You are currently viewing Niko Kytösaho wbija szpilkę FIS i rywalom: „W kombinezonach pojawiały się dodatkowe centymetry materiału”
Niko Kytösaho (fot. Julia Piątkowska)

Niko Kytösaho wbija szpilkę FIS i rywalom: „W kombinezonach pojawiały się dodatkowe centymetry materiału”

Jeszcze kilka sezonów temu Niko Kytösaho był określany wielkim talentem niemalże na miarę Gregora Schlierenzauera. Nastoletniego fińskiego skoczka zapisano nawet do słynnego narciarskiego gimnazjum w austriackim Stams, aby tam nabierał umiejętności. Do tej pory jednak 21-latek wciąż nie ujawnił tkwiącego w nim ponoć potencjału, choć miniona zima była dla niego krokiem w dobą stronę. Ostatnio sam opowiedział o zmianach, które mają mu pomóc wskoczyć do światowej czołówki. Zdobył się też na mocne słowa krytyki…

 

Niespełniony „drugi Schlierenzauer”?

Niko Kytosaho Lahti2020 fotAnnaTrybus 300x200 - Niko Kytösaho wbija szpilkę FIS i rywalom: "W kombinezonach pojawiały się dodatkowe centymetry materiału"
Niko Kytösaho (fot. Anna Trybuś)

O Kytösaho zrobiło się dość głośno w 2015 roku. Wtedy jako 15-letni mistrz Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy został zapisany do narciarskiego gimnazjum w Stams. Dla młodzieńca z Finlandii była to spora szansa, ale też ogromne wyzwanie, które jak się okazało, przerosło go. Po zaledwie tygodniu spędzonym w Austrii zrezygnował z dalszego pobytu zagranicą i postanowił wrócić do ojczyzny, aby tam kontynuować sportowy rozwój. Po latach ciężko jednoznacznie ocenić, czy w taki sposób młody Niko przekreślił swoją ogromną szansę na stanie się „drugim Schlierenzauerem”, jednak z pewnością Fin nie poszedł w ślady byłego absolwenta tej samej szkoły.

Po młodzieńczym talencie śladów zostało niewiele, a swój potencjał Kytösaho udowadniał zazwyczaj jedynie w krajowych czempionatach. Aż do dziś jego jedynym międzynarodowym indywidualnym podium pozostało to, wywalczone przed prawie siedmioma laty w Tschagguns. I o ile po raz pierwszy Fin wystartował w zawodach Pucharu Świata w lutym 2016 roku w Lahti, to po pierwsze punkty sięgnął… dopiero w listopadzie 2019 roku w Ruce. Wydaje się jednak, że już poprzedniej zimy młody zawodnik z Kuopio wskoczył na dobre sportowe tory. W czołowej trzydziestce mieścił się już nie tylko raz, a aż pięciokrotnie. Ponadto zajmując 18. miejsce w Engelbergu wywalczył swoja „życiówkę”, a bywało też, że przeskakiwał lidera fińskiej kadry, Anttiego Aalto.

Teraz okazuje się, że Niko Kytösaho sam stał się jednym z liderów drużyny, z którego zdaniem liczy się trener kadry, Janne Väätäinen. Ponadto młody skoczek samodzielnie podjął ważne decyzje dotyczące optymalizacji swojego sprzętu, a także… nie zawahał się wytknąć kontrolerom Międzynarodowej Federacji Narciarskiej pobłażliwości względem najmocniejszych ekip. Ale po kolei.

 

Zmiana nart, otoczenia, i szpilka wbita rywalom

LetnieGrandPrix Klingenthal2021 konkursMezczyzn fotJuliaPiatkowska NikoKytosaho 300x200 - Niko Kytösaho wbija szpilkę FIS i rywalom: "W kombinezonach pojawiały się dodatkowe centymetry materiału"
Niko Kytösaho (fot. Julia Piątkowska)

Okazuje się, że częsta obecność ekipy Suomi w Europie Centralnej tego lata nie jest przypadkiem. Jak przyznaje Kytösaho, to on sam zasugerował szkoleniowcowi zgrupowania odbywające się na zróżnicowanych skoczniach (a nie tylko tych znanych doskonale w kraju), a także podczas zmiennej w tej części kontynentu pogody. Finowie stawiając na częste przemieszczanie się pomiędzy austriackimi Bischofshofen, Villach i Innsbruckiem, niemieckim Garmisch-Partenkirchen, czy słoweńską Planicą, postanowili nawet na pewien czas zamieszkać… w przyczepach kempingowych, aby ograniczyć koszty i tak nadwyrężonego związkowego budżetu. Według młodego zawodnika, jego rodacy i on sam, przebywający w poprzednich latach przez większą część okresu treningowego w kraju, byli w złej kondycji psychofizycznej. – Wszyscy są w tak złym stanie, że nie są w stanie zdobywać medali. Ponadto dziś wiele zależy też od technologii i narzędzi – przyznał, cytowany przez portal Yle.fi. A przecież właśnie podczas zgrupowań w Europie Centralnej, pojawia się możliwość podejrzenia technologicznych nowinek u spotykanych na treningach rywali z Austrii, Niemiec czy Polski. 

I właśnie na jedną ze sprzętowych zmian postawił ostatnio sam zainteresowany. Skoczek z Kraju Tysiąca Jezior, mimo że ma za sobą „życiową” zimę, był niezadowolony z używanych przez siebie nart słoweńskiej firmy Slatnar. Dlatego też nawiązał kontakt z austriacką marką Fischer i już tego lata szybował na charakterystycznych żółto-czarnych „deskach”. – Narty, na których skakałem, czasami mocno mnie zawodziły. Skontaktowaliśmy się z Fischerem, chcieli dać mi narty testowe. Przetestowałem je i polubiłem. Pomogło mi to lepiej skakać i przyniosło większą pewność siebie – podkreśla i dodaje: – Moje techniczne podstawy zaczęły być naprawdę dobre, teraz muszę ułożyć ostatnie elementy układanki. Chodzi jednak o to, aby z niczym nie przesadzić.

Kytösaho w rozmowie z portalem Iltalehti.fi nawiązał też do sprzętowych detali… wbijając szpilkę Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, oraz rywalom z mocniejszych reprezentacji. Zdaniem Fina, za czasów austriackiego kontrolera sprzętu Seppa Gratzera, mocniejsze nacje miały taryfę ulgową. – Jeśli ktoś śledził dobrze wydarzenia na skoczni, wiedział, że kiedy nadchodziły najważniejsze imprezy w tym igrzyska olimpijskie, w kombinezonach niemieckich i innych skoczków z mocnych narciarskich krajów, pojawiało się nagle dodatkowe 10 centymetrów materiału. To fakt znany wszystkim, który nigdy nie został poruszony – mówi, zaznaczając, że w taki sposób konkurenci w nieprzepisowy sposób zwiększali powierzchnię nośną. Sam wyraża też nadzieję, że fakt iż za kontrolę sprzętu i ewentualne dyskwalifikacje będzie odpowiadał nowy na tym stanowisku Fin Mika Jukkara, może stanowić „powrót do przestrzegania zasad”.

Jak będą wyglądały nowe realia pod względem kontroli sprzętu, a także forma ekipy Suomi? O tym dowiemy się już niebawem. Puchar Świata rusza w Niżnym Tagile w dniach 19-21 listopada. Tam trener Janne Väätäinen będzie mógł postawić na czterech swoich rodaków. Można się spodziewać, że w tym gronie znajdą się trzej kadrowicze, Antti Aalto, Niko Kytösaho i Arttu Pohjola, a także świetnie spisujący się tego lata w Pucharze Kontynentalnym Eetu Nousiainen, który w październiku został też mistrzem kraju. Wydaje się, że jedynym skoczkiem, który może jeszcze zamieszać w nominacjach, jest wicemistrz kraju Jarkko Määttä. Później Finów czekać będą zawody w liczniejszym gronie, przed własną publicznością w Ruce.

 

Bartosz Leja,
źródło: Yle.fi / Iltalehti.fi / informacja własna

 

Dodaj komentarz