You are currently viewing Dwa oblicza Gregora Schlierenzauera, wielkiej gwiazdy skoków narciarskich
Gregor Schlierenzauer z Kryształowymi Kulami za sezon 2012/2013 (fot. Stefan Piwowar)

Dwa oblicza Gregora Schlierenzauera, wielkiej gwiazdy skoków narciarskich

Gregor Schlierenzauer. Dwa słowa, które działają na wyobraźnie milionów kibiców. Obrazują one nietuzinkową postać skoków narciarskich ostatnich lat, człowieka i sportowca. Słowa te stają się również bogatą historią sportową, pełną wzlotów i upadków. Wypowiadając imię i nazwisko Austriaka, widzimy obraz nastolatka deklasującego rywali na skoczniach świata, jak również doświadczonego zawodnika, męczącego się sportem na najwyższym poziomie. Jednak bez cienia wątpliwości, jest to jedna z legend tej dyscypliny sportu.

 

Można się spierać godzinami i wielokrotnie dyskutować odnośnie tego, który ze skoczków jest numerem jeden wszech czasów. Zapewne wielu naszych czytelników widziałoby na tym miejscu Gregora Schlierenzauera. I słusznie, bo Austriak za czasów swojej świetności, był skoczkiem niemalże doskonałym. Był złotym dzieckiem skoków, a jego dominacja na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI wieku była wręcz niepodważalna. Niech przemawiają o tym liczne triumfy i zwycięstwa.

Schlierenzauer przez lata startów stawał się królem Pucharu Świata. Był niesamowicie skuteczny. Można go porównać do Mike’a Tysona nokautującego rywali w świecie skoków narciarskich. Popularny „Schlieri” już jako chłopiec stał się niekwestionowanym liderem rankingów, wróżono mu wielką sportową karierę. Jego licznik zatrzymał się na 53 pucharowych zwycięstwach. Co więcej, to wszystko stało się dla niego już w dość młodym wieku. Jedną z najważniejszych wiktorii, bo 47., odniósł w Harrachovie, stając się samodzielnym przodownikiem rankingu wśród zwycięzców zawodów PŚ. Wyprzedził wtedy legendarnego Fina Matti Nykänena. Miał wtedy 23 lata, a zwycięską drogę na czoło stawki wszech czasów zrealizował w sześć lat i dwa miesiące.

„Młody chłopiec, zaledwie szesnastoletni. To jego debiut w Pucharze Świata, to jest aktualny mistrz świata juniorów […] Mieszka pod Innsbruckiem, oczywiście trener Alexander Pointner i całe skoki austriackie z osobą tego młodziutkiego chłopca, wiążą spore nadzieje” komentator TVP Krzysztof Miklas o debiucie Gregora Schlierenzauera w Oslo w 2006 roku.

 

Typ niepokorny

Austriaka można było nie lubić. Szczególnie w momencie eksplozji jego formy. W mediach i opiniach wielu, pojawiały się komentarze na temat krnąbrnego zachowania młodzieńca. Wielokrotnie twierdzono, że był arogancki, zbyt pewny siebie, a nawet butny. Sam zainteresowany wydawać się mogło, że zupełnie się tym nie przejmował, krocząc pewnie od zwycięstwa do zwycięstwa i zamykając tym samym usta krytyków. Pojawiające się zachowania Schlierenzauera były zresztą problemem i kością niezgody w austriackiej kadrze.

Poskromienie wielu mocnych charakterów i „gorących głów” nie było łatwe. Szczególnie gdy w grę wchodziła walka o najwyższe cele. A zarówno Schlierenzauer jak i Thomas Morgenstern aspirowali wysoko i oboje zostali okrzyknięci bardzo szybko „młodymi wilkami”. Relacje między zawodnikami nie wydawały się proste, chociaż oboje dementowali plotki, aby utrzymywał się wewnętrzny konflikt. Z pewnością cała sytuacja nie była prosta, co można było zaobserwować w rezultatach jakie obydwaj zawodnicy uzyskiwali. Co ciekawe, nigdy nie brylowali w podobnym czasie, w każdym razie zdarzało się to niezwykle rzadko. To napędzało rywalizację, a w prasie wiele mówiono o wewnętrznej walce charakterów, jaka się toczy w austriackim zespole. Ostatecznie układ ten udało się pogodzić, a na straży stawał sztab szkoleniowy na czele z Alexandrem Pointnerem.

Jakby chciał zaczarować tę przestrzeń i polecieć sobie, zaprzeczyć prawą ciążenia.  Mówił, że pokochał latanie, że to jest narkotyyyk” – komentator TVP Włodzimierz Szaranowicz, Kulm 2010 r.

 

Człowiek sukcesu

Sukcesy bez wątpienia idą ze sobą w parze, a duet Schlierenzauer – Pointner uzupełniał się doskonale. Po latach wydawać się może, że para ta była niesamowicie trafiona i do bólu skuteczna. Niezliczone wspólnie zdobyte medale, tytuły, wygrane mistrzostwa. Również niemal wszystkie pucharowe wiktorie zdobyte przez Schlieriego przypadły na złotą erę Pointnera – 52. wygrane. Ekspresywna radość na zeskoku skoczni była przez lata widoczna również w gnieździe trenerskim. Dwa temperamenty, które przebojowością i pasją wdarły się na sam szczyt.

Wraz z odejściem Pointnera, skończyła się magia Schlierenzauera. Powietrze z niego uleciało, a gwiazdor skoków mimo nawiązania indywidualnych współpracy z różnymi szkoleniowcami, nie był już tym samym zawodnikiem co przed laty. W międzyczasie zmężniał, porzucając bezpowrotnie aparycję i sylwetkę chłopca. O Austriaku należało już mówić jako o mężczyźnie. Jednak trudno powiedzieć czy dla samego zainteresowanego owa zmiana przyniosła faktyczne korzyści. Brak wyników sportowych powodował niechęć, w skrajnych przypadkach frustrację. Wielu zastanawiało, gdzie zaginął doskonały niegdyś skoczek. Dlaczego popadł w przeciętność? Niestety jak się później okazało w przeciętność, z której nie wygrzebał się już do końca sportowej kariery.

„Inaczej wygląda świat szesnastolatka, który zaczyna swoją wielką karierę, a inaczej wygląda perspektywa dwudziestosiedmiolatka. Każdy z nas zbiera swoje doświadczenie, jeden wcześniej, drugi później. W moim przypadku był to dość ekstremalny i skondensowany proces. Nie każdy szesnastolatek zaczyna wygrywać konkursy Pucharu Świata i jest na ustach całego świata. Ale tak, aby być wielkim w sporcie, trzeba być perfekcjonistą, być najlepszym. Ale nie wolno zapominać o życiu codziennym, a ono w żadnej mierze nie jest perfekcyjne” – Gregor Schlierenzauer w rozmowie z dyrektorem TVP Sport, Markiem Szkolnikowskim w 2017 roku.

 

Lot ku wolności

Czy obecnie Schlierenzauer poczuł ulgę odwieszając narty na kołku? Jak pewnie dla każdego utytułowanego sportowca, takie decyzje nie są prostym wyborem. Jednak wolnością nie może być poddawanie się reżimom treningowym, wbrew woli i sygnałom wysyłanym z organizmu. Austriak przez wiele lat startów zdążył odcisnąć swój ślad na tej dyscyplinie sportu. W pamięci kibiców z pewnością pozostaną jego triumfy i dalekie loty, których przecież nie brakowało. Trudno wymienić wszystkie sukcesy, jednak zgodzimy się niemal wszyscy, że 149 metrów z Whistler, 215,5 metra wylądowane na starej Kulm i 224 metry uzyskane w Vikersund przed przebudową obiektu, to rezultaty na zawsze zapisujące się w głowie i pamięci wszystkich kibiców skoków narciarskich.

– Gregor, dziękujemy!

 

Michał Pasek,
źródło: informacja własna / TVP Sport

 

Dodaj komentarz