You are currently viewing Jakub Wolny najmocniejszym Polakiem w Vikersund. „Najlepiej leciało się w serii próbnej”
Jakub Wolny (fot. Julia Piątkowska)

Jakub Wolny najmocniejszym Polakiem w Vikersund. „Najlepiej leciało się w serii próbnej”

Podobnie jak po piątkowej rywalizacji, tak i po finałowej sobotniej rozgrywce to Jakub Wolny okazał się najwyżej sklasyfikowanym reprezentantem Polski w Mistrzostwach Świata w lotach w Vikersund. 26-latek, który debiutował w imprezie tej rangi na „mamucie”, zajmując jedenaste miejsce okazał się lepszy od bardziej doświadczonych kolegów, Piotra Żyły i Kamila Stocha.

 

Mimo, że Wolny już od kilku lat jest określany bardzo solidnym lotnikiem, to dopiero w tym roku zadebiutował w światowym czempionacie na skoczni „mamuciej”. 26-latek po wczorajszych próbach na odległość 219 i 197 metrów zajmował dwunaste miejsce. Polak na półmetku przyznał, że wciąż czuje rezerwy i razem ze sztabem szkoleniowym ma wizję na jeszcze dalsze loty.

W sobotę skoczek z Bielska-Białej zasygnalizował zaostrzony apetyt już w serii próbnej. 230 metrowy lot dał mu siódme miejsce. – Zdecydowanie w tym skoku najlepiej się leciało, wykorzystałem fajne warunki – przyznał zadowolony. I faktycznie, w rundzie poprzedzającej oceniane zawody Wolny miał wiatr pod narty rzędu 1,89 m/s.

W seriach konkursowych aż tak sprzyjających podmuchów już nie było. W trzeciej serii też było „z przodu skoczni”, ale nieco słabiej (0,76 m/s), a podopieczny trenera Doležala uzyskał 213,5 metra. To, a także nieobecność wyżej klasyfikowanego Norwega Roberta Johanssona (uraz pleców), pozwoliło mu awansować na jedenastą pozycję. W finale mimo wiatru w plecy (0,33 m/s), reprezentant Polski startując z dłuższego rozbiegu poleciał 221,5 metra. Do czołowej dziesiątki co prawda nie udało mu się awansować, jednak dzięki jedenastej lokacie okazał się najlepszym z Biało-Czerwonych. – Druga próba była całkiem okej. Pierwszy skok był trochę wykonany tak jakby „na dwa razy” na progu, trochę wstrzymałem w nim odbicie – przyznał.

Najdłuższą próbą od czwartku oddaną w ramach Mistrzostw Świata w lotach w Vikersund, był dzisiejszy 245 metrowy wyczyn Słoweńca Timiego Zajca. Przypomnijmy, że w 2017 roku rekord świata ustanowił tam Austriak Stefan Kraft, który uzyskał 253,5 metra. Po wyprofilowaniu końcowej części zeskoku zleconej norweskim włodarzom przez Międzynarodową Federację Narciarską, aktualnie taka odległość wydaje się wręcz nieosiągalna. Potwierdza to również Wolny. – Skocznia została nieco przebudowana i wydaje mi się, ze aktualnie skok w okolicy 250 metrowa byłby trochę zbyt daleki – mówi, zaznaczając, że takie próby mogłyby być zbyt niebezpieczne dla zdrowia zawodników. Jednocześnie Polak docenił kunszt Słoweńców, którzy dzisiaj za sprawą Zajca, a także Petera Preva, Anze Laniska i Domena Prevca zajęli drugie, czwarte, piąte i szóste miejsce. – Widać, że oni wszyscy skaczą tutaj bardzo dobrze. Są bardzo aktywni w powietrzu i widać, że u nich się to sprawdza. Ja natomiast koncentruję się na sobie.

W niedzielę skoczków czeka jeszcze ostatni akord czempionatu w lotach, czyli rywalizacja drużynowa. Na jej starcie pojawi się zaledwie siedem ekip (Finowie, Polacy, Japończycy, Słoweńcy, Norwegowie, Niemcy i Austriacy). Mimo tak nielicznej obsady, o medal będzie Biało-Czerwonym bardzo trudno. Faworytami będą Słoweńcy, choć o utrzymanie prymatu na „mamutach” powalczą z pewnością także gospodarze. Ponadto tradycyjnie mocni zespołowo będą zapewne także Austriacy i Niemcy. – Wiadome, że każdy z nas chciałby zdobyć medal, ale ja będę podchodzić do skoków tutaj jak do tej pory. Chcę mieć z nich jak najwięcej radości – skwitował 26-latek, który będzie kończył występy Polaków w ostatniej, najmocniejszej grupie.

 

Bartosz Leja,
informacja własna

 

Dodaj komentarz