You are currently viewing Manuel Fettner z olimpijskim srebrem. „To była niesamowita droga, pełna wzlotów i upadków”
Manuel Fettner (fot. Julia Piątkowska)

Manuel Fettner z olimpijskim srebrem. „To była niesamowita droga, pełna wzlotów i upadków”

Zmagania w skokach narciarskich w ramach Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Zhangjiakou już przyniosły nam wiele bardzo ciekawych sportowych historii. Jedną z najbardziej inspirujących wydaje się jednak historia Manuela Fettnera. 36-letni austriacki skoczek, który jeszcze w poprzednich sezonie nie był zawodnikiem kadry narodowej swojego kraju, na normalnej skoczni wywalczył tytuł wicemistrza olimpijskiego. – To była niesamowita droga, pełna wzlotów i upadków – mówił wzruszony.

 

Nie ma co ukrywać, że wielu go już skreślało. Skoczek, który swego czasu był uznawany za „cudowne dziecko” austriackich skoków narciarskich sensacyjnie zdobył w chińskim Zhangjiakou srebrny medal olimpijski. Co ciekawe, w zawodach Pucharu Świata debiutował już jako… 14-latek. 2 stycznia 2000 roku wziął udział w kwalifikacjach do konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku i wówczas wylądował na 51. miejscu, ocierając się o awans do prestiżowej imprezy. Rok później na Bergisel był już 44., a w finałowych zawodach TCS w Bischofshofen zajął sensacyjnie piątą pozycję, mając zaledwie 15 lat. Już wtedy mówiło się, że Manuel Fettner już niebawem może dołączyć do największych.

Droga na narciarskich szczyt okazała się jednak znacznie trudniejsza. Być może tak jak Klemens Murańka, który w kwalifikacjach do zawodów PŚ wystartował w wieku zaledwie 13 lat, młody skoczek poczuł na sobie zbyt szybko wielką presję, którą nie do końca uniósł. Nagłe zainteresowanie mediów i atmosfera wielkich narciarskich imprez mogły sprawić, że nie dał rady w pełni pokazać swojego potencjału. Co prawda już w lutym 2001 roku wywalczył tytuł wicemistrza świata juniorów w Karpaczu, jednak kolejne sezony spędzał głównie w drugoligowym Pucharze Kontynentalnym. Austriak musiał dopiero okrzepnąć na międzynarodowych arenach, aby móc zmierzyć się z narciarską elitą. Swoje pierwsze podium w zawodach najwyższej rangi wywalczył mając już 24 lata. Doszło do tego w Oberstdorfie w 2010 roku, kiedy to uplasował się na trzecim stopniu podium. Cały 59. Turniej Czterech Skoczni zakończył na znakomitej czwartej lokacie.

Wydaje się jednak, że Fettner był w zawodach światowej czołówki niczym kometa. Pojawiał się, później na jakiś czas znikał, aby znowu błysnąć i zaznaczyć swoją obecność. Furorę zrobił podczas Mistrzostw Świata we włoskim Val di Fiemme w 2013 roku, kiedy to na skoczni w Predazzo w konkursie drużynowym zdołał mimo wypięcia się jednej narty tuż po wylądowaniu ustać swój skok i dzięki temu uratować dla austriackiej drużyny wyczekiwane złoto. Co ciekawe, spektakularny wyczyn powtórzył w tym roku podczas pucharowego konkurs w Bischofshofen. W międzyczasie skoczek z Innsbrucka zapisał na swoim koncie łącznie trzy pucharowe podia wywalczone indywidualnie, a także starty w trzech Mistrzostwach Świata i jednych Igrzyskach Olimpijskich.

Lata jednak leciały, a coraz bardziej „wiekowy” Austriak musiał zdawać sobie sprawę z tego, że do kadry dołączają coraz młodsi i bardziej perspektywiczni zawodnicy. W poprzednim sezonie dla Fettnera zabrakło nawet miejsca w reprezentacji narodowej, jednak mimo tego nie zamierzał się on poddawać. I efekty zaczęły ponownie przychodzić. Tej zimy 36-latek wystartował już w 17 konkursach Pucharu Świata i punktował w 15 z nich. Najwyżej plasował się na piątej pozycji w Bischofshofen. I choć osiemnastego skoczka klasyfikacji generalnej można było zaliczyć do bardzo szerokiej światowej czołówki, to przed igrzyskami w Pekinie mało kto stawiał go w gronie medalowych kandydatów. A ten w cieniu Stefana Krafta, Daniela Hubera czy Jana Hoerla… robił swoje.

To, że udało mu się zbudować formę na najważniejszą imprezę czterolecia i to, że normalny obiekt w Zhangjiakou po prostu mu „leży”, udowodnił już w treningach. Już w pierwszej oficjalnej serii zameldował się na pierwszym miejscu. Później był siódmy, czternasty, ósmy, dwunasty, piąty. W serii próbnej przed kwalifikacjami był drugi i wraz z późniejszymi mistrzem olimpijskim, skacząc 106,5 metra ustanowił nieoficjalny rekord obiektu. W kwalifikacjach zamknął z kolei czołową szóstkę, a w serii próbnej przed konkursem głównym wylądował na piątej pozycji.

W konkursie olimpijskim okazało się po raz kolejny, że doświadczenie w tak ważnych imprezach odgrywa ogromną rolę. W pierwszej rundzie Fettner skoczył 102,5 metra, co dawało mu piątą pozycję. W finale zaatakował, potwierdzając, że mimo 36 lat „na karku”, wciąż tkwi w nim ogromny potencjał i nutka pozytywnego sportowego szaleństwa. Poszybował 104 metry i dzięki temu zdołał awansować na drugą pozycję i zostać wicemistrzem olimpijskim. Już podczas pierwszej ceremonii dekoracji na skoczni, widać było na jego twarzy ogromne wzruszenie. Dziś na jego szyi znalazł się srebrny medal olimpijski.

Ciężko mi cokolwiek powiedzieć. To niesamowite. W serii finałowej byłem w pełni skoncentrowany i udało mi się wszystko wykonać „w punkt”. Jestem zachwycony, chcę podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w tej sukces. To była niesamowita droga, pełna wzlotów i upadków. Gdybym nie miałbym z tego tak wiele radości, już dawno bym z tym skończył. Szkoda, że w Pucharach Świata nie pojawiają się częściej 90-metrowe skocznie, wtedy może odniósłbym jeszcze większy sukces – mówił Austriak w rozmowie z austriacką telewizją ORF i cytowany przez rodzimy związek narciarski. Dodajmy, że Fettner stracił do złotego medalisty (Ryoyu Kobayashiego) 4,2 punktu.

Warto zaznaczyć, że 36-letni skoczek jest pierwszym męskim medalistą olimpijskim z Austrii w skokach narciarskich od 2010 roku. Wówczas dwukrotnie po brązowe medale sięgał Gregor Schlierenzauer. Tym razem nic nie stoi na przeszkodzie, aby o pięć lat starszy zawodnik przebił osiągnięcie wielkiej gwiazdy skoków narciarskich. Kolejny indywidualny konkurs na dużej skoczni już 12 lutego.

 

Bartosz Leja,
źródło: ORF / ÖSV / informacja własna

 

Dodaj komentarz