You are currently viewing Stefan Kraft: „Wywalczyłem medal igrzysk i teraz skakanie daje mi przyjemność”
Stefan Kraft (fot. Julia Piątkowska)

Stefan Kraft: „Wywalczyłem medal igrzysk i teraz skakanie daje mi przyjemność”

Stefan Kraft to bez dwóch zdań jeden z najlepszych skoczków narciarskich w historii. Jeszcze na początku sezonu wydawało się, że to on może grać główne skrzypce w czasie całej zimy, jednak w pewnym momencie przytrafiła mu się obniżka formy. Teraz utytułowany Austriak powrócił do świetnej dyspozycji i jest liderem turnieju Raw Air. Jak sam przyznaje, w naprowadzeniu swojej formy na właściwe tory pomógł mu… złoty medal olimpijski.

 

W swoim bogatym sportowym dorobku Stefan Kraft ma już mistrzostwo świata, medal MŚ w lotach, Kryształowe Kule i triumf w Turnieju Czterech Skoczni. Jeszcze do niedawna austriackiemu asowi przestworzy brakowało jednak choćby jednego olimpijskiego medalu. Kiedy w 2014 roku jego kariera dopiero nabierała rozpędu, musiał uznać wyższość swoich reprezentacyjnych kolegów, którzy reprezentowali kraj podczas igrzysk w Soczi. Cztery lata później w kulminacyjnych momentach w Pjongczangu nie trafił z formą i indywidualnie plasował się na trzynastym i osiemnastym miejscu. Drużynowo wraz z kolegami wylądował wówczas niespodziewanie poza podium. Mogło się więc wydawać, że igrzyska w Pekinie mogą być dla prawie 29-letniego skoczka jedną z ostatnich okazji do wywalczenia upragnionego olimpijskiego krążka.

Na skoczniach w Zhangjiakou co prawda nie udało mu się zawojować indywidualnych zmagań (zajął dziesiąte i trzynaste miejsce), jednak w drużynie wraz z Danielem Huberem, Janem Hörlem i Manuelem Fettnerem, sięgnął po złoto. Jak się okazuje, wywalczenie go zdjęło z Austriaka wielką presję. – Podczas igrzysk czułem spore nerwy, bo bardzo chciałem zdobyć w końcu upragniony medal. Wywalczyłem go i teraz skakanie daje mi większą przyjemność, czerpię z tego satysfakcję. Teraz wszystko jest ze mną dobrze, wróciłem do dobrej formy – przyznał Kraft. Zapytany o to czy bardziej pragnął indywidualnego złota, nie zaprzeczył. – Skoki narciarskie to tak naprawdę sport indywidualny. Skaczemy i trenujemy dla siebie. Konkursy drużynowe są jednak naładowane większą dawką emocji. Wywalczyliśmy złoty medal wraz z przyjaciółmi i jako cała drużyna mieliśmy z tego naprawdę mnóstwo radości – skwitował.

Podczas Turnieju Czterech Skoczni wydawało się jednak, że forma podopiecznego trenera Widhölzla znajduje się na równi pochyłej. Świadczyć mogły o tym nie tylko lokaty w drugiej i trzeciej dziesiątce stawki, ale przede wszystkim brak kwalifikacji do konkursu w Garmisch-Partenkirchen. Wówczas skoczek z Oberalm miał spore problemy w locie, a jego nadmierne wychylenie na granicy bezpieczeństwa, często było powodem zbyt szybkiego lądowania i kończenia skoków znacznie szybciej od rywali. Teraz Kraft zaczyna przypominać siebie z najlepszych sezonów, kiedy po wyjściu z progu momentalnie przybierał optymalną sylwetkę i długo szybował nad zeskokiem lecąc stosunkowo nisko, ale bardzo szybko, daleko i pięknie stylowo. – Wszystko zmieniło się, odkąd po Turnieju Czterech Skoczni zrobiłem sobie przerwę na treningi. Wykonałem wtedy z trenerami trochę zmian w moich skokach, sprzęcie i samym systemie treningu. To była bardzo dobra decyzja i bardzo ważny krok. Punktem przełomowym były dla mnie nie tylko igrzyska, ale też 149 metrowy skok w Willingen, tuż przed igrzyskami – ocenia triumfator ostatnich zawodów w Lahti i Lillehammer.

Przed skoczkami wciąż jeszcze jedno wydarzenie rangi mistrzowskiej w tym sezonie. Mowa oczywiście o Mistrzostwach Świata w lotach narciarskich, które odbędą się w dniach 10-13 marca na „mamuciej” skoczni HS-240 w norweskim Vikersund. Dla Stefana Krafta będzie to jednocześnie powrót na tę imprezę po czteroletniej przerwie. W 2020 roku podczas czempionatu w Planicy oddał znakomity treningowy skok (na 239 metrów), ale tuż po nim… problemy z plecami pozbawiły go szansy startu w kwalifikacjach. Aktualnie wiele wskazuje na to, że na Vikersundbakken, na której zresztą w 2017 roku ustanowił rekord świata (253,5 metra), Austriak będzie mógł poprawić osiągnięcie z 2016 roku z Bad Mitterndorf, kiedy to wywalczył brąz. – Rok temu nie mogłem powalczyć w Planicy. Mam nadzieję wrócić na Mistrzostwa Świata w lotach w Vikersund w bardzo dobrej formie. Zawsze kiedy przyjeżdżasz na loty narciarskie w dobrej dyspozycji, masz z takich skoków wiele radości. Chcę tam zdobyć medal indywidualnie i drużynowo – zapowiada.

Póki co przed Kraftem jeszcze dwa konkursy w Oslo-Holmenkollen, w których też będzie jednym z głównych faworytów do zwycięstwa. Wygrywając czwartkowy konkurs w Lillehammer objął prowadzenie w klasyfikacji turnieju Raw Air. Ten cykl zresztą też już padł jego łupem (w 2017 r.). Aktualnie Kraft zgromadził 419,7 punktu i dość wyraźnie wyprzedza Japończyka Ryoyu Kobayashiego (403,3 pkt). A już w sobotę na Holmenkollbakken stanie przed szansą na 25. triumf i 79. podium w zawodach Pucharu Świata. A o tym, że będzie faworytem, świadczyć może najlepszy indywidualny wynik w piątkowym konkursie mikstów, w którym wraz z rodakami zajął drugie miejsce wygrywając korespondencyjny pojedynek z Kobayashim.

 

korespondencja z Oslo, Julia Piątkowska,
+ Bartosz Leja

 

Dodaj komentarz