spróbowałem swoich sił w wielu dyscyplinach sportowych. Jedną z nich były skoki na nartach… zjazdowych. Jednak dopiero w wieku 16 lat przez przypadek zauważyłem, że ktoś z Zagórza skomentował mój skok nagrany na YouTube i dzięki temu znalazłem się na pierwszym treningu w Zagórzu. To taki „okruch”, pokazujący jak do tego wszystkiego doszło.

 

Za tobą udane występy w zawodach LOTOS Cup w kombinacji norweskiej, ale także na Mistrzostwach Polski. Czy w związku z tym Twoje ambicje i cele na przyszłe lata rosną?

Bardzo się cieszę z progresu, który widać także w wynikach w ostatnich zawodach. Jednym z celów na sezon zimowy jest pierwszy występ w Pucharze Kontynentalnym kombinacji norweskiej, który tym razem także odbędzie się w Polsce, a dokładniej na nowych obiektach w Zakopanem. Celów mam jeszcze wiele, może nawet są to jeszcze marzenia, ale wiara góry przenosi więc wszystko przede mną.

 

MistrzostwaPolski Wisla2020 Panowie fot PawelSzyndlar - Paweł Szyndlar. Skoczek i dwuboista z Podkarpacia, czyli jak z Krosna dostać się do Szczyrku
Paweł Szyndlar (fot. Julia Piątkowska)

Jak wiemy, nie należysz do żadnej z kadr. Czy trenowanie poza kadrą jest trudne?

Widzę kilka elementów, które kadra narodowa daje, a których ja nie mam. Staram się je uzupełniać, ale niektórych rzeczy nie da się zastąpić. Po prostu czasami mam wątpliwości, czy to co mam, wystarczy żeby zrobić progres. Jestem przekonany że z grupą i sztabem szkoleniowym ten progres byłby po prostu jeszcze lepszy.

 

W narciarskim dwuboju w Polsce, nie ma tak wielu zawodników, jak w skokach narciarskich. Czy według Ciebie w tej dyscyplinie łatwiej jest się przebić?

W Polsce tak, właśnie ze względu na małą ilość zawodników. Dlaczego ich jest mało? Ostatnio najlepszy z polskich dwuboistów, Szczepan Kupczak, napisał mi parę słów na ten temat. Według niego, głównym problemem jest przede wszystkim perspektywa ciężkiej, żmudnej pracy, w zamian za niewiadomą. Sama wizja tego, bardzo często zniechęca młodzież do uprawiania tej dyscypliny. A w tym sporcie bardzo często na wynik trzeba czekać latami. Nie każdy jest w stanie sobie na to pozwolić i się poświęcić.

 

Kombinacja to nie tylko skoki, ale też biegi. Czy trenowanie tego elementu jest cięższe od trenowania skoków?

Zdecydowanie tak. Jeżeli chodzi o fizyczne zmęczenie, jest to przepaść. To są dwa sporty, a mamy tyle samo godzin w ciągu dnia. Oczywiście codziennie nie trenuje się dwóch tych sportów. Kombinatorzy wykorzystują jednak cały dzień, aby trenować. W moim przypadku dziennie wykonuję dwa, trzy treningi. Oczywiście odpoczynek też jest ważny. Co kilka dni robimy jeden dzień wolnego.

 

Kiedyś wspominałeś, że w czwartej klasie technikum przerwałeś naukę i postanowiłeś kontynuować ją w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku. Co skłoniło Cię do tego, że w klasie maturalnej postanowiłeś zacząć trenować kombinację profesjonalnie?

Do czwartej klasy Technikum Naftowego w Krośnie chodziłem około dwa dni, zanim przeniosłem się do trzeciej klasy liceum SMS w Szczyrku. Co mnie do tego skłoniło? Dokładnie nie wiem, ale pamiętam, kiedy taka myśl przyszła mi do głowy. To był ostatni weekend wakacji, letnie zawody LOTO Cup w Szczyrku. Szczerze, to nie skakałem wtedy specjalnie dobrze, więc to było trochę takie szaleństwo z mojej strony. Pamiętam także moją walkę wewnętrzną związaną z tą sytuacją. Rodzice woleli, żebym na spokojnie skończył technikum, jednak plan Boga na moje życie był inny. Przynajmniej ja tak to rozumiałem.

 

Pochodzisz z Jasielnicy Rosielnej na Podkarpaciu. Czy mieszkanie daleko od skoczni Skalite w Szczyrku utrudnia trenowanie? I czy osoby mieszkające daleko od skoczni, mogą marzyć o przygodzie ze skokami narciarskimi, czy kombinacji norweskiej?

Gdy mieszkałem na Podkarpaciu, do dyspozycji miałem tylko obiekty w Zagórzu oddalone czterdzieści kilometrów od mojego domu rodzinnego. Jednak wystarczyły one tylko na pierwsze dwa lata mojego rozwoju. Później trzeba było trenować na większych obiektach które były w Szczyrku i w Zakopanem, te drugie jeszcze przed modernizacją. Daleka odległość to duży kłopot, bo chyba nikt nie wyobraża sobie jeździć kilka razy w tygodniu na trening spędzając osiem godzin na dojeździe do obiektu. Dlatego tych treningów na większych obiektach było mało, ale były, lepszy rydz niż nic. Wtedy zamieszkałem w internacie w Szczyrku. Z trzystu kilometrów do skoczni zrobiły się trzy. To pozwoliło mi na częste treningi na skoczni i szybszy progres. Jeżeli chodzi o drugie pytanie… To odpowiedzią jestem chyba ja. Może to nie jest wielka kariera, ale nie od razu Rzym zbudowali. Trzeba być cierpliwym i wytrwałym.

 

Memorial Olimpijczykow Szczyrk2021 fotEwaSkrzypiec 67 - Paweł Szyndlar. Skoczek i dwuboista z Podkarpacia, czyli jak z Krosna dostać się do Szczyrku
Paweł Szyndlar (fot. Ewa Skrzypiec)

Mieszkasz teraz w Szczyrku, tuż obok skoczni. Jak Ci się trenuje po przeprowadzce?

Mieszkanie w Szczyrku jest dużym ułatwieniem. Obiekty to nie wszystko. W Szczyrku mam też trenera klubowego od skoków, Jarosława Węgrzynkiewicza.

 

Zahaczmy jeszcze o media społecznościowe. Coraz więcej skoczków dokumentuje swoje poczynania na Instagramie, a nawet na TikToku. Sam posiadasz tam konta i zgromadziłeś dość duże grono obserwujących. Myślisz, że to „konieczność” dla współczesnych sportowców?

Moim zdaniem jest to dobra reklama dla tej dyscypliny. Gdy nagrywałem filmiki z Pucharu Świata w Zakopanem z perspektywy przedskoczka, dużo osób, które widziało te nagrania, szukało mnie w telewizji. Łączna liczba odtworzeń tych nagrań wyniosła około trzy miliony. Wśród młodzieży, która raczej nie śledzi całych zmagań Pucharu Świata, jest to zdecydowanie dobry sposób promocji skoków narciarskich.

 

Wracając jeszcze do wieku w którym zacząłeś skakać… Jesteś dobrym przykładem na to, że można zacząć trenować ten sport w dość późnym wieku. Co mógłbyś przekazać naszym czytelnikom, którzy myślą o sprawdzeniu swoich sił w skokach narciarskich lub kombinacji norweskiej?

Po prostu podążajcie za marzeniami. Jeżeli w życiu będziecie robić to, co kochacie, będziecie szczęśliwi. Nie poddawajcie się też, gdy napotkacie przeszkody. One zawsze pojawiają się po to, żeby nas wzmocnić. Trzeba je cierpliwie pokonywać.

 

rozmawiała Ewa Skrzypiec

 

Dodaj komentarz