You are currently viewing Joanna Kil wróciła do startów w zawodach LOTOS Cup. „Skocznia robi wrażenie po takiej przerwie”
Joanna Kil (fot. Igor Kurkowski)

Joanna Kil wróciła do startów w zawodach LOTOS Cup. „Skocznia robi wrażenie po takiej przerwie”

Jeszcze do niedawna wydawało się, że skoki narciarskie w przypadku Joanny Kil to całkiem zamknięty etap. Podczas ostatnich zawodów LOTOS Cup w Zakopanem, 21-latka pojawiła się jednak na starcie zarówno w konkursie skoków, jak i kombinacji norweskiej. Aktualna trenerka Klubu Sportowego w Chochołowie zapowiedziała jednocześnie, że będziemy mogli zobaczyć ją jeszcze na skoczni.

 

Joanna Kil LOTOSCupZakopane2021 fotIgorKurkowski2 300x200 - Joanna Kil wróciła do startów w zawodach LOTOS Cup. "Skocznia robi wrażenie po takiej przerwie"
Joanna Kil (fot. Igor Kurkowski)

Ostatni start w zawodach skoków narciarskich, Joanna Kil zanotowała 9 sierpnia 2019 roku. Wtedy w Letnim Pucharze Kontynentalnym w Szczyrku zajęła 43. miejsce., a ze zwycięstwa cieszyła się Marita Kramer. Teraz, kiedy Austriaczka wygrała ostatni konkurs Letniego Grand Prix w Klingenthal, Polka powróciła na skocznię w roli zawodniczki. Za nią dwa konkursy cyklu LOTOS Cup w Zakopanem, w których zajęła piąte i siódme miejsce. Kil na Średniej Krokwi dwukrotnie skoczyła 69,5, a raz 69 metrów. I mimo, że metrów do kadrowiczek jej brakuje, to sama przyznaje, że chce jeszcze poczuć adrenalinę związaną z rywalizacją. Tym bardziej, że w konkursie kombinacji norweskiej okazała się najlepsza i to właśnie w narciarskim dwuboju kobiet, który w Polsce dopiero „raczkuje”, można upatrywać największych największych szans zawodniczki KS Chochołów.

Bieg spełnił moje oczekiwania, bo przygotowywałam się do niego bardziej niż do skoków. Przed powrotem biegałam dłużej, także w trakcie przerwy od startów. Dwa lata nie było mnie jednak na skoczni, także to na pewno jest długi okres. Wtedy nie trenowałam na żadnych obiektach. Skocznia robi wrażenie po takiej przerwie, ale to jest taka adrenalina, którą chce się czuć. To jest coś, co motywuje, to bardzo przyjemne uczucie – komentowała swój weekendowy start Kil.

Okazuje się, że najprawdopodobniej nie jest to ostatni start byłej reprezentantki żeńskiej kadry narodowej. – Chciałabym potrenować i zdobywać jak najwięcej medali na arenie krajowej. A jeśli się uda jakiś wyjazd, to i na arenie międzynarodowej – przyznaje. Jeszcze w maju 2020 roku mówiła nam, że jej chęci do powrotu nie są zbyt duże. – Nie mogę powiedzieć, że skończyłam całkowicie, bo taka decyzja oficjalnie nie padła. Liczyłam na wsparcie i na to, że ktoś jednak wyciągnie rękę, coś zaproponuje, tak jak mi obiecywano. Tak się niestety nie stało. Z końcem sezonu zimowego straciłam już status juniora i myślę że tego wsparcia już nie dostanę, bo tak jak wiemy, największe inwestycje idą w młodych – mówiła wówczas.

Jak jednak wiemy, później rękę wyciągnął od niej Klub Sportowy w Chochołowie, w którym zajęła się szkoleniem młodych biegaczy. Wtedy przyznała, że chodzi jej po głowie start w zawodach skoków narciarskich. – Mój trener klubowy, Krystian Długopolski, jeszcze mnie namawia jeśli chodzi o skoki narciarskie i obiecaliśmy sobie, że jak otworzą nowe obiekty w Zakopanem to pójdziemy skoczyć… Jako pasja, myślę, że się uda, ale jeśli chodzi o karierę sportową to już raczej nie – twierdziła. Ostatnie zawody LOTOS Cup udowodniły, że Kil nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

 

Bartosz Leja,
źródło: KS Chochołów / informacja własna

 

Dodaj komentarz