Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, Joanna Szwab pożegnała się ze skokami narciarskimi. Jedna z prekursorek żeńskiej odsłony tej dyscypliny sportu w Polsce w pożegnalnym wpisie na Instagramie podkreśliła, że pasja do skakania na nartach nie była łatwa, a drogi na skoczniach często bywały kręte. „Kiedyś chciałam być jak Adam Małysz. Skakać i wygrywać jak on” – przyznała.
Decyzję o tym, że sezon 2021/2022 będzie ostatni w jej karierze, Szwab ogłosiła jeszcze przed rozpoczęciem zimowego sezonu 2021/2022. „Ostatnia zima przede mną. Mam nadzieje, że pozwolę sobie tą długą historię zapamiętać pozytywnie” – napisała pod koniec października. Taka deklaracja 25-latki wywołała spore zaskoczenie nie tylko wśród kibiców, ale nawet… u trenera polskiej kadry, Łukasza Kruczka. Jak się wówczas okazało, szkoleniowiec nie wiedział wcześniej o zamiarach swojej podopiecznej.
– Myślę, że w tej kwestii decyzja nigdy nie jest właściwa. Wiem też jaka jest ciężka. Mnie zaskoczył bardzo moment, gdyż jeśli chodzi o skoki, to nie spotkałem się nigdy z taką deklaracją przed sezonem. Wiadomo, że skoki maja w sobie nutkę nieprzewidywalności, a takie postawienie sprawy może spowodować nieco zamieszania. Ja pozostawiam sprawę otwartą i zobaczymy co będzie dalej – powiedział nam wtedy Kruczek, który zresztą sam o decyzji Szwab dowiedział się z mediów.
Dzisiaj, kiedy wiadomo już że polskie skoczkinie nie wystartują w sześciu ostatnich konkursach Pucharu Kontynentalnego kobiet rozgrywanych w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, pewne jest, że skoczkini z Chochołowa zakończyła już swoje międzynarodowe starty. Tym samym nie znajdzie się także w składzie Biało-Czerwonych na finałowe zawody Pucharu Świata, które odbędą się w czasie najbliższego weekendu w niemieckim Oberhofie. Warto zaznaczyć, że po październikowym ogłoszeniu rozstania się z nartami, Szwab w zawodach FIS wystartowała jedenaście razy. Były to konkursy PK oraz FIS Cup. Najlepiej spisała się w ostatnich w karierze „trzecioligowych” zmaganiach w Oberhofie, gdzie plasowała się na dziesiątej i jedenastej pozycji.
„Kiedyś chciałam być jak Adam Małysz. Skakać i wygrywać jak on. Wtedy myślałam, że nie ma lepszej i ważniejszej rzeczy na świecie niż skoki narciarskie. Nie wiedziałam, że ta miłość ma tyle krętych dróg (…) Praca, treningi i studia to dopiero było wyzwanie. Mimo że przyszliście z pomocą, znowu poległam. Za to wiem, że z takim bagażem doświadczeń w życiu na pewno ze wszystkim dam sobie radę!!” – napisała na Instagramie, dziękując trenerom, znajomym, rodzinie, kibicom i sponsorom. Szwab zaznaczyła jednocześnie, że polskie skoki narciarskie kobiet wciąż się budują i nie jest to proces łatwy. „Początki? Zawsze bywają trudne. Byłam jednym z tych początków skoków narciarskich kobiet w Polsce, ale mamy je! Nie było łatwo ale powstały, istnieją, budują się. Mimo, że późno się obudziliśmy a świat nam uciekł, jeśli nie stracimy wiary kiedyś to zaowocuje! Zobaczycie!” – zapewnia.
Wyświetl ten post na Instagramie
Dodajmy, że w swoim sportowym dorobku Joanna Szwab zapisała dwa podia zawodów Pucharu Kontynentalnego. Pierwsze wywalczyła zimą 2014 roku w Falun, kiedy uplasowała się na drugim miejscu. Po drugie sięgnęła latem minionego roku, kiedy wylądowała na trzeciej pozycji w Rasnovie. Polka pięciokrotnie wystartowała w zawodach Pucharu Świata (od 2014 r.), a najbliżej punktów była w 2020 roku również w Rasnovie zajmując 31. miejsce. Szwab zapisała na swoim koncie także cztery medale zimowych mistrzostw Polski, a także pięć krążków wywalczonych latem. Ze złota cieszyła się trzykrotnie, w 2019 i dwukrotnie 2020 roku.
Bartosz Leja,
źródło: Instagram / informacja własna