Jedna z najbardziej utytułowanych skoczkiń narciarskich w historii, Maren Lundby, po raz kolejny zabiera głos w sprawie lotów kobiet. Mimo, że w obecnym sezonie Norweżka nie startowała w pucharowej rywalizacji z powodu problemów z wagą, wciąż zabiega o lepszą przyszłość kobiecych skoków i równouprawnienie względem mężczyzn. Priorytetową sprawą jest wciąż walka o konkursy na „mamutach”. – W pewnym sensie loty to moja motywacja do powrotu. Jeśli nie stanie się to w przyszłym roku, to nie wiem, co zrobię – mówi.
Maren Lundby w niedawno zakończonym sezonie 2021/2022 nie wystartowała w żadnym konkursie Pucharu Świata, ani nawet podczas najważniejszej imprezy czterolecia, jaką były igrzyska olimpijskie w Pekinie. Jeszcze przed sezonem poinformowała, że odpuszcza występy tej zimy, jednocześnie uzasadniając swoje postanowienie faktem, iż chce skupić się na zdrowiu i odpowiedzialnym zredukowaniu masy ciała. Decyzja ta była wówczas tym bardziej szokująca, ze względu na sytuację, że to właśnie Norweżka miała bronić tytułu mistrzyni olimpijskiej z 2018 roku. Mimo braku obecności na skoczni, Lundby wciąż była związana ze swoim sportem i minionej zimy sprawdzała się w roli eksperta ds. skoków na platformie Viaplay.
Absencja 27-latki w pierwszoligowych zmaganiach nie oznaczała jednak, że Norweżka znana z głośnego postulowania i apelowania o równe prawa kobiet i mężczyzn w skokach, przestała walczyć o lepszy byt skoczkiń. Kwestią o którą zawodniczki wciąż zabiegają, są konkursy na skoczniach do lotów narciarskich. Maren Lundby zapowiada, że chce wrócić do Pucharu Świata, a jej dodatkową motywacją byłaby zgoda na żeńskie zawody na „mamutach”. – W pewnym sensie będzie to moja motywacja do powrotu. Jeśli nie stanie się to w przyszłym roku, to nie wiem, co zrobię. Dążę do tego, ale jeśli FIS zadecyduje inaczej, będę nadal walczyć – zapowiada.
W marcu zostały przeprowadzone Mistrzostwa Świata w lotach narciarskich mężczyzn w norweskim Vikersund, w którym gospodarze zajęli drużynowo trzecie miejsce, a indywidualnie Marius Lindvik sięgnął po złoty medal. Podczas tej imprezy na miejscu obecna była Lundby, która mogła na żywo śledzić poczynania mężczyzn. – Czuję trochę, kiedy tu stoję, że ssie w żołądku. Chcę tu po prostu skoczyć. Wygląda to niesamowicie. Byłam tu cały weekend i kusi mnie tak bardzo… – przyznała.
Na kongresie FIS tej wiosny może zostać podjęta decyzja o wprowadzeniu lotów narciarskich również dla pań. Jeśli Międzynarodowa Federacja Narciarska tego nie zrobi, Lundby rozważa przeciwstawienie się organizacji. Menedżer sportowy Clas Brede Bråthen podkreśla, że jego rodaczka mogłaby wziąć udział w rywalizacji jako „przedskoczkini”, ale to wciąż nie do końca to, o co tak naprawdę wspólnie walczą. – Nie tak powinniśmy budować skoki dla dziewczyn. Bardzo dobrze rozumiem Maren – mówi dla NRK. – Maren i inne dziewczyny będą latać na nartach w przyszłym roku, wszystko inne jest zupełnie bez znaczenia. Większość z tych, którzy rządzą w FIS, również musi to wkrótce zrozumieć – dodaje.
Halvor Egner Granerud, który już wielokrotnie wspierał skoczkinie, również i tym razem poparł zawodniczki i twierdzi, że zasługują one na konkursy lotów narciarskich. – To nie FIS decyduje, kto jest skoczkiem testowym. Myślę, że dla Maren byłoby to ciekawe doświadczenie, wystarczy „zjechać” z tej górki, aby to poczuć. Panie powinny mieć konkurs lotów – mówi zdobywca Kryształowej Kuli z sezonu 2020/2021. Daniel Andre Tande również rozumie pragnienie kobiet skakania na największych skoczniach świata. – Uczucie unoszenia się na tych gigantycznych skoczniach jest niesamowite. Nie ma nic lepszego. Bardzo dobrze rozumiem jej chęć skakania – mówi Norweg.
Dyrektor męskiego Pucharu Świata Sandro Pertile mówi, że nie ma przepisów dotyczących tego, czy kobiety mogą skakać na obiektach do lotów narciarskich. Włoch twierdzi jednocześnie, że czeka z niecierpliwością na wiosenne dyskusje na ten temat. – Ważne jest, aby skupić się na tym, jak możemy poprawić skoki kobiet. Musimy podjąć decyzję, która zapewni paniom najlepszą możliwą opcję. Jestem pewien, że najlepsze z nich potrafiłyby odnaleźć się w lotach narciarskich – mówi. Przeciwnicy lotów dla kobiet swoją pozycję uzasadniają niebezpieczeństwem, jakie może sprawić skakanie na tak dużych obiektach. – Dla mnie latanie na nartach to inny sport niż skoki narciarskie. Narty i sprzęt są takie same, ale ważne elementy, takie jak prędkość, są różne. Widzimy, jaką prędkość mają skoczkowie, gdy lądują. Musimy to ocenić – zaznacza dyrektor PŚ.
Jeśli kobietom zezwoliło by się na skoki na „mamutach”, czy najlepsze zawodniczki mogłyby pokusić się o pobicie rekordu świata Stefana Krafta? Sam autor najdłuższego oficjalnego ustanego lotu (253,5 m) jest w tej kwestii… dość sceptyczny. – Nie sądzę, ze względu na zbyt duże siły działające przy lądowaniu. Kobiety mają od nas większą prędkość w locie, a następnie przychodzą z większą prędkością podczas lądowania – zaznacza Austriak. Z kolei Maren Lundby uważa, że kobiety mają lepsze predyspozycje do dalekich skoków. – Eksperci z Nammo [norwesko-fińska grupa lotnicza – przyp.red.] to zbadali i uważają, że kobiety są lepiej zbudowane do latania. Mamy taką samą wagę jak panowie, która jednak jest rozłożona na większej powierzchni. W tym sensie mamy lepsze możliwości lotu. Nie martwię się zbytnio tym, co mówi Kraft – mówi skoczkini, kontynuując z lekką drwiną: – Jeśli tak myśli o rekordzie świata, wtedy naszym zadaniem będzie obalenie tej tezy. W Norwegii wiemy, że kobiety są lepiej przygotowane do lotów i może te informacje nie dotarły jeszcze do Austrii.
Anna Fergisz,
źródło: nrk.no / dagbladet.no