You are currently viewing Aleksander Stöckl sam na kwarantannie w hotelu w Klingenthal. „Myślę, że to przesada”
Alexander Stöckl (fot. Julia Piątkowska)

Aleksander Stöckl sam na kwarantannie w hotelu w Klingenthal. „Myślę, że to przesada”

Alexander Stöckl od poprzedniego weekendu przebywał na kwarantannie spowodowanej pozytywnym wynikiem testu na COVID-19. Szkoleniowiec Norwegów został „zamknięty” w hotelu położonym w lesie w Klingenthal. Był w tym czasie jedynym gościem, więc dziwić może fakt, że nie mógł opuścić pokoju ani wyjść na dziedziniec.

 

48-letni Austriak dowiedział się o pozytywnym wyniku testu na koronawirusa w poprzednią sobotę. Rezultat początkowo był niejednoznaczny, jednak kolejne testy potwierdziły zarażenie. Drugiego dnia rywalizacji w Klingenthal podopieczni trenera Stöckla musieli więc sobie radzić bez niego. Spisali się znakomicie zajmując miejsca od drugiego do szóstego. – Nasze osiągnięcia w trakcie minionego weekendu były fantastyczne. Od początku sezonu byliśmy na dobrej drodze, ale czasami mieliśmy pecha. Teraz wróciliśmy na dobrą drogę. Zespołowy wysiłek został zwieńczony przez drugie miejsce Daniela-André Tande, który powrócił do światowej czołówki po trudnym finale poprzedniego sezonu i groźnym upadku w Planicy. Liczymy na kontynuację dobrych występów, choć trudno oczekiwać, że w czołowej szóstce znowu będziemy mieli pięciu zawodników – mówił przebywający na kwarantannie szkoleniowiec.

Stöckl został przetransportowany do Waldhotel Vogtland, który może pomieścić 150 gości. Austriak mógł jednak poczuć się jak „Kevin sam w domu”, ponieważ poza nim w ośrodku nie przebywał nikt. Dodatkowo 48-late był cały czas zamknięty w pokoju, a świeże powietrze docierało do jego tymczasowej „rezydencji” wyłącznie z balkonu. – Nie wolno mi wychodzić. Takie są niemieckie zasady. Myślę, że jest to trochę przesada. Hotel położony jest w środku lasu, dlatego nazywa się Waldhotel Vogtland. Gdybym wyszedł, nie spotkałbym żadnego człowieka – mówił dla serwisu Dagbladet.no. Co ciekawe, obecność trenera Norwegów w mimo wszystko całkiem przystępnych warunkach, była możliwa dzięki właścicielowi hotelu, który jest także… szefem komitetu organizacyjnego zawodów w Klingenthal.

48-latek podkreślił w trakcie pobytu na izolacji, że czuje się dobrze. Miał co prawda kaszel i kilka dni temu doskwierała mu lekka gorączka, jednak były to jedyne objawy choroby. – Nie wiem, gdzie się zaraziłem. Być może tak się stało, gdy w miniony weekend jechaliśmy z Polski do Norwegii. Mogło to być na lotnisku lub w samolocie. Ale nie śmiem nic powiedzieć na pewno. Myślę, że od początku zrobiłem około 50 do 60 testów na koronawirusa. Za każdym razem czuję ekscytację, ale wewnątrz jestem mentalnie przygotowany na niedobrą odpowiedź. To nie jest straszne, tylko po prostu nudne – tłumaczy. Warto zaznaczyć, że w Niemczech czas izolacji wynosi 14 dni od uzyskania pozytywnego wyniku. Stöckl jednak w niedzielę mógł opuścić hotel i powrócić do swojej ojczyzny, by tam dokończyć kwarantannę i z rodziną spędzić święta Bożego Narodzenia.

Ze względu na pozytywny wynik testu, szkoleniowca zabrakło podczas minionego weekendu w Engelbergu. Zespół prowadził wówczas Thomas Lobben, który na co dzień pracuje z norweskim zapleczem. Pomocnicy głównego trenera zostali w Norwegii, by zmniejszyć ryzyko zarażenia. Wykonywane przez nich testy dawały na szczęście wyniki negatywne. Norwescy skoczkowie po fantastycznym występie w Klingenthal, w szwajcarskiej miejscowości trochę obniżyli loty. Zarówno w pierwszym jak i drugim konkursie tylko dwójka zameldowała się w czołowej dziesiątce. Byli to Halvor Egner Granerud, który pierwszego dnia rywalizacji był siódmy a drugiego szósty oraz Marius Lindvik, który zajął dziesiąte miejsce w sobotę, a w niedzielę zameldował się na najniższym stopniu podium. W drugiej serii meldowali się jeszcze tylko Robert Johansson oraz Johann Andre Forfang.

 

Maria Chenczke,
źródło: Dagbladet.no

 

Dodaj komentarz