Marcin Wróbel to skoczek, który w ostatnim czasie przykuł sporą uwagę pasjonatów skoków narciarskich. Ten młody zawodnik z Witowa na swoim koncie ma wygrane w krajowych konkursach LOTOS Cup, a także w Międzynarodowym Memoriale Olimpijczyków. Poznajcie bliżej 16-letniego zawodnika AZS-u Zakopane.

Zawodnik, który od początku letniego sezonu jest jedynie rezerwowym zawodnikiem kadry juniorskiej, nagle zaczął… wyraźnie przeskakiwać większość zawodników objętych centralnym szkoleniem Polskiego Związku Narciarskiego.
Skąd u Wróbla wzięło się zamiłowanie akurat do skoków narciarskich? – Skoki od małego oglądam w telewizji. Pasja do skoków zaczęła się u mnie już w wieku czterech, może pięciu lat, gdy budowałem sobie skocznie niedaleko domu i tam sobie skakałem. Zawsze lubiłem ekstremalne sporty, a moim marzeniem był i nadal jest start w Pucharze Świata. Właśnie dlatego zacząłem skakać – przyznaje.
Nie można jednak nie zauważyć, że 16-latek nie jest raczej „dzieckiem małyszomanii”. Swoje pierwsze próby na zbudowanej ze śniegu małej skoczni oddawał, kiedy na międzynarodowej arenie królowali choćby Austriacy, Thomas Morgenstern i Gregor Schlierenzauer, czy Szwajcar Simon Ammann. Później młody chłopak mógł już wzorować się na wspinającym się na sportowy szczyt Kamilu Stochu.
Wspominając o triumfach Wróbla, nie można nie zauważyć świetnej formy 16-latka, który swoich rówieśników znacznie przeskakuje. Wystarczy wspomnieć, że podczas tegorocznych letnich zawodów LOTOS Cup w Szczyrku, mimo startowania z krótszego rozbiegu, uzyskiwał nad rywalami po kilkadziesiąt punktów przewagi.

Jak sam twierdzi, ciężka i wytrwała praca to element kluczowy jego obecnej formy. – Przez trzy lata borykałem się z kontuzjami obu kolan i to właśnie przez to nie mogłem skakać w stu procentach dobrze. Po każdym treningu bolały mnie kolana, nie dało się chodzić. Przez ten okres trenowałem z innymi ciężarami niż moi rówieśnicy, ale nigdy nie opuszczałem treningów. Myślę, że głównie to wpłynęło na moje skoki. Ten czas bardzo dużo mnie nauczył – twierdzi.
Niedawno skoczek zakopiańskiego AZS-u zajął trzynastą i szesnastą lokatę w zawodach FIS Cup w szwajcarskim Einsiedeln. Dla 16-latka z Witowa był to debiut w zagranicznych zawodach organizowanych pod egidą Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Jakie towarzyszyły mu wrażenia? – Skoki w Einsiedeln były bardzo dobre. Już od pierwszego treningu polubiłem tę skocznię i tak już zostało. Myślę, że stać mnie na jeszcze lepsze skoki niż te, które zaprezentowałem w Szwajcarii, chociażby pod względem wykończenia skoku. Akurat tam dużo na tym straciłem – dodaje Wróbel.
“Trzecioligowe” zawody FIS Cup to nie tylko szansa zaprezentowania się w szerszej stawce, ale czasami także możliwość rywalizacji z zawodnikami, którzy kiedyś zdobywali najwyższe lokaty w Pucharze Świata. Właśnie w Einsiedeln, Marcin Wróbel zmierzył się choćby z powracającym do wielkiego skakania Austriakiem Thomasem Diethartem. – To dosyć duża motywacja, skakać ze zwycięzcą Turnieju Czterech Skoczni. Można się porównać z takimi zawodnikami w zawodach i sprawdzić na jakim poziomie się jest. To w dużej mierze daje też motywację do zdobywania jeszcze wyższych lokat – podsumowuje.
Ewa Skrzypiec,
informacja własna