You are currently viewing Kamil Stoch mówi STOP WOJNIE. „Jako sportowcy nie możemy udawać, że się nic nie dzieje”
Kamil Stoch z ważnym apelem na nartach (fot. Julia Piątkowska)

Kamil Stoch mówi STOP WOJNIE. „Jako sportowcy nie możemy udawać, że się nic nie dzieje”

Kamil Stoch zajął w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w Lahti jedenaste miejsce. Reprezentant Polski z pewnością miał w czasie tego weekendu większe apetyty, jednak jak sam przyznawał, wojna trwająca na Ukrainie nie pozwoliła mu w pełni skupić się na sportowej rywalizacji. Utytułowany skoczek stawiany przez wielu jakom wzór szacunku wobec sportowych rywali, zdecydował się także na gest solidarności z zaatakowanym przez Rosję krajem. „Stop war. Better fight in sport. #StayWithUkraine” – napisał na swoich nartach prezentowanych do telewizyjnej kamery.

 

Po piątkowej 24. lokacie, dzisiaj Kamil Stoch zajął w konkursie Pucharu Świata w Lahti 11. miejsce. 34-latek oddał skoki na odległość 125 i 122 metrów i jak sam przyznawał, nie był w pełni zadowolony ze swoich prób na fińskiej Salpausselce (HS-130). Zapytany przez Pawła Kuwika z Eurosportu o ocenę swojego niedzielnego startu i próby, odparł: – Były dosyć w kratkę. Myślałem, że po igrzyskach osiągnę większą stabilność i skoki będą bardzo równe i bardzo dobre. Czasami oddawałem dobre skoki, z których byłem bardzo zadowolony, a czasami czegoś brakowało. Pojawiał się błąd, który dawno się nie pojawiał, czyli za wczesne odbicia. To było dla mnie dziwne, musiałem się mierzyć z nową rzeczą – komentował.

Skoczek, który w Lahti trzykrotnie wygrywał, podkreślił, że zmagania w zawodach najwyższej rangi z konkursu na konkurs stają się coraz bardziej zacięte. – Dobrze jest wrócić do Pucharu Świata na dobrym poziomie, bo jest on bardzo wysoki. Margines błędu zmniejszył się do minimum. Cały czas walczę o dwa super skoki w zawodach i tego się będę trzymał. Czuję, że moje skoki mogą być lepsze i że to nie jest kres moich możliwości i to jest pozytywne. Aczkolwiek chciałbym, żeby to było „już” – nie ukrywał.

Stoch nie był głównym aktorem sportowej rywalizacji w Finlandii, jednak to właśnie on zdobył się na bardzo ważny gest solidarności z Ukrainą. Ponadto zwrócił się z bardzo ważnym apelem. Na jego nartach podczas konkursu pojawił się napis „Stop war. Better fight in sport. #StayWithUkraine”, co w wolnym tłumaczeniu oznacza „Stop wojnie. Lepiej walczcie w sporcie. Bądźcie z Ukrainą”. Jak sam przyznał, od kilku dni, w których trwają rosyjska agresja na naszego wschodniego sąsiada, polski zawodnik czuł niepokój związany z międzynarodową sytuacją.

Trochę kosztowało mnie to stresu i nerwów. Odkąd przyjechaliśmy tutaj, myślę o tym co się dzieje, nie potrafię od tego uciec. Przestałem już używać telefonu i Internetu, bo jak tam wchodziłem, to widziałem wydarzenia, które dzieją się na Ukrainie. Bardzo mną to wstrząsnęło. Jako sportowcy nie możemy udawać, że się nic nie dzieje. Ja nie czułem się tutaj dobrze w sytuacji zawodów. Lubię skakać, kocham to co robię, ale sama rywalizacja nie dawała mi satysfakcji. Wisiało to nade mną, z tyłu głowy miałem to, co się dzieje. Nie potrafię się od tego odwrócić i uważam, że nie powinniśmy się od tego odwracać. Powinniśmy głośno o tym mówić i propagować to, co jest w sporcie najpiękniejsze, czyli wzajemne dobre relacje, szacunek, wspieranie się. I przede wszystkim walkę, ale z samym sobą, ze swoimi słabościami i z przeciwnikiem, ale przez sportową rywalizację – powiedział odważnie na antenie Eurosportu. Jednocześnie reprezentant Polski okazał się jednym z niewielu zawodników w pucharowej stawce, którzy w tak stanowczy sposób zareagowali na wojnę toczącą się na terytorium Ukrainy.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez SkokiPolska.pl (@skokipolska)

 

Bartosz Leja,
źródło: Eurosport / informacja własna

 

Dodaj komentarz