You are currently viewing Kamila Karpiel mistrzynią Polski. „Zmieniłam nastawienie, więcej wymagam od siebie”
Kamila Karpiel (fot. Julia Piątkowska)

Kamila Karpiel mistrzynią Polski. „Zmieniłam nastawienie, więcej wymagam od siebie”

Jeszcze przed konkursem mistrzostw Polski kobiet w Zakopanem wydawało się, że główną faworytką do zwycięstwa jest Kinga Rajda, a jedyną zawodniczką, która może jej zagrozić jest Nicole Konderla. Zgodnie ze słowami trenera Łukasza Kruczka to właśnie te dwie skoczkinie prezentowały się najlepiej podczas ostatnich treningów. Zza pleców tej dwójki wyskoczyła jednak Kamila Karpiel, która wywalczyła złoto.

 

Tegoroczny letni sezon nie był dla Kamili Karpiel łatwy. Jedynymi, niewielkimi promykami nadziei mogły się wydawać miejsca pod koniec czołowej dziesiątki w zawodach FIS Cup w Kuopio i Pucharu Kontynentalnego w Oslo. 19-letnia zawodniczka z Podhala ani razu nie wystartowała jednak w Letnim Grand Prix, a jej absencja w zawodach najwyższej rangi była spowodowana a to brakiem wystarczająco dobrej formy, a to brakiem… dokumentów uprawniających ją do zagranicznej podróży.

Niefrasobliwość młodej narciarki często idzie jednak w parze z zadziornością, co Karpiel po raz kolejny udowodniła na Średniej Krokwi. Już podczas niedawnego wejścia swoich podopiecznych na tory lodowe, trener Łukasz Kruczek chwalił zawodniczkę zakopiańskiego AZS-u. –  Kamila podczas ostatniego zgrupowania w Zakopanem skakała dobrze na skoczni normalnej, można powiedzieć że najlepiej w jej całym okresie przygotowawczym – mówił szkoleniowiec, który jeszcze w poprzednim sezonie nie miał łatwego zadania przy dogadaniu się z krnąbrną podopieczną.

Słowa trenera potwierdziły się w czwartek aż z nawiązką. W rundzie próbnej 19-latka skacząc 88 metrów ustąpiła wprawdzie dwóm reprezentantkom Francji, a także Annie Twardosz i Nicole Konderli, jednak już w pierwszej serii konkursowej po dynamicznym wyjściu z progu i odważnym locie uzyskała już 94,5 metra i na półmetku była druga. Przed nią była tylko Josephine Pagnier, która jako zawodniczka z zagranicy nie walczyła o medale mistrzostw Polski. W finale Karpiel skoczyła 96 metrów i bardzo pewnie utrzymała drugą pozycję, zdobywając tym samym tytuł letniej mistrzyni Polski. Był to dla niej czwarty złoty medal krajowego czempionatu, w tym trzeci zdobyty na igelicie. Warto podkreślić, że za każdym razem, kiedy wskakiwała ona na podium MP, znajdowała się na jego najwyższym stopniu.

– O to mi chodziło, żeby wiele osób było zaskoczonych… Ja też byłam. Całe lato pracowałam nad tym, aby to właśnie tak wyglądało. Żebym przyszła na zawody pewna tego, co zrobię. Tu jednak pozytywnie się zaskoczyłam. Nie wiedziałam, że aż tak dobrze mi wyjdzie. Licząc od wiosny, to były jedne z moich lepszych skoków. Wiem, że stać mnie na jeszcze lepsze, ale na ten moment jestem bardzo zadowolona – komentowała tuż po konkursie. – Wiem, że przed sobą mam jeszcze bardzo dużo pracy, ale dobrze jest kończyć sezon pozytywnym akcentem. Bardzo się cieszę – dodała.

Warto podkreślić, że Kamila Karpiel jest uznawana za jedną z najbardziej utalentowanych polskich skoczkiń. Podczas mistrzostw świata w Seefeld (2019 r.) zajęła 23. miejsce, co do dziś jest najlepszym rezultatem polskiej skoczkini w imprezie tej rangi. W tamtym sezonie (2018/2019) trzykrotnie wywalczyła także punkty Pucharu Świata, a w klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego uplasowała się na drugiej pozycji. Niestety później przytrafiła jej się pechowa kontuzja kolana, która przekreśliła praktycznie cały sezon 2019/2020. Zeszłej zimy Karpiel tylko raz uplasowała się w finałowej trzydziestce PŚ. – Poprzedni sezon był jednym z gorszych, które miałam. Był dla mnie trudny psychicznie. Chciałam od niego więcej… Dużo osób mówiło mi, że mi nie poszło, kiedy ja sama dobrze o tym wiedziałam – wspomina.

Czy sezon olimpijski może być więc powrotem na dobre sportowe tory? – Przede wszystkim zmieniłam nastawienie, więcej wymagam od siebie. Dużo pracuję nad tym, żeby to faktycznie wyglądało jak skoki. Wydaje mi się, że zrobiłam dużo pracy nad sobą, a nie nad samymi skokami. Jeżeli nie idzie mi w sferze prywatnej, przekłada się to na trening i nie wychodzi mi tak, jakbym chciała. Teraz wszystko mi się układa i idzie to w dobrym kierunku – podsumowała.

 

Julia Piątkowska, Bartosz Leja,
informacja własna

 

Dodaj komentarz