ZIO Pekin: Słoweńcy mistrzami w mikstach, sensacyjne medale Rosjan i Kanadyjczyków!

Słoweńska drużyna w wielkim stylu sięgnęła po złoty medal w konkursie drużyn mieszanych na igrzyskach olimpijskich. Zaskakujące dyskwalifikacje za nieprzepisowe kombinezony otrzymały skoczkinie z Japonii, Austrii, Niemiec i Norwegii, co spowodowało prawdziwą „rzeź faworytów” do medali. W związku z tym skład olimpijskiego podium uzupełnili niespodziewanie reprezentanci Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego, a także sensacyjnie Kanadyjczycy. Polacy zakończyli rywalizację na siódmej pozycji.

To był debiutancki konkurs drużyn mieszanych na igrzyskach olimpijskich, który przejdzie do historii nie tylko z tego powodu. Za nieprzepisowe kombinezony, zdyskwalifikowanych zostało aż pięć skoczkiń czołowych reprezentacji, co pozbawiło głównych medalowych kandydatów medalowych pozycji. Tym samym byliśmy świadkami nie tylko sensacji, ale konkursu zupełnie szalonego.

Trzeba jednak przyznać, że ponad wszystkim byli dzisiaj Słoweńcy. Podopieczni trenerów Zupančiča i Hrgoty skakali zdecydowanie najlepiej, a do drużynowego złota poprowadziła słoweńską ekipę świeżo upieczona indywidualna mistrzyni olimpijska, Urša Bogataj, która oddała skoki na odległość 106 i 100 metrów.  Na wysokości zadania stanęli też pozostali – Peter Prevc (101,5 / 101,5 m) Nika Križnar (101,0 / 99,5 m) oraz Timi Zajc (97,5 / 100,0 m). Ostatecznie triumfatorzy zgromadzili aż 1001,5 punktu, o 111,2 punktu pokonując drugą drużynę i o 156,9 punktu trzecią.

Kto jednak przed konkursem spodziewał się, że na podium uplasują się Japończycy, Austriacy, Niemcy lub Norwegowie… spoglądając na końcową klasyfikację przecierał oczy ze zdumienia. Na drugiej pozycji wylądowali finalnie reprezentanci Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego, którzy zgromadzili 890,3 punktu. Podopieczni trenerów Plekhova i Kerova mogli sprawić niespodziankę, jednak mało kto stawiał na to, że będą zdolni wywalczyć srebro. Trzeci na półmetku Rosjanie wykorzystali skutecznie wykluczenia mocnych rywali i co trzeba podkreślić, zrobili swoje. Bardzo dobrze w ich ekipie zaprezentowali się skoczkowie, Evgenii Klimov (100,5 / 103,0 m) oraz Danil Sadreev (99,5 / 100,5 m), a swoje cegiełki do końcowego rezultatu dołożyły także skoczkinie, Irina Avvakumova (92,0 / 91,5 m) oraz nieco odstająca poziomem od kolegów i koleżanki Irma Makhinia (86,0 / 81,5 m).

Największą sensacją dzisiejszych zmagań było jednak bez wątpienia trzecie miejsce Kanadyjczyków. Po pierwszej kolejce Kanadyjczycy zajmowali czwartą pozycję, co zawdzięczali jednak w dużej mierze dyskwalifikacjom rywali. Wydawało się, że w finale mogą zaliczyć spadek w klasyfikacji, jednak… stało się zupełnie inaczej. Na wyżyny swoich możliwości wspiął się lider ekipy, Mackenzie Boyd-Clowes, który dwukrotnie skacząc 101,5 metra poprowadził swoją drużynę do brązowego medalu, odpierając wcześniej atak powracających z niebytu Japończyków i Ryoyu Kobayashiego. Mocniejszą z Kanadyjek była Abigail Strate (93,5 / 91,5 m), a co mogli robili Matthew Soukup (87,0 / 89,0 m) oraz Alexandria Loutitt (84,0 / 90,0 m). Z pewnością, gdyby nie sprzętowe zamieszanie, reprezentacja Kraju Klonowego Liścia nie mogłaby liczyć na tak spektakularne osiągnięcie, jednak takie niewiarygodne historie outsiderów na igrzyskach… lubimy chyba najbardziej.

Olimpijski debiut mikstów zapamiętamy jednak także z innego powodu niż te czysto sportowe. Za nieprzepisowe kombinezony zdyskwalifikowanych zostało aż pięć zawodniczek z grona ścisłych medalowych faworytów. Wszystko zaczęło się od Sary Takanashi, której świetny pierwszy skok na odległość 103 metrów nie został wliczony do drużynowej noty. Chwilę później taka sama historia spotkała Katharinę Althaus (104,0 m) oraz Danielę Iraschko-Stolz (85,5 m). Tym samym już po pierwszej serii wydawało się, że z szansami na olimpijskie medale sensacyjnie będą się musieli pożegnać Japończycy, Niemcy i Austriacy. I wkrótce się to potwierdziło, przynajmniej w przypadku czterokrotnych mistrzów świata w mikstach, Niemców, którzy zakończyli rywalizację już na pierwszej kolejce na dziewiątej pozycji. Do finału awansowali Japończycy, którzy mimo imponującego pościgu zdołali dotrzeć z ósmej na czwartą pozycję. Z ogromnych problemów, które spowodowała dyskwalifikacja Takanashi, nie wyprowadził ich nawet najlepszy indywidualnie w całej stawce Ryoyu Kobayashi (102,5 / 106,0 m).

Austriacy przesunęli się finalnie z szóstej na piątą pozycję, mając w swoich szeregach znakomicie prezentującego się Stefana Krafta (102,0 / 102,0 m). Kiedy wydawało się, że pewnie po srebrny medal zmierzają Norwegowie… otrzymaliśmy informację o kolejnych dyskwalifikacjach. Najpierw za nieprzepisowy strój wykluczona została Anna Odine Stroem, a chwilę później Silje Opseth. To oznaczało, że ekipa trenerów Stoeckla i Meyera zakończy zawody na ósmej pozycji.

Reprezentacja Polski już przed konkursem nie mogła się nastawiać na walkę o medale. I w konkursie w pełni się to potwierdziło. O ile występ naszych skoczków, Kamila Stocha (99,5 / 102,5 m) oraz Dawida Kubackiego (96,0 / 101,0 m) był może nie na znakomitym, ale na pewno solidnym poziomie, to debiutujące na igrzyskach polskie skoczkinie wyraźnie odstawały od większości zagranicznych rywalek. Kinga Rajda skoczyła 80,5 i 73,5 metra, a Nicole Konderla uzyskała 75,5 i 72,5 metra. I nawet w tak szalonym konkursie, w którym myśli o podium mogły do głowy przychodzić niemalże każdej nacji, Polacy raczej ani przez chwilę szansy na to nie mieli. Finalnie Biało-Czerwoni podopieczni trenerów Dolezala i Kruczka zgromadzili 763,2 punktu zajmując szóste miejsce. Nasza reprezentacja straciła do triumfujących Słoweńców 238,3 punktu, a do trzecich Kanadyjczyków aż 81,4 punktu.

Drużynowe wyniki konkursu:

Nieoficjalne wyniki indywidualne:

Bartosz Leja,
informacja własna